Budować bez rozwodu

Jak ognia należy unikać budowania domu, kiedy w naszym związku nie układa się. Tego typu przedsięwzięcia w momencie, gdy przechodzimy choćby najmniejszy kryzys, to niemal pewna katastrofa – ostrzegają specjaliści.
/ 02.08.2008 23:57
Jak ognia należy unikać budowania domu, kiedy w naszym związku nie układa się. Tego typu przedsięwzięcia w momencie, gdy przechodzimy choćby najmniejszy kryzys, to niemal pewna katastrofa – ostrzegają specjaliści.

Gdy w związku iskrzy, zdecydowanie się na wspólną budowę domu niemal zawsze kończy się regularnym pożarem – twierdzą psychologowie. Do pomyślnego przeprowadzenia inwestycji, jak nigdzie indziej potrzeba tymczasem spokoju i wytrwałości. To przecież próba realizacji wyobrażeń i marzeń z dzieciństwa, próba dojrzałej autoekspresji, próba stworzenia swojego miejsca na świecie.
W sytuacjach konfliktowych dochodzi zwykle do niezdrowej rywalizacji, zmniejszenia się marginesu akceptacji i zaufania. Jeżeli to wszystko przeniesiemy na plac budowy – nieszczęście tuż, tuż.

NieBudować bez rozwodu tylko dlatego, że para powinna prezentować się wobec firm budowlanych niczym niewzruszalny monolit. Budowa to wielkie wyzwanie, także masa nieprzewidzianych kłopotów i problemów. – Gdy zaczynaliśmy stawiać nasz dom słyszałam, że to nie takie proste. Jak skomplikowany to jest proces odczułam na własnej skórze już w pierwszym miesiącu – mówi Ola, teraz już szczęśliwa posiadaczka domu na wrocławskich Bielanach. – Na samym początku okazało się, że ekipa która miała zacząć prace, nie jest w stanie dotrzymać obiecanego terminu rozpoczęcia. Potem wcale nie było łatwiej – opowiada.

Czasem jednak konflikt może wybuchnąć, gdy inwestycja rozpoczęła się już na dobre. – Po trosze tak było z nami – przyznaje Marek, który właśnie kończy stawiać ogrodzenie. - W pewnym momencie wraz z żoną poczuliśmy wielkie zmęczenie, można powiedzieć, że dopadło nas ono w tym samym momencie. Do tego doszły problemy zawodowe oraz „dobre rady” rodziny, których zaczynaliśmy mieć dość. Zaczęło nas to przerastać. Dziś już wszystko jest w porządku, ale ile nas to nerwów kosztowało, wiemy tylko my sami – twierdzi.

Być może czasem nie warto ryzykować. Być może łatwiej ominąć czyhające na nas rafy, kupując np. dom od dewelopera. Wówczas to na jego głowie spoczywają wszystkie obowiązki, a nam pozostaje zasilić jego konto pieniędzmi. To jednak zawsze kompromis z marzeniami i oczekiwaniami. Chcąc mieć realny wpływ na to, co i gdzie zostanie dla nas wybudowane, musimy poszukać lepszego rozwiązania.

Jedną z propozycji składanych przez rynek, może być zastępstwo inwestycyjne. Firmy działające na zasadzie inwestora zastępczego zbudują dla nas to co zechcemy, na działce, którą sami kupimy.
I nie musi to kosztować więcej niż samodzielna inwestycja, gdyż kupując hurtowo firmy tego typu otrzymują nawet kilkudziesięcioprocentowe rabaty, co przy dzisiejszych cenach stanowi niebagatelną oszczędność.

- Idealnych rozwiązań oczywiście nie ma – przyznaje Sławomir Chmura z firmy ES Polska wyspecjalizowanej w zastępstwie inwestycyjnym. – Decydując się na inwestora zastępczego, musimy na przykład dysponować najpierw własną działką budowlaną. Ale z pewnością są rozwiązania lepsze i gorsze. Przemyślana decyzja dotycząca sposobu budowy domu, może zaoszczędzić nam nie tylko pieniędzy, ale przede wszystkim zdrowia, nerwów i uszczerbków dla życia osobistego.

Czy warto wstrzymać się z inwestycją na jakiś czas, aby ratować związek? Czasem warto się nad tym zastanowić. Lidia Jasińska, wrocławska poetka, autorka aforyzmów i opowiadań napisała w tomiku „Diabeł oswojony”: łatwiej dom zbudować, niż stworzyć. Myśląc o domu, sprawmy by te dwa niełatwe zadania stały się nierozerwalne.

Redakcja poleca

REKLAMA