Podstawowa reguła: akceptujcie stopnie hierarchii
Kobietom bardzo zaangażowanym zawodowo z trudem przychodzi spostrzeżenie, że czasem zachowują się w sposób, przez który męscy przełożeni mogą czuć się zagrożeni na swojej pozycji. Podczas gdy u mężczyzn można często dostrzec po mowie ciała, jak okazują respekt wobec mężczyzn stojących wyżej w hierarchii i prawie zapadają się w sobie, to kobiety nie znają takiej postawy. „Kobietom brakuje odruchu »przyklękania«” – mówi Heinrich Wottawa, profesor psychologii gospodarczej Uniwersytetu Bochum. Nie wiedzą, że pewne gesty poddaństwa są czasem konieczne. (...). Wyjaśnia to być może po części, dlaczego wiele młodych, inteligentnych kobiet czuje przewagę wobec swojego przełożonego i ocenia go surowo według własnych zasad (...).
Dla kobiet istnieją możliwości uznania męskiej zasady hierarchii i reagowania na nią, bez zakłamywania siebie, jak pokazuje przykład Caroline Schneider, 33-letniej dziennikarki telewizyjnej. Caroline chciała awansować i nie produkować już więcej jako normalna redaktorka magazynu telewizyjnego pojedynczych filmów. Chciała przejąć więcej odpowiedzialności za cały redakcyjny przebieg audycji jako redaktorka planująca. Jednak stale miała problemy ze swoim przełożonym, mianowanym szefem: „Stale miał wrażenie, że go atakuję, że nie biorę go na poważnie”. Ze swojej strony szef często opryskliwie zarzucał współpracowników stwierdzeniami – na przykład, że zespół źle pracował. Caroline reagowała wtedy przed innymi: „Nie możesz tak mówić”. W ten sposób okazywała wyraźnie, że nie akceptuje tego, co mówi. Powód po temu: „Zawsze byłam przewodniczącą klasy. Wielu przychodziło do mnie i skarżyło się na przełożonego. Czułam się odpowiedzialna za to, jak czuje się zespół, redakcja. Nie potrafiłam zamknąć buzi w najgorszych chwilach”. „Co tydzień prowadził ze mną głupią rozmowę, w której chciał mi pokazać, że nie jestem tak dobra, jak sobie wyobrażam”. W rozmowie w cztery oczy umniejszał mnie i stale akcentował swoją pozycję w hierarchii: „Jestem mianowanym szefem, a ty jesteś redaktorką”.
Nie brzmi to specjalnie przyjaźnie, ale przynajmniej w ten sposób przełożony powiedział Caroline dokładnie, w czym tkwi dla niego problem. Dał jej wyraźnie do zrozumienia, że ma zaakceptować jego rangę i pozycję władzy.
Dla Caroline jasna była jedna rzecz: „Byłam dla niego zbyt pewna siebie”. Ponieważ chciała awansować, spróbowała zmienić swoje zachowanie. Przypuszczała, że w przeciwnym przypadku szef mógłby stawiać przed nią przeszkody. I po jakimś czasie zaczęło się udawać. Jej szef uczynił z niej redaktorkę planującą. Jej negatywne uczucia istniały nadal, ale wyrażała je inaczej. Kiedy znów szczególnie złościła się na szefa, spoglądała po prostu znaczącym spojrzeniem na zaprzyjaźnione koleżanki, o których wiedziała, że myślą dokładnie tak samo (...).
Podstawowa zasada: brońcie własnej pozycji za pomocą władzy
Tak samo, jak musimy zważać na to, by nie zakwestionować niechcący pozycji innych, musimy wyczulić się na obronę, kiedy kwestionowana jest nasza własna pozycja. Jest to szczególnie ważne, kiedy przejmuje się nowe zadanie na pozycji kierowniczej. Dobry zespół decyduje o sukcesie na nowej pozycji: „Trzeba zobowiązać ludzi do wspólnej sprawy i zharmonizować ich umiejętności z wielorakimi wymaganiami przedsiębiorstwa”, mówi Lydia Lux-Schmitt, dyrektor serwisów biznesowych filii międzynarodowego koncernu medycznego. Jak to funkcjonuje? Podczas spotkań i rozmów w cztery oczy menadżerka wypytuje regularnie o oczekiwania i perspektywy współpracowników. Jeśli ktoś odmawia lojalności, musi ponieść konsekwencje. „Taki człowiek może zniszczyć cały zespół, przełożona nie może do tego dopuścić”. W swojej pierwszej roli kierownika Lydia Lux-Schmitt nie została zaakceptowana jako przełożona przez jednego ze współpracowników, ponieważ również czynił sobie nadzieje związane z tym stanowiskiem. Problem: kolega nie wykonywał po prostu swojej pracy. Lux-Schmitt pomyślała: „Ach, co tam, jeszcze się zgramy. To po prostu początkowe problemy”. Typowo dla kobiety próbowała nawet zrozumieć współpracownika. Szukała błędu u siebie, zastanawiała się, czy może chodzi o nią. Dopiero po siedmiu miesiącach pociągnęła za hamulec bezpieczeństwa i spytała szefa o radę. Wspólnie znaleziono wtedy drogę, by rozstać się z wichrzycielem. „Zbyt długo się wahałam i straciłam cenny czas”, mówi Lydia. „Coś takiego musi stać się w przeciągu pierwszych sześciu miesięcy”. Ale menadżerka ma czyste sumienie: „To typowe błędy, które trzeba zrobić, lepiej wcześniej niż później”. Stać po stronie własnej władzy oznacza dla niej dziś również rozstanie się z kolegami, kiedy współpraca nie funkcjonuje.
(...)
Wyzwanie dla kobiet w dzisiejszych czasach polega na tym, by wysyłać mężczyznom zrozumiałe sygnały dominacji – przy tym bez rezygnacji z kobiecości. Opłaca się wykorzystać podczas seminariów okazję rozszerzenia własnego repertuaru sposobów zachowań pod tym względem.
Skróty w tekście pochodzą od redakcji.