Mówi się, że to faceci pod czterdziestkę rzucają się w wir szalonych romansów. Ale okazuje się, że z kobietami może być podobnie. Jestem tego najlepszym przykładem, niestety…
Zazwyczaj nigdzie nie chodzę, ale tamtego wieczora koleżanki zaciągnęły mnie do klubu.
– Chodź, zobaczysz, będzie fajnie! Rozerwiesz się trochę! Co będziesz tak siedziała w domu, sama! – namawiały.
Faktycznie, odkąd mój syn poszedł na studia, zaczął mieć swoje sprawy i czasami nawet nie wracał na noc do domu. Od wielu lat byłam rozwódką, zbyt zajętą wychowaniem Bartka, aby poznać odpowiedniego mężczyznę. Moje wieczory w domu były podobne jeden do drugiego. Spędzałam je przed telewizorem albo z książką czy kolorowym czasopismem.
Zakład w klubie
„Przyda mi się odrobina rozrywki!” – pomyślałam sobie.
Miałyśmy zamiar tylko potańczyć, wypić kolorowe drinki. Skończyło się na głupim zakładzie, który omal nie zrujnował mi życia.
– Popatrz, jakie ciacha! – szepnęła koleżanka, kiedy byłyśmy już nieźle podchmielone. Przy barze stało dwóch chłopaków, ubranych w modne, luźno wiszące na biodrach dżinsy i seksowne koszulki. Rozmawiali o czymś, wodząc wzrokiem po sali.
– Ty, ten jeden ci się przygląda! – Grażyna dała mi kuksańca w bok. – Zobacz, wyraźnie na ciebie patrzy!
– Daj spokój, mogłabym zostać jego ciotką! – ofuknęłam ją. Ale nie umiałam się powstrzymać, aby co i rusz nie zerkać na tego chłopaka. Podobał mi się, miał takie szerokie ramiona. A te bicepsy, rysujące się pod cienką bawełną t-shirta – sama rozkosz!
Nagle gwałtownie spuściłam głowę, bo chłopak wyraźnie ruszył w moim kierunku. Było już jednak za późno! W jednej chwili zmaterializował się przy mnie.
– Czy mogę panią poprosić do tańca? – zapytał. Zanim zdążyłam odmówić, Grażyna popchnęła mnie w jego kierunku. Wyszliśmy na parkiet. Tańczył bosko, wijąc się jak wąż. Rytm jego ciała udzielił się i mnie.
Dawno już nie czułam się taka swobodna i uwodzicielska w obecności mężczyzny. I dawno tak dobrze mi się nie tańczyło.
– Założę się, że wyjdziecie razem! – stwierdziła nieco zazdrośnie Grażyna, gdy wróciłam do naszego stolika.
– Oj, daj spokój, nie w głowie mi romanse! – parsknęłam.
– A niby dlaczego nie? – wtrąciła się Kaśka, druga z koleżanek, która właśnie także wróciła z parkietu. – Używaj życia, dziewczyno, póki jeszcze możesz! Tym bardziej, że nie wyglądasz ani trochę na swoje lata!
To prawda. Nadal byłam bardzo szczupła, miałam gęste włosy. Kiedy byłam wypoczęta, znikały nawet drobne zmarszczki wokół oczu.
– Jest dla mnie za młody! – broniłam się jeszcze, ale słabo, bo chłopak znowu szedł w moją stronę i porwał mnie na parkiet. Kiedy przyciągnął mnie do siebie, poczułam jego twarde mięśnie i… byłam zgubiona! Czułam, że jeśli tylko zechce to… pójdę z nim.
„Może to moja ostatnia szansa na przeżycie czegoś ekscytującego?” – pomyślałam. Zakręciło mi się w głowie od nadmiaru wrażeń, alkoholu, testosteronu…
– Źle się czujesz? – zainteresował się natychmiast. I wyprowadził mnie na zewnątrz. Kątem oka złapałam jeszcze tylko wzrok Grażyny, która samymi ustami mówiła mi:
– Wygrałam zakład!
– Daleko mieszkasz? Odprowadzę cię! – zaoferował się chłopak. – Mam na imię Piotrek!
Romans z młodszym
Pozwoliłam mu się odprowadzić, a wiedząc, że Bartek znowu nocuje u kolegi, pozwoliłam mu wejść ze sobą do mieszkania… Robiliśmy takie rzeczy, że jeszcze mi wstyd! Kochaliśmy się wszędzie, na podłodze, na blacie w kuchni… Było grzesznie i… cudownie. Nie przewidziałam tylko jednego, że Bartek wróci wcześnie rano i…
– Piotrek? A co ty tutaj robisz?
Czekasz na mnie? – zdziwił się na widok mojego młodego kochanka, pijącego kawę w kuchni! Myślałam, że zemdleję, na szczęście syn nie widział mojej twarzy!
– Tak! Wpadłem po tę płytę, którą mi obiecałeś! – Piotrek wykazał się błyskawicznym refleksem.
– Ach tak… Ale skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam?
– Dałeś mi adres, nie pamiętasz? – Piotrek zrobił niewinną minę. – A ponieważ przechodziłem akurat obok…
– Dobra, chodź do mojego pokoju!
– Bartek zgarnął go z kuchni. – A ty mamo, zrobisz mi grzanki? Umieram z głodu!
Stałam jak słup soli, gdy Piotrek mijał mnie w progu. Gestem pokazał mi, że będzie milczał jak grób! Ja jednak wcale nie jestem tego pewna. A jeśli kiedyś wygada się mojemu synowi, na przykład po jakimś alkoholu, że spał z jego matką? Teraz wiem, że do końca swoich dni będę umierała ze strachu, że wszystko się wyda… Ta jedna szalona noc nie była warta tych nerwów i świadomości, że poszłam do łóżka z kolegą własnego syna!
Więcej listów do redakcji: „Mój ojciec ma 51 lat i romans z dziewczyną, która ma 21 lat. A moja biedna mama niczego się nie domyśla”„Poślubiłam wdowca z dwiema córkami i... wredną matką zmarłej żony, która buntuje przeciwko mnie dzieci”„Moja żona jest w ciąży, ale nie ja jestem ojcem. Nie sypiam z nią od 2 lat”