Raty zero procent
Sklepy ze sprzętem AGD i RTV często oferują sprzedaż ratalną z ratami 0%. Do tego dogodny termin spłat. Kusząca propozycja. Z pensji raczej trudno kupić dobry sprzęt, a kredyt w banku kosztuje.
Nasza rada. Niech cię ta oferta nie zmyli. Jeśli ty nie płacisz odsetek, zapłaci je sklep. Dlatego, by wyrównać sobie stratę, często podwyższa cenę towaru. Zamiast sprzedać lodówkę w kredycie 10% za np. 1500 zł, podniesie jej cenę na 1800 z zerowym oprocentowaniem.
Karty lojalnościowe
Wiele sklepów proponuje klientom karty lojalnościowe. Im więcej pieniędzy zostawisz w kasie, tym więcej punktów masz na karcie. Dodatkową zachętą są punkty doliczane za zakup artykułów w promocji. Kiedy osiągniesz jakiś limit, możesz je zamienić na bon lub określone w ulotce reklamowej produkty. Na przykład za 120 punktów dostaniesz patelnię. Warto? Nie całkiem. Aby uzbierać te punkty, musiałaś w sumie zrobić zakupy za 6 tys. zł. A patelnia na stoisku kosztuje 45 zł!
Nasza rada. Zanim zostaniesz niewolnikiem hipermarketu, oblicz, ile wart jest jeden punkt. Wtedy będziesz miała jasność, czy ta zabawa w ogóle się opłaca.
Ulotki reklamowe
Hipermarkety rozsyłają do klientów ulotki reklamowe, w których proponują atrakcyjne towary po bardzo niskiej cenie. To nic innego tylko próba zwabienia cię do sklepu. Na miejscu często okazuje się, że proponowanej superokazji nie ma, bo nie doczytałaś w ulotce, że jest do wyczerpania zapasów, a te właśnie się wyczerpały, albo minął termin, w którym obniżka obowiązywała. Właściwie powinnaś wyjść ze sklepu, ale decydujesz, że skoro już tu jesteś, to trochę porozglądasz się po półkach. I... wychodzisz z pełną siatką zakupów.
Nasza rada. Zrób listę zakupów i trzymaj się jej. Skoro w sklepie nie znalazłaś rzeczy, po którą przyjechałaś, zrezygnuj z dalszego kupowania.
Dwa w cenie jednego
Powszechnie stosowanym chwytem, który ma nas zachęcić, jest np. sprzedaż dwóch produktów w cenie jednego. Taka oferta działa na wyobraźnię. Kupujesz więcej, choć potrzebne ci tylko jedno opakowanie. Wabią też gratisy. Napój ze szklanką, lakier do włosów z grzebieniem. Nie zastanawiając się, wkładasz je do koszyka, bo prezent przecież nic nie kosztuje. Czy na pewno?
Nasza rada. Pomyśl przez chwilę, czy potrzebne są ci rzeczy dodane w prezencie. Porównaj też cenę artykułu z gratisem i bez. Może się okazać, że ta druga cena jest niższa, a za rzekomy prezent musiałaś jednak zapłacić.
Nowe opakowanie, mniejsza zawartość
Sprawdzonym sposobem jest podwyższanie ceny tak, by klient tego nie zauważył. Można np. zmienić kształt, a przy okazji cenę opakowania z proszkiem do prania. Nowy ma tę samą cenę, ale jest go mniej – zamiast 650 g proszku masz 400 g za cenę większego. Wiele osób nabiera się też na chwyt polegający na sprzedaży danego artykułu w dużym opakowaniu, np. 5-litrowy płyn do mycia naczyń. W powszechnym mniemaniu „większe” znaczy „tańsze”, choć w rzeczywistości wcale tak być nie musi.
Nasza rada. Nie daj się omamić wielkością opakowania. Spójrz na etykietę. Musi być na niej podana ilość i masa artykułu. Zastosuj najprostszy przelicznik – ile kosztuje 100 g lub 100 ml produktu – wtedy wiesz, ile naprawdę wart jest dany produkt.
Zaproszenie na pokaz
Co pewien czas nasze skrzynki pocztowe są zapełniane zaproszeniami na wyjazd do atrakcyjnej miejscowości. Za małe pieniądze organizatorzy zapewniają przewóz oraz zwiedzanie. A drobnym drukiem na zaproszeniu dopisują, że na miejscu odbędzie się prezentacja produktów oferowanych przez sponsora wycieczki. Na dodatek każdy uczestnik wycieczki dostanie efektowny prezent gratis. Oczywiście jedziesz. Kiedy organizator zaczyna zachwalać produkt, choć nie planowałaś, kupujesz go, bo przecież zafundowano ci wycieczkę.
Nasza rada. Ostrożnie podchodź do takich propozycji. Zakupy na prezentacjach są dość kosztowne i w większości przypadków zbędne. Niewykluczone też, że za pieniądze wydane na prezentacji (a nawet niższe) mogłabyś sama zwiedzić tę miejscowość, korzystając np. biletu weekendowego.
Okazyjna przecena
Handlowcy obniżają cenę z różnych powodów – kończy się sezon na dany towar, produkt ma wadę, sklep ma zostać zlikwidowany. Zachęcające do kupna plakaty sugerują obniżki o 30, a nawet o 50 proc. poprzedniej ceny. Warto skorzystać z takiej okazji! Czy rzeczywiście? Bywa, że po dokładnym obejrzeniu kupionej rzeczy odkrywasz, że pod metką była inna, z taką samą albo nawet niższą ceną.
Nasza rada. Oczywiście istnieją prawdziwe przeceny, gdy np. sklep obniża o 10 lub 20 proc. cenę lodówki czy pralki, bo ma lekko zarysowaną obudowę. Ale nie zawsze tak jest. Dlatego, zanim dasz się skusić ofercie, wypytaj sprzedawcę, z jakiego powodu cena towaru jest tak obniżona (ma on obowiązek udzielić ci informacji). Pamiętaj, że jeżeli towar ma wadę, o której wiedziałaś w chwili zakupu, a która wpłynęła na obniżkę ceny, nie możesz z tego powodu go reklamować.
Alicja Hass / Przyjaciółka