Uwolnij się od poczucia winy

Uwolnij się od poczucia winy fot. Dreamstime.com
Dzielisz swój czas pomiędzy pracę, rodziców, dom, ale i tak wciąż masz do siebie pretensję, że za mało się starasz. Nieustannie się o coś obwiniasz. Może już pora przestać?
/ 27.01.2011 17:10
Uwolnij się od poczucia winy fot. Dreamstime.com
Maria (26 lat): „Co ze mnie za matka, skoro opuszczam dziecko?”

Synek ma dopiero rok, a ja właśnie wróciłam do pracy. Teraz Maciuś zostaje pod opieką babci, a ja mam z tego powodu wyrzuty sumienia. Po prostu nie potrafię uwolnić się od myśli, że jestem złą matką. Bo czy mogę myśleć o sobie inaczej, skoro ważniejsze są dla mnie pieniądze i kariera niż zajmowanie się maleństwem? Dobre mamy chyba tak nie postępują?

Rada psychologa:
Byłaś dla synka, Marysiu, przez cały rok bez ograniczeń. Otrzymał od ciebie taki zastrzyk miłości, że teraz bez uszczerbku zniesie kilkugodzinną nieobecność mamy (szczególnie że zastępuje cię babcia). Nie zadręczaj się więc bez potrzeby. Pozostawanie w domu kosztem wyrzeczeń finansowych czy zawodowych ambicji zrodzi w tobie frustrację, która na pewno odbije się źle na samopoczuciu dziecka.


Barbara (36 lat): „Wyrzucam sobie, że jestem złą córką. Brak mi czasu dla mamy”

Kiedy na kwadrans przed wyjściem do pracy słyszę telefon, wiem już, że dzwoni moja mama. Chce mi opowiedzieć, jak spała, i ponarzekać na ojca, bo stale się ze sobą kłócą. W pośpiechu tłumaczę wtedy, że czas mnie goni, więc niestety nie mogę rozmawiać. „Ty chyba nie masz serca” – pada odpowiedź, po czym mama odkłada słuchawkę.
A mnie dręczy później ogromne poczucie winy, że jestem złą, wyrodną córką. Oczywiście, robię, co mogę, by mama czuła, że o niej myślę. Dwa, trzy razy w tygodniu telefonuję do niej, często też odwiedzam ją po pracy. Jednak na pożegnanie ona i tak zawsze pyta mnie z pretensją w głosie: „Już uciekasz? Zawsze wpadasz jak po ogień”. Kiedy zaś tłumaczę, że w domu czeka na mnie masa pracy, urażona odpowiada: „No tak, rozumiem, masz ważniejsze sprawy…”. To przykre, że matka mnie potrzebuje, a ja nie mam dla niej dość czasu.

Rada psychologa:
Chyba nic tak nie porusza naszych sumień jak wyrzut w głosie własnej matki. Ty, Basiu, też siebie o to obwiniasz. Jednak czy słusznie? Przecież troszczysz się o mamę, starasz się pamiętać o jej potrzebach. Nie ma powodu, byś oskarżała siebie o to, że nie żyjesz wyłącznie dla niej. Wszak kochać rodziców to wcale nie znaczy bez reszty im się podporządkowywać. Nasze własne sprawy – dzieci, mąż, przyjaciele, praca – też się liczą! A nieustanne krytyczne myślenie o sobie sprawia, że żyjemy w stanie niezdrowego napięcia, co rujnuje nasz system nerwowy. Nie dopuść do tego. Zamiast obciążać się ciągłym niezadowoleniem mamy, rób dla niej, jak dotąd, tyle, ile możesz. Telefonuj, wspieraj ją, odwiedzaj, a ciągłych pretensji i utyskiwań nie bierz sobie zbytnio do serca. Pamiętaj, to oczekiwania mamy są wygórowane. Ty wywiązujesz się ze swoich powinności.
 
Lucyna (40 lat): „Czuję się nie w porządku, bo zaniedbuję dom”

Oboje z mężem pracujemy, ale jakoś tak się utarło, że wszystkimi sprawami związanymi z dziećmi i prowadzeniem domu ja się zajmuję. Niestety, nie zawsze udaje mi się idealnie sprostać tym obowiązkom. Zdarza się, że np. wracając z biura, zapomnę kupić chleb czy opłacić rachunki w banku. Bywa też, że na obiad jemy tylko parówki, a łóżka rano są nieposłane, bo córka grymasi przed wyjściem do przedszkola i już nie mam czasu niczym innym się zająć. Wymówkom męża nie ma wtedy końca. „Zrób coś z tym bałaganem! Gdzie ty masz głowę? Marna z ciebie kucharka” – sztorcuje mnie (nie bez racji) na każdym kroku. W takich chwilach zawsze czuję się winna. Myślę, że może gdybym była trochę szybsza albo wcześniej wstawała, nie miałabym podobnych wpadek. Bo faktycznie trudno jest mi ze wszystkim nadążyć. Kiedy jednak tłumaczę to Wojtkowi, odpowiada: „Moje koleżanki z pracy też mają dom, męża, dzieci i jakoś sobie radzą”. Po takich cierpkich uwagach ze strony najbliższej osoby naprawdę trudno jest czuć się dobrze.

Rada psychologa:
Według ciebie, Lucyno, dobra żona powinna… zachowywać się jak robot:  robić sprawunki, sprzątać, gotować, wozić dzieci do przedszkola... A gdy zmęczona nie radzisz sobie
z tym wszystkim, myślisz: „Jestem do niczego”. To nieprawda! Problemem nie jest tu przecież twoja nieporadność tylko nierówny podział obowiązków w małżeństwie. Dom, rodzina i wszystkie związane z tym obciążenia to przecież wasza wspólna sprawa. Zamiast więc pozwalać mężowi na wytykanie ci zaniedbań, porozmawiaj z nim i ustalcie, że część zajęć scedujesz po prostu na jego barki. Odmówił zmywania po obiedzie? Też sobie odpuść. Idź np. na spacer, odpocznij – bez poczucia winy! To na ogół działa.


Rada eksperta: Jak odzyskać wewnętrzny spokój:
Bywa, że mamy powody do obwiniania się, bo np. skrzywdziliśmy kogoś swoim postępowaniem. Wyrzuty sumienia ciążą nam wtedy niczym kula u nogi. Jak uwolnić się od ciężaru? Zamiast się zadręczać, działaj. Na przykład przeproś dziecko, gdy niesłusznie na nie nakrzyczałaś. Pamiętaj, błędy popełnia każdy!

Redakcja poleca

REKLAMA