Kilkanaście lat temu, gdy miałam dwadzieścia lat, przydarzyła mi się pewna historia. Dziś, z perspektywy czasu, wiem, że gdybym była wtedy bardziej doświadczona i rozważna, sprawy potoczyłyby się zupełnie inaczej.
W tamtym czasie mieszkałam tylko z moją mamą i młodszym braciszkiem. Nasz kochany, najlepszy na świecie ojciec zmarł sześć lat wcześniej z powodu poważnej choroby serca. Kiedy jesteś dwudziestolatką, wydaje ci się, że ludzie po czterdziestce to już prawie staruszki.
Gdy tata odszedł z tego świata, mama miała zaledwie czterdzieści dwa lata i wydawała mi się stara. To jednak stanowczo za wcześnie, by odpuścić sobie szukanie szczęścia i skupić się tylko na tym, co minęło. Teraz już to wiem, ale kiedyś kompletnie nie mogłam pojąć, że mama mogłaby zacząć chodzić na randki, a co dopiero ponownie stanąć na ślubnym kobiercu
Nie chciałam nowego tatusia
Moja matka darzyła tatę ogromnym uczuciem i przez 3 lata nosiła żałobę. Później jednak zapragnęła na nowo cieszyć się życiem. W naszym mieszkaniu coraz częściej zaczął gościć kolega mamy z roboty – Krzysiek. Nawet go polubiłam, ale gdy tylko spostrzegłam, jak kładzie swoją dłoń na jej ręce, wpadłam w szał i zrobiłam mamie piekielną awanturę.
Wydzierałam się wniebogłosy, oskarżając mamę o brak miłości do taty, o chęć zdrady i o to, że jest wredna... Teraz rozumiem, że powinna była zdecydowanie zareagować na te moje bzdury, ale ona nigdy niczego nie traktowała zbyt ostro. Kochała nas bezwarunkowo i pragnęła w jakiś sposób wynagrodzić nam utratę ojca.
Pan Krzysztof przestał nas odwiedzać, a żaden inny facet już nie przekroczył progu naszego domu. Byłam wniebowzięta. Mama należała tylko do nas i do tatusia, który spoglądał na nas z wysokości.
Szukałam miłości
Minęło sporo czasu. Dopiero po pewnym okresie zaczęłam zwracać uwagę na facetów, choć raczej bez większych sukcesów na tym polu. Aż tu nagle cały kraj dostał bzika na tle randkowania online.
– Koniecznie daj sobie szansę! – przekonywały moje przyjaciółki. – Owszem, roi się tam od różnych dziwaków, ale w ostateczności umówisz się z jakimś gościem i super spędzicie razem kilka tygodni bez zobowiązań. No wiesz w ramach zabawy, po prostu dla rozrywki...
Cała sprawa rzeczywiście wyglądała niezwykle obiecująco, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że dwie moje koleżanki w ten sposób poznały naprawdę ciekawe osoby, z którymi stworzyły trwałe związki. Co więcej, jedna z nich nawet wyszła za mąż za poznanego w ten sposób chłopaka! Poza tym była to zupełna nowość, coś absolutnie ekscytującego. Coś, o czym nasze babcie i mamy mogły tylko pomarzyć!
Szybko nauczyłam się, jak korzystać z serwisu randkowego. Wrzuciłam na stronę swoje najkorzystniejsze fotki, opisałam, o czym marzę. Dość szybko zaczęłam gadać z kilkoma facetami, a potem ruszyłam na randki. Kilka z nich okazało się kompletną porażką, inne miały swoją kontynuację. Podobno trzeba zaliczyć mnóstwo pocałunków z żabami, zanim trafi się na tego jedynego księcia, więc się tego trzymałam…
Mama była zaniepokojona
W tamtym okresie dzieliłam mieszkanie z mamą i bratem. W pewnym momencie mama w końcu zapytała, dlaczego spędzam tyle czasu przed komputerem, więc pokazałam jej te serwisy randkowe. Słuchała z uwagą, dopytując o rozmaite detale. Zauważyłam, że jest zainteresowana, ale jednocześnie zaniepokojona.
– Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł spotykać się z facetem, o którym wiesz tylko tyle, ile sam ci zdradzi. To fascynujące, ale daje pole do kłamstw. Musisz zachować dużą ostrożność!
Starałam się zachować ostrożność, jednak uważałam, że mama nieco przesadza. Moim zdaniem, najgorszym, co mogło mi się przydarzyć, to pomylić daty spotkań albo pójść na kawę z jakimś niezbyt interesującym facetem.
