Słodkie przyjemności

Wielu rodziców martwi upodobanie dzieci do słodyczy, dlatego najchętniej w ogóle wykreśliliby je z ich menu. Prawda jest jednak taka, że to niewykonalne. I, na szczęście, wcale niekonieczne. Pod warunkiem, że wiemy co to umiar...
/ 13.09.2011 10:17
Słodki smak dziecko zna i akceptuje od urodzenia. Natomiast smaki bardziej "wytrawne", np. warzyw czy cierpkich owoców są dla niego nowością, do których kubki smakowe dopiero muszą się przyzwyczaić. Gdy brzdące za szybko zaczną regularnie jeść słodycze, trudno będzie do ich diety wprowadzić inne produkty, bo będą im się wydawały zbyt gorzkie czy kwaśne – generalnie za mało słodkie. Dlatego tak ważne jest, by nie dosładzać potraw dla najmłodszych glukozą czy melasą, a sięgając po produkty gotowe, wybierać te bez dodatku cukru. Ponadto trzeba pamiętać, że słodycze dla najmłodszych to nie czekolada czy batoniki, a stworzone specjalnie z myślą o dzieciach przekąski – różnego rodzaju herbatniczki i deserki. Starszaki mogą dostać od rodzica "dorosłe" słodycze, ale w odpowiedniej ilości. Bo to nie słodycze są złe – szkodliwy jest tylko ich nadmiar.

Słodkie czyli sycące?
Nie ma nic złego w tym, że w codziennej diecie dziecka (i rodzica rzecz jasna) pojawi się trochę słodyczy. Człowiek potrzebuje nie tylko węglowodanów złożonych, których dostarczają np. płatki czy ciemne pieczywo, ale także węglowodanów prostych, które są w cukrze i miodzie. Są szybciej niż inne produkty zamieniane w energię, szybciej podnoszą poziom glukozy we krwi, co daje ośrodkom łaknienia w mózgu sygnał "jestem syty". Szybkość, z jaką węglowodany proste są spalane, jest ich zaletą, ale jednocześnie wadą – nie nasycą organizmu na długo ani nie wypełnią żołądka. Węglowodany pochodzące z kaszy albo chleba są dłużej rozkładane, a poziomu glukozy nie podnoszą skokowo, tylko łagodnie, dzięki czemu dłużej czujemy się najedzeni.

Jedne lepsze, drugie gorsze...
Słodycz słodyczy nierówna – słodkości można podzielić na te "lepsze" i "gorsze". Najzdrowsza jest czekolada, najlepiej twarda. Dostarcza wapnia, magnezu i żelaza. Do "lepszych" słodyczy należą sezamki, batoniki muesli i z ziarnami, budynie, kisiele, chałwa (choć ta ostatnia to prawdziwa bomba kaloryczna!). Co zatem podać dziecku, gdy prosi o coś słodkiego? Możemy mu zaproponować np. budynie z wapniem WINIARY. Jedna porcja takiego budyniu pokrywa aż 22% zalecanego dziennego spożycia na ten składnik. Wapń niezbędny jest w codziennej diecie dziecka dla prawidłowego wzrostu i rozwoju jego kości. Teraz, serwując maluszkowi budyń, mamy mają pewność, że nie tylko dają mu ulubiony deser, ale jednocześnie dostarczają wapnia, którego dzieci potrzebują.








Amatorom zimnych pyszności do gustu przypadną na pewno lody NESQUIK, pokrywające aż 15% dziennego zapotrzebowania na wapń. Do wyboru są tradycyjne lody na patyku i sprzedawane na gałki, a także familijne opakowania 900ml oraz NESQUIK tubka – kakaowe lody ukryte w tubce do wyciskania.








Zakazany owoc najbardziej kusi
Dziecku nie powinno się zakazywać jedzenia słodyczy, bo zakazany owoc najbardziej kusi. Jedzenie powinno być przyjemnością – tak jak zabawa, ruch czy czytanie. Jeśli zatem dziecko bawi się, biega, jest aktywne fizycznie, a w domu jest czas na rozmowy, na bycie razem, to podwieczorek z szarlotką albo kawałkiem mlecznej czekolady nie zaszkodzi. Chodzi tylko o to, by słodycze nie zastępowały ani posiłków, ani innych form aktywności, żeby nie były nagrodą albo narzędziem przekupstwa.

Redakcja poleca

REKLAMA