Czy jestem normalnym człowiekiem? Czasami sam się nad tym zastanawiam. Bo z jednej strony – tak. Mam rodzinę – żonę, dziecko, mam psa i rybki. Codziennie rano wstaję do pracy, w weekendy jeżdżę z żoną na zakupy, a w wakacje nad morze albo na Mazury. Nuda, rutyna, pospolitość – czyli normalność. Takich jak ja są setki – widuję ich codziennie na ulicy.
Ale z drugiej strony… Jest we mnie coś, co mnie szalenie niepokoi. Nie umiem tego w sobie poskromić. Chodzi mi o moje upodobania seksualne. Te, których nie realizuję w domu z żoną. Te mogę zaspokoić tylko w burdelu. Tak, korzystam z usług prostytutek i to regularnie. Mam upatrzone w mieście trzy mieszkanka, w których bywam kilka razy w miesiącu. Większość osób z tego półświatka już mnie dobrze zna i nieraz zdarza się, że ktoś na ulicy kłania mi się z uśmiechem, wołając:
– Witam, panie Kamilu. Co słychać?
A ja odkłaniam się i uprzejmie odpowiadam, chociaż zazwyczaj nie przypominam sobie, skąd znam jegomościa. Twarz na pewno już gdzieś widziałem. Ale gdzie? Kiedy? Jestem pewien, że to właśnie ci ludzie z mojego drugiego życia, z mojej drugiej rzeczywistości – alfonsi, ochroniarze, czasem kobiety, z którymi przeżyłem przygodę. Ale poznałem już tyle osób, że te wszystkie twarze zwyczajnie mi się mieszają.
Nie jestem babiarzem, nie potrzebuję udowadniać sobie niczego. Ja chodzę do burdelu, żeby… chronić swoją żonę.
Lubię na ostro
Naprawdę! Otóż lubię seks pod każdą postacią, ale najbardziej podniecam się, gdy jestem brutalny. Gdy moja kobieta jest związana, a ja mam nad nią pełnię władzy, dopiero wówczas mogę całkiem zaspokoić swoje żądze. Chętnie wykorzystuję pejcze, baty, sznury, jednym słowem typowe rekwizyty sadysty. Bo sądzę, że nim właśnie jestem, skoro lubię seks w ostrym wydaniu.
To znaczy, nie takim znów ostrym, bo gdy czasem widzę w telewizji lub internecie niektóre filmiki, to aż mi jest niedobrze. Nie, ja po prostu lubię czuć władzę nad kobietą.
Nie zawsze korzystałem z usług panienek
W ogóle odkryłem tę słabość u siebie dość późno. Byliśmy z Marzeną już małżeństwem. Pewnego dnia wróciliśmy z jakiejś imprezy lekko wstawieni i nabraliśmy ochoty na łóżkowe igraszki. Nie wiem, czy to alkohol nas ośmielił, czy puściły hamulce, w każdym razie kochaliśmy się inaczej niż zwykle.
Marzena zaproponowała, żebym przywiązał jej ręce do łóżka. Zrobiłem to i wówczas poczułem niezwykłe podniecenie. O wiele silniejsze niż to, które przeżywałem do tej pory. To była chyba najpiękniejsza noc mojego życia. Niestety, Marzena miała nieco inne zdanie na ten temat.
– Odwiąż mnie natychmiast – zażądała, gdy tylko skończyłem. – Chyba za bardzo cię poniosło. Miałeś mnie przywiązać i powoli się ze mną kochać, a nie udowadniać, jaki to jesteś macho. Bez przesady z tą męską dominacją, okej?
I obrażona odwróciła się do mnie tyłem i zasnęła. Rano postanowiłem ją przeprosić. Co prawda nie miałem wyrzutów sumienia – po pierwsze, sama chciała, a po drugie, wcale mnie nie poniosło. Owszem, byłem górą, to ja dyktowałem tempo i kierowałem całą akcją, ale czy to coś złego? No dobra, klepnąłem ją kilka razy w pośladek, ale klepnąłem, nie uderzyłem. Jednak wiedziałem, że Marzena czeka na przeprosiny, więc zrobiłem jej kawę do łóżka.
– Nie gniewaj się, kochanie, dobrze? – wyszeptałem. – To chyba przez ten alkohol. Tak bardzo ci było źle?
– No, dobrze to na pewno mi nie było – warknęła, ale po tonie poznałem, że prawie ją udobruchałem. – Wiesz, ja chyba nie lubię być bezsilna. Zrozumiałam to, gdy tylko mnie związałeś. Od razu przeszła mi cała ochota na seks. A w dodatku ty byłeś taki… dziki. W pewnym momencie się ciebie zwyczajnie przestraszyłam! Nie zrobimy tego już nigdy więcej, okej?
Zgodziłem się i miałem nadzieję, że temat został zamknięty. Zamknięty tak, ale nie zniknął. Od tej nocy bowiem ja codziennie marzyłem o powtórce. Zwykły seks stał się dla mnie zbyt nudny. Z czasem zacząłem traktować go jak obowiązek małżeński – żadna przyjemność, tylko rozładowanie napięcia.
Długo się tak męczyłem, aż pewnego dnia znalazłem zatkniętą za wycieraczkę reklamówkę agencji towarzyskiej. Hm… W życiu nie korzystałem z takich usług. Ale pani na zdjęciu była ubrana w skąpy, skórzany gorset i miała przywiązane łańcuchem ręce do jakiejś belki. Na dole widniał napis „spełnię wszystkie twoje marzenia”.
Pierwszy raz szedłem na spotkanie z duszą na ramieniu
Co tu ukrywać; w tych sprawach byłem prawiczkiem. Nie wiedziałem, jak się zachować, co powiedzieć, czy mamy najpierw porozmawiać, czy od razu... No i bałem się, że mnie tym razem naprawdę poniesie. Ale było cudownie. Mogłem zrobić rzeczywiście wszystko, co chciałem, poczuć się jak macho, zdobywca, dziki brutal. Oczywiście, w granicach przyzwoitości. Po tym pierwszym razie poczułem się wyzwolony ze swoich napięć, spełniłem swoje pragnienia. Pewny, że teraz wszystko już będzie w porządku, wróciłem do domu.
Niestety, po kilku dniach żądza dzikości wróciła. Spróbowałem wprowadzić nieco odmiany w moim pożyciu z Marzeną, ale zaprotestowała. A ja z dnia na dzień czułem, jak to coś we mnie rośnie, pragnie się wyrwać na wolność. W pewnym momencie poczułem, że nie wytrzymam i znowu się umówiłem. A potem jeszcze raz i wiele, wiele razy. Z różnymi kobietami, z różnych agencji, w różnych punktach miasta. Gdy tylko czuję, że nie jestem w stanie przemóc swoich chuci – dzwonię.
To trwa już kilka lat. Panicznie się boję, że Marzena wreszcie kiedyś to odkryje. Boję się też samego siebie – co za zwierzę we mnie siedzi? I potwornie się wstydzę, że to robię, mam wyrzuty sumienia, że zdradzam żonę. Ale nie jestem w stanie osłabić tej żądzy. A tak chciałbym być normalny, jak inni faceci. Chociaż większość z nich pewnie też ma takie brudne sekrety jak mój…
Więcej listów do redakcji: „Mój ojciec ma 51 lat i romans z dziewczyną, która ma 21 lat. A moja biedna mama niczego się nie domyśla”„Poślubiłam wdowca z dwiema córkami i... wredną matką zmarłej żony, która buntuje przeciwko mnie dzieci”„Moja żona jest w ciąży, ale nie ja jestem ojcem. Nie sypiam z nią od 2 lat”