Zaczęła korzystać z życia
W międzyczasie moja mama postanowiła uczęszczać na zajęcia w pobliskim domu kultury. Wybrała gimnastykę przeznaczoną dla pań w średnim wieku, mającą na celu dbanie o kręgosłup, walkę z cellulitem, stawy... Słyszałam już coś o tych sprawach, ale zupełnie mnie one nie dotyczyły.
Uczęszczała na zajęcia co najmniej cztery razy w tygodniu. Byłam z tego powodu zadowolona, ponieważ przynajmniej przebywała w towarzystwie innych osób. Po upływie paru tygodni zaczęła również jeździć z tego domu kultury na wycieczki, przykładowo do teatru czy kina, korzystając ze zniżek dla zorganizowanych grup.
To także przypadło mi do gustu, gdyż ubierała się elegancko i ponownie zaczęła chodzić do kosmetyczki oraz fryzjera. Takie rzeczy zawsze wpływają pozytywnie na samopoczucie kobiety. Odniosłam nawet wrażenie, że wyglądała młodziej...
Cieszyłam się, że ma pasję
Gdy dołączyła do koła podróżników, nabijałam się z niej, bo nigdy nie lubiła taszczyć plecaków ani sypiać pod namiotem. Wyszło na jaw, że koło organizuje wycieczki po zabytkach, podróżuje autobusem i wynajmuje noclegi w hotelach. Czasami po powrocie z takiego weekendowego wypadu mama była padnięta, ale zazwyczaj tryskała energią i prezentowała się pierwszorzędnie.
Zdałam sobie sprawę, że marnuję mnóstwo czasu na tym cholernym necie, a przecież mogłabym się gdzieś zapisać, do jakiejś grupy miłośników wspinaczki czy coś. Może poznałabym tam wreszcie jakiegoś sensownego gościa tak normalnie, w realu.
Poznałam kogoś
Gdy Tadek napisał do mnie po praz pierwszy, akurat wtedy mama wróciła z jakiejś wyprawy do kopalni soli. Dzieliło nas dwanaście lat, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Wręcz odwrotnie – gówniarze nigdy mnie nie kręcili.
Od pierwszej chwili przypadło mi do gustu jego poczucie humoru. Nie miałam złudzeń – na kilometr czuć było, że miał na koncie legion lasek i w ogóle nie rozglądał się za żoną. Ale ja wtedy też nie szukałam faceta na męża. Liczyłam na ekscytującą przygodę, a kto wie, może nawet coś więcej?
Moje spotkania z Tadkiem nabrały rumieńców. Pomiędzy nami zaczęło coś się dziać. Picie kawy w kawiarniach przerodziło się w czułe, wieczorne posiłki, a wspólne seanse filmowe zmieniły się w schadzki. Przypomniały mi się słowa koleżanki, która przestrzegała, by uważać z powtarzaniem zbliżeń intymnych z tym samym mężczyzną.
– Jeśli prześpisz się z nim po raz trzeci, wtedy się zakochasz… i będziesz mieć problem – ciągle to powtarzała i okazało się to czystą prawdą.
Straciłam głowę dla Tadka
Od momentu, gdy staliśmy się parą, nalegałam na to, aby usunął swój profil z serwisu randkowego. Tadek zapewnił mnie, że to zrobi, jednak miałam przeczucie, że nie mówi prawdy. Podejrzewałam również, że w dalszym ciągu spotyka się z innymi dziewczynami.
Wielokrotnie nie potrafił dotrzeć na spotkania ze mną punktualnie. Nie odczuwał apetytu wtedy, gdy powinien być głodny albo miał na sobie strój zbyt wyjściowy jak na kręgle. Wysiadał z innego tramwaju niż tego, z którego powinien.
Kiedy jest się zakochanym, intuicyjnie wyczuwa się pewne sprawy. Mój chłopak, Tadek, zawsze snuł fascynujące opowieści okraszone uśmiechem. Nie było wątpliwości, że jest niezwykle bystrym facetem, bo jego historie były przemyślane i logiczne. Mimo to, przeczuwałam, że rzeczywistość przedstawia się zgoła odmiennie i coraz bardziej mnie to frustrowało.
Po paru miesiącach stwierdziłam, że mam tego dość. Albo moje domysły są zupełnie bezpodstawne, a ja naprawdę angażuję się w ten związek, albo jednak mam rację i powinnam się wycofać, zanim relacja z Tadeuszem zrujnuje mi życie. Potrzebowałam mieć stuprocentową pewność.
