Moje małżeństwo z Tomkiem zawsze wydawało się pełne miłości i zrozumienia. Uwielbiałam jego romantyczne gesty – niespodziewane kwiaty, wspólne wieczory przy świecach, ciepłe słowa. Był moim oparciem w trudnych chwilach i kimś, kto zawsze umiał wywołać uśmiech na mojej twarzy. Choć ostatnio coraz częściej zostawał dłużej w pracy, tłumaczyłam to jego ambicjami i chęcią zapewnienia nam lepszej przyszłości.
Ucieszyłam się z prezentu
Dlatego prezent, jaki otrzymałam na Walentynki – kupon do ekskluzywnego spa – był dla mnie dowodem jego troski i miłości. Postanowiłam skorzystać z tego podarunku 14 lutego, ciesząc się, że Tomek myśli o moim relaksie w ten szczególny dzień.
W Walentynki wybrałam się do luksusowego spa, oczarowana już od progu jego relaksującą atmosferą. Wszystko było idealne – od miękkich szlafroków, przez kojącą muzykę, po delikatny zapach olejków eterycznych unoszący się w powietrzu. Po relaksującym masażu postanowiłam udać się do strefy relaksu, aby w pełni nacieszyć się chwilą spokoju.
Gdy podchodziłam do jacuzzi, zauważyłam znajomą sylwetkę. To był Tomek. Początkowo byłam podekscytowana, sądząc, że przygotował dla mnie niespodziankę. Moje serce zabiło mocniej na myśl, że nasz dzień będzie pełen romantyzmu. Ale ta radość szybko zmieniła się w szok, gdy zauważyłam, że obok niego siedzi inna kobieta. Tomek obejmował ją ramieniem, a ich rozmowa wydawała się bardzo intymna.
Stałam tam, oniemiała, nie wierząc własnym oczom. Tomek poprawiał jej włosy i coś szeptał, co sprawiało, że każde moje nadzieje na pomyłkę gasły. To nie było to, na co się zapisałam tego dnia. Mój świat zaczął się chwiać.
Nie wiedziałam, jak się zachować
Próbowałam zapanować nad emocjami, ale wszystko we mnie wrzało. Obserwowałam Tomka z oddali, próbując zrozumieć, co się dzieje. Kiedy wstał, by zamówić drinki, podeszłam do niego, zdecydowana na konfrontację.
– Tomek, co ty tutaj robisz? I kim ona jest? – zapytałam, czując, jak w moim głosie drży niedowierzanie.
Tomek wyglądał na zaskoczonego, gdy mnie zobaczył.
– Martyna! Nie spodziewałem się ciebie tutaj…
– To zauważyłam. Więc? Co to za romantyczna atmosfera, bo chyba nie dla mnie? – dopytywałam, starając się utrzymać spokój, choć wewnętrznie kipiałam.
– To… Kinga. Moja koleżanka z pracy. Chcieliśmy się zrelaksować po projekcie – tłumaczył się Tomek, unikając mojego wzroku.
Czułam, jak gniew i niedowierzanie wzbierają we mnie coraz bardziej. Nie potrafiłam pojąć, jak mógł być tak lekkomyślny i nieodpowiedzialny, by spędzać Walentynki w ten sposób. Moje zaufanie do niego legło w gruzach w jednej chwili.
Nie powstrzymałam emocji
Nie mogłam już dłużej powstrzymywać emocji, które buzowały we mnie jak lawa. W mojej głowie pulsowało tysiąc myśli, ale najbardziej dominowało uczucie zdrady. Nie zastanawiając się, zaczęłam otwarcie oskarżać Tomka o zdradę.
– Relaks? Po projekcie? To tak teraz wygląda twoja praca? Jacuzzi z koleżanką w Walentynki? – wybuchłam, nie mogąc znieść jego spokojnego tonu.
– Martyna, uspokój się. To nie tak, jak myślisz. To tylko przyjacielskie spotkanie – próbował tłumaczyć Tomek, choć jego słowa brzmiały pusto i nieszczerze.
– Przyjacielskie? Widziałam, jak ją obejmujesz! Nie rób ze mnie idiotki! – krzyknęłam, czując, że złość mnie dosłownie dusi.
W tym momencie Kinga próbowała wtrącić się do rozmowy, ale szybko ją uciszyłam.
– Lepiej się nie odzywaj. Ty już wiesz, kim jestem? – rzuciłam w jej kierunku, pełna goryczy.
Tomek bezradnie próbował mnie uspokoić, ale ja już wiedziałam, że nie mogę dłużej znieść jego wymówek. Nie chciałam dłużej słuchać ani jego, ani widzieć tej sceny. W pośpiechu opuściłam spa, zostawiając ich oboje w szoku i chaosie.
Zdradzał mnie od miesięcy
Wracając do domu, czułam, jak wszystkie emocje przygniatają mnie swoim ciężarem. W głowie analizowałam każdy szczegół ostatnich miesięcy. Wszystkie te chwile, gdy Tomek wracał późno z pracy, jego wymijające odpowiedzi na moje pytania o plany, nagle zaczęły układać się w niepokojącą całość.
Usiadłam na kanapie, wpatrując się w pustkę. Zrozumiałam, że jego zachowanie już od dawna wskazywało na coś więcej niż tylko zmęczenie pracą. Cały czas wmawiałam sobie, że przesadzam, że jestem zbyt podejrzliwa. Ale teraz? Teraz nie mogłam już udawać, że nic się nie dzieje.
Wszystkie puzzle w końcu ułożyły się w całość. Nie chodziło o spa, o Kingę. Chodziło o to, że od dawna byłam tłem w jego życiu, podczas gdy on budował coś z kimś innym. Byłam rozczarowana sobą, że tak długo tego nie dostrzegałam.
Wieczorem Tomek wrócił do domu, próbując nawiązać rozmowę. Jego twarz zdradzała zmęczenie i napięcie, ale ja byłam już zdecydowana, co muszę zrobić.
– Martyna, musisz mi uwierzyć. To nic nie znaczyło – zaczął, stojąc w progu salonu.
– Nie interesuje mnie, co to znaczyło. Fakt, że musisz tłumaczyć się w Walentynki, mówi wszystko – odpowiedziałam z goryczą, nie zważając na jego wyjaśnienia.
– Przecież nic między nami się nie zmieniło. Wciąż cię kocham – próbował przekonywać, choć jego słowa brzmiały jak puste obietnice.
– Kochasz? Miłość nie jest dodatkiem. Albo jestem jedyna, albo mnie nie ma – przerwałam mu, czując, że te słowa są dla mnie ostatnią deską ratunku.
Czułam, jakby serce pękało mi na pół, ale wiedziałam, że nie mogę żyć z kimś, kto mnie okłamuje. Żądałam, by Tomek wyprowadził się z naszego wspólnego mieszkania. Mimo bólu byłam pewna, że to jedyne słuszne wyjście. Zrozumiałam, że nie mogę poświęcać siebie dla iluzji miłości, która już dawno przestała istnieć.
Nie wybaczę mu tego
Kilka tygodni później postanowiłam wrócić do spa – tym razem sama. Potrzebowałam tego czasu, by na nowo odnaleźć spokój i równowagę w swoim życiu. Weszłam do budynku, starając się ignorować wspomnienia, które próbowały wedrzeć się do mojej świadomości. Wiedziałam, że muszę się skupić na teraźniejszości i przyszłości.
Usiadłam w jacuzzi, zamykając oczy. Ciepła woda otulała moje ciało, a relaksująca muzyka w tle przypominała mi, że zasługuję na nowy początek. To miejsce nie było winne tego, co się stało. Wina leżała w nim – w nas. Może to nie był koniec, jakiego chciałam, ale był to początek, na który zasługiwałam.
Pozwoliłam sobie na chwilę ciszy, na przyjęcie tej chwili tylko dla siebie. Wiedziałam, że muszę zbudować swoje życie na nowo, ale tym razem chciałam, by fundamentem była prawda i szczerość. Czekała mnie długa droga, ale byłam gotowa ją podjąć, wiedząc, że każdy krok prowadzi mnie bliżej siebie.
Martyna, 31 lat
Czytaj także:
„Na strychu teściowej natknęłam się na jej największą tajemnicę. Pociągnęłam ją za język, ale nie przyznałam się mężowi”
„Nie mogę już wytrzymać z moim mężem. Od kiedy odkrył nowe hobby, zamiast zasłon na karniszach rozwiesza kiełbasy”
„Odkąd poznałam tajemnicę synowej, mam ochotę posłać ją do piekła. Jak mogła zrobić coś tak obrzydliwego?”