Wszystko było takie piękne. Już od tygodni wyobrażałam sobie, jak wyglądał ten dzień – nasz dzień. Każdy szczegół zaplanowałam z sercem, choć w głowie kręciły się miliony myśli.
Przysięgam, na początku wcale nie wierzyłam, że znajdę miłość. Że ktokolwiek zaakceptuje mnie taką, jaką jestem, ze wszystkim, co noszę w sobie. Ale Damian... Damian sprawił, że uwierzyłam, że może być inaczej. Że mogę mieć kogoś, kto nie tylko mnie zrozumie, ale będzie przy mnie, kiedy tylko będę tego potrzebowała. Był moją opoką, spokojnym morzem, przy którym mogłam zacumować po każdej burzy.
Patrzyłam na niego tego ranka, kiedy wsiadałam do samochodu, który miał mnie zawieźć na ślub, i poczułam to samo ukłucie w sercu, jak wtedy, gdy spojrzał na mnie pierwszy raz.
On mnie kocha
Na każdym kroku pokazywał, że jestem dla niego najważniejsza. Wspierał mnie w każdej decyzji, choćby najmniejszej, zachęcał, żebym walczyła o swoje marzenia. Jak mógłbym mu nie zaufać?
– A jeśli to wszystko jest iluzją? – spytała kiedyś Katarzyna, moja starsza siostra.
Moja rodzina zawsze miała przy mnie miejsce honorowe. Wychowali mnie na osobę, która ma swoje zasady, wartości. Wiedziałam, że Damian nie zawsze im odpowiadał – szczególnie Katarzynie, która zawsze patrzyła na niego z podejrzliwością. Ale ja ufałam.
„Czy mogę mieć wszystko?” – myślałam, przyglądając się mojej białej sukni, perfekcyjnie wykończonej koronką, która połyskiwała w świetle. Cieszyłam się każdą chwilą tego dnia, wypełnionego miłością i nadzieją na przyszłość. Czułam, że wszystko, co złe, pozostało za mną. Dziś zaczynał się nowy rozdział, nasza wspólna przyszłość, w której mieliśmy być zawsze razem, na dobre i na złe.
– Pani młoda gotowa? – zapytała z uśmiechem świadkowa, wręczając mi bukiet.
Przytaknęłam, odetchnęłam głęboko i ruszyłam naprzód, z przekonaniem, że to początek czegoś wspaniałego.
Sala weselna tonęła w śmiechu i muzyce, a goście prześcigali się w toastach. Uśmiechałam się, trzymając rękę Damiana, kiedy nagle poczułam lekkie napięcie. Marek, świadek Damiana i jego najbliższy przyjaciel, co chwilę wymieniał z nim jakieś spojrzenia, gesty, które wydawały się nabrzmiałe od niewypowiedzianych słów. Damian odwracał wzrok, zaciskając lekko szczękę, a kiedy zobaczył, że się im przyglądam, tylko spuścił wzrok, jakby próbował coś przede mną ukryć.
– Damian? Wszystko w porządku? – spytałam cicho, pochylając się do niego.
– Tak, tak, Justynko, jasne – odpowiedział z lekkim uśmiechem, ale ten uśmiech nie sięgnął jego oczu. – Po prostu... zmęczenie. To tyle przygotowań.
Pokiwałam głową, ale nie dałam się zwieść. Zawsze byłam wrażliwa na nastrój innych i coś w jego zachowaniu wzbudzało we mnie dziwny niepokój. Jego wymijające spojrzenia, ciche wymiany szeptów z Markiem, nawet jego dłonie wydawały się lekko drżeć, gdy obejmował mnie w tańcu.
Wiedziałam, że przed ślubem miał wieczór kawalerski. Mówił, że to nic szczególnego, tylko kolacja z kolegami... Ale dziś zaczęłam się zastanawiać, czy to była cała prawda.
Z głośników popłynęła spokojniejsza muzyka, idealna chwila na złapanie oddechu. W powietrzu unosiła się atmosfera radości, zmęczone pary schodziły z parkietu. Wtem, na ścianie za DJ-em pojawił się obraz. Goście początkowo myśleli, że to część pokazu – może jakaś niespodzianka przygotowana przez Damiana? Cichy szmer zainteresowania przeszedł przez salę.
Na ekranie pojawił się obraz Damiana siedzącego przy barze, otoczonego kilkoma kolegami. Widać było, że jest wstawiony, ale uśmiechnięty, rozluźniony – niemal nie poznawałam tego beztroskiego Damiana, patrząc na jego rozchichotane spojrzenie i rozbawienie w oczach. W pewnym momencie pojawiła się młoda kobieta o długich, kręconych włosach. Flirtował z nią, a w tle słychać było śmiechy kolegów.
Zamarłam
Na filmie Damian, zachęcany przez Marka, flirtował coraz intensywniej. W pewnym momencie objął ją ramieniem, a potem... pochylił się i ją pocałował. Nie był to niewinny, przelotny pocałunek, lecz pełen namiętności gest, który ścisnął mnie za gardło. Sala zamarła, cisza była wręcz namacalna. Poczułam, jak coś we mnie pęka.
– Justyna... – szepnęła Katarzyna, chwytając mnie za ramię, ale nie mogłam wykrztusić ani słowa. Upokorzenie, złość, rozczarowanie – wszystko na raz przewaliło się przez moje serce.
Bez słowa wybiegłam z sali, a łzy same cisnęły się do oczu. Damian dogonił mnie na ciemnym korytarzu za salą. Ledwo mogłam złapać oddech, serce tłukło mi się w piersi, jakby miało zaraz eksplodować.
– Justyna, poczekaj! – chwycił mnie za ramię, ale wyrwałam się z jego uścisku.
– Jak mogłeś? – wykrztusiłam, głos drżał mi ze złości i z bólu. – W takim dniu... w takim momencie... to miało być najpiękniejsze wspomnienie, a ty... – łzy zaczęły spływać po moich policzkach. – Ty po prostu mnie zniszczyłeś.
Damian cofnął się, jakby moje słowa go uderzyły. Przeciągnął ręką po włosach, szukając odpowiednich słów.
– To był tylko głupi błąd, Justyna. Byłem pijany, Marek... Marek zachęcał, żeby się trochę "wyluzować". To nic nie znaczyło, przysięgam – tłumaczył, ale brzmiało to dla mnie jak żałosne usprawiedliwienie.
– Nic nie znaczyło? – prychnęłam z niedowierzaniem. – Dla ciebie nic, może. A dla mnie?! To był dzień, w którym miałam czuć się bezpieczna przy tobie.
– Justyna, błagam cię – chwycił mnie za ręce, próbując mnie uspokoić, ale patrząc na jego twarz, widziałam tylko tę z nagrania. Ciepło jego dłoni teraz mnie odrzucało.
– Nie mogę na ciebie patrzeć – powiedziałam zimno, odwracając się. Poczułam, że między nami zapadła cisza, której już nigdy nie da się przerwać.
Po powrocie na salę wszyscy gapili się na mnie i Damiana. W głębi widziałam, jak Katarzyna ruszyła w naszą stronę. Jej twarz, zwykle spokojna, teraz wyrażała gniew, który niemal wibrował w powietrzu. Doskoczyła do Damiana, nawet nie próbując opanować emocji.
– Od początku wiedziałam, że coś jest nie tak. Tyle czasu się oszukiwałaś.
Damian próbował się bronić, ale Katarzyna tylko potrząsnęła głową.
– Nie, Damian. Tu nie ma żadnego „ale”. Upokorzyłeś moją siostrę w jej najważniejszym dniu. Jak ty w ogóle masz czelność próbować się tłumaczyć?
Goście wokół zaczęli szeptać
Rodzice Damiana stali z boku, z twarzami pobladłymi z szoku i wstydu. Moja mama podeszła, objęła mnie, ściskając moje dłonie. Widziała mój ból, nie musiała pytać. Ojciec stał z boku, z kamiennym wyrazem twarzy, ale jego oczy błyszczały gniewem, który rzadko widziałam.
– Damian, może lepiej będzie, jeśli po prostu wyjdziesz – rzucił ojciec, głosem spokojnym, choć groźnym. Damian jednak uparcie stał, nie ruszając się, jakby miał nadzieję, że jeszcze zdoła to naprawić.
– Proszę was wszystkich... Justyna, kocham cię, to był tylko błąd – powiedział, próbując jeszcze raz dotrzeć do mnie.
Ale ja tylko spuściłam wzrok. W tamtym momencie wszystko, co do niego czułam, jakby zniknęło w mgnieniu oka, pozostawiając mnie pustą i zimną. Damian odszedł od zgiełku sali i szukał wzrokiem Marka. Znalazł go przy barze, jakby ten zupełnie nie przejmował się wywołanym zamieszaniem. Damian podszedł do niego z determinacją i wściekłością wypisaną na twarzy. Wszystko słyszałam, bo popędziłam za nim.
– To ty to zrobiłeś, prawda? – wycedził przez zaciśnięte zęby. Marek tylko wzruszył ramionami.
– Damian, nawet nie próbuj zwalać tego na mnie – odpowiedział spokojnie, przyglądając się swojemu kieliszkowi. – Ktoś inny zdobył to nagranie. Może powinieneś zadać sobie pytanie, dlaczego to w ogóle było możliwe?
– Co ty insynuujesz? – zapytał, próbując jeszcze walczyć.
– To, że może ten pocałunek nie był tylko głupim błędem, tylko prawdziwą oznaką tego, kim jesteś – odpowiedział Marek, patrząc mu prosto w oczy. – Myślisz, że jesteś gotowy na małżeństwo? Że rozumiesz, co to znaczy?
– Przecież to był... jeden raz. Nic to nie znaczyło – Damian próbował się bronić, ale słowa brzmiały teraz pusto, jakby sam w nie nie wierzył.
Marek westchnął, upijając łyk ze swojego kieliszka.
– Skoro to „nic”, to dlaczego jesteś w takim stanie? Może sam musisz sobie odpowiedzieć, czy potrafisz być mężem Justyny. Tylko przemyśl to, zanim zniszczysz jej życie bardziej niż dzisiaj.
Siedziałam obok Damiana w ciszy, wpatrując się w ciemność przed nami, ale tak naprawdę widziałam tylko jego – człowieka, którego jeszcze chwilę temu uważałam za swoje wszystko. W głowie krążyły mi setki myśli. Miłość, którą do niego czułam, mieszała się z żalem i rozczarowaniem.
– Justyna... – wyszeptał Damian, jakby bał się przerwać tę ciszę. – Wiem, że cię zawiodłem. Wiem, że nie mam prawa prosić o nic więcej, ale... chciałbym to naprawić. Kocham cię.
Czułam ciężar jego słów
Zdradził mnie. Upokorzył. A jednak... gdzieś w głębi serca wciąż był dla mnie kimś więcej niż tylko tym jednym błędem. Przymknęłam oczy, próbując odnaleźć, choć odrobinę jasności pośród tego chaosu.
– Damian... skrzywdziłeś mnie tak, jak nigdy bym się tego nie spodziewała – zaczęłam cicho, ale stanowczo. – I nie wiem, czy potrafię ci znowu zaufać. Ale nie potrafię też zakończyć tego teraz, nie dając nam szansy.
Spojrzał na mnie z nadzieją w oczach. Widziałam, że rozumie, że ta szansa to ostatni most