Musiałam się upewnić
Wynajęcie prywatnego detektywa przekraczało moje możliwości finansowe. Oznajmiłam więc mojemu chłopakowi, że zapisałam się na przyspieszony kurs języka obcego. Niestety, zajęcia odbywały się wyłącznie wieczorami. W rezultacie, przez najbliższe cztery tygodnie nasze randki będą musiały dobiegać końca najpóźniej o godzinie szóstej po południu.
Mój plan wydawał się banalny. Skoro mój facet spotyka się z różnymi panienkami, to nie będzie tracił czasu. Pewnie umawia się zaraz po naszych randkach, więc ja, zamiast iść na zajęcia, zaczaję się gdzieś i postaram się go śledzić. Liczyłam na to, że okażę się niezłym detektywem..
Śledziłam go
I faktycznie już po dwóch dniach opanowałam sztukę podążania za Tadkiem tak, by nie stracić go z oczu i samej pozostać niezauważoną. Niestety, moje przeczucia się sprawdziły. Tadeusz, odświeżony i w nowym ubraniu, wychodził ze swojego mieszkania zaraz po naszych spotkaniach.
W trzecim dniu postanowiłam śledzić go aż do miejsca, w które szedł. Okazało się, że to ta modna knajpka, wciąż popularna, choć jej najlepsze lata przypadły na czasy, gdy moja mama była młoda. Ukryłam się za pobliskim drzewem, mając dobry widok na drzwi wejściowe.
Zdecydowałam, że wcielę się w rolę śledczego na własną rękę. Byłam zmuszona poczekać co najmniej piętnaście minut, zanim mogłam przekroczyć próg budynku. Rzeczywiście, po krótkiej chwili zjawiła się pewna młoda kobieta, a zaraz za nią kolejna. Jednak to, co stało się już po upływie zaledwie minuty, sprawiło, że poczułam się, jakbym miała za moment stracić przytomność. Do kawiarni zmierzała... moja matka! W szpilkach i swojej najlepszej kiecce.
To było podejrzane
Wcale nie marzyłam o tym, by była świadkiem wielkiego finału, kiedy wyjdzie na jaw, że Tadzik nie był mi wierny... Miałam ochotę się wycofać po angielsku, ale wewnętrzny głos podpowiadał mi, że muszę tam wparować, bo inaczej do końca życia będę tego żałować.
Tadeusz i mama siedzieli naprzeciwko siebie przy stole, a na nim leżały piękne kwiaty. Spoglądali sobie głęboko w oczy, a na ich twarzach gościły uśmiechy. W pierwszym momencie byłam tak zaskoczona tą sceną, że dosłownie stanęłam jak wryta. Po chwili udało mi się jednak oprzytomnieć i wycofać ostrożnie.
Dobrze się stało, że mnie nie dostrzegli. Błyskawicznie pognałam do domu, gdzie cała rozdygotana wyczekiwałam na powrót mamy. Gdy tylko przekroczyła próg, zaczęłam domagać się, żeby powiedziała mi, o co w tym wszystkim chodzi.
Chciałam wyjaśnień
Moja intuicja mnie nie zawiodła. To faktycznie moja mama spotykała się z moim facetem. Poznali się przez serwis randkowy, na którym mama od dłuższego czasu miała profil. Te jej wyjścia na rzekome zajęcia sportowe to tak naprawdę były wizyty w kafejce internetowej, a spotkania w teatrze czy wycieczki po zabytkach okazały się randkami.
Nie przeżyłam jakiegoś wielkiego szoku, bardziej poczułam się niezręcznie. Dotarło do mnie, że moja mama czuła się samotna i przygnębiona, a to wszystko przeze mnie. Uświadomiłam sobie też, że nie miałam żadnego prawa, by pozbawiać ją szansy na miłość, czułość czy seks.
Jasne, że od razu pożegnałyśmy się z tym kantującym Tadeuszem. Potem ruszyłyśmy z kopyta. I zgadnijcie, co się okazało? Kolejny małżonek mojej mamy, a dokładniej Zbyszek, to znajomość z sieci. A mój kochany Adam to zupełnie inna historia! Spotkaliśmy się w bardzo tradycyjny sposób – podczas wakacji.
Kamila, 34 lata
Czytaj także: „Moja praca mnie wykańcza. Marzyłam o realizowaniu ambicji, tymczasem od rana do wieczora tylko klikam w tabelki”
„Nieślubne dzieci ojca uważałam za przybłędy, ale tylko do czasu. To oni uratowali mi życie”
„Skłamałam szefowi, że moja szwagierka to zołza, aby jej nie zatrudnił. Teraz czuję się podle, bo Gośka klepie biedę”