CETA czyli...
Polska nie przystąpi do umowy CETA, jeśli nie będzie nam ona gwarantowała tego, co uważamy za istotne.
Skorzystają nieliczni
Zwolennicy podpisania umowy o wolnym handlu między UE a Kanadą podają szereg argumentów "za". Przede wszystkim podkreślają to, że umowa zlikwiduje aż 99% różnych ceł, co będzie miało duży wpływ na prowadzenie handlu. Kanada zobowiązuje się do natychmiastowego obniżenia cła o 400 mln rocznie.
Dodatkowo otwarcie strefy handlu to też otwarcie Kanady dla wielu unijnych firm. Przeciwnicy przewidują gwałtowny wzrost bezrobocia, a opozycja mówi o wzroście miejsc pracy, który powstanie w wyniku liberalizacji handlu.
Umowy o wolnym handlu nie wspierają tylko wielkich koncernów, ale także małe i średnie firmy. Wielkie korporacje poradzą sobie z każdymi barierami i kosztami. Mniejsze firmy natomiast potrzebują zniesienia ceł oraz, co często zdecydowanie ważniejsze, wszelkiego rodzaju barier pozataryfowych. W przeciwnym razie mają bardzo poważne trudności, wręcz niekiedy zupełny brak szansy, aby wejście na obcy rynek.
Adam Szejnfeld, europoseł PO
Kto na tym straci?
Eksperci podkreślają, że na CETA stracą ... wszyscy. Dlaczego? Bo sprowadzane produkty z Kanady to GMO, czyli żywność modyfikowana genetycznie, o słabej jakości i często niezdrowa. Tania i szkodliwa żywność ma zalać nasz rynek i przyczynić się do poważnych strat.
Kanada od czasu wstąpienia do NAFTA przeszła wielką transformację rolnictwa. Obecnie aż połowa produkcji rolnictwa przypada zaledwie na 5 proc. gospodarstw. To masowa produkcja o niskiej jakości, nietrzymająca wyśrubowanych norm europejskich w zakresie stosowania pestycydów czy herbicydów. A CETA, otwierając rynek, będzie gwoździem do trumny polskiego rolnictwa.
prof. Leokadia Oręziak
Zupełnie inaczej na kwestię sprowadzania produktów patrzą przeciwnicy, którzy jasno podkreślają, że Kanada będzie musiała się dostosować do standardów unijnych, co zniweluje problem napływu niezdrowej żywności.
Co jest zabronione w UE, będzie dalej zabronione. Każdy produkt, który wejdzie na europejski rynek, będzie musiał spełnić nasze normy. Obecnie w UE ok. 70 produktów modyfikowanych genetycznie jest dopuszczonych do sprzedaży i tylko takie można sprzedawać. Żadna umowa handlowa tego nie zmieni. Umowy handlowe nie zmieniają europejskich standardów ochrony żywności. To, co się zmieni to np. wzajemne uznawanie działań inspekcji żywności, czy ułatwienie biurokratycznych procedur.
Wojciech Talko, koordynator polityczny ds. negocjacji umów handlowych w Dyrekcji Generalnej ds. Handlu Komisji Europejskiej
Ale to nie koniec. Wielu polskich rolników obawia się, że wolny handel może spowodować upadek polskich gospodarstw. Dodatkowo sprzeciw dotyczy kanadyjskiego rolnictwa, które jest dużo tańsze, nie respektuje norm sanitarnych i bazuje na uprawie związków, które są szkodliwe. Mówi się też o spadku miejsc pracy, który do 2023 mógłby wynieść nawet 200 tys.! Wprowadzenie umowy o wolnym handlu ma stanowić też zagorzenie dla środowiska, ponieważ Kanada znana jest z rabunkowego wydobycia ropy i piasków.
Stanowisko Polski
Polacy nie zgadzają się na podpisanie umowy o wolnym handlu miedzy UE a Kanadą. Wyrazem sprzeciwu ma być demonstracja, która przewidziana jest 15 października w Warszawie w godz. 13-16 przed Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi przy ul. Wspólnej 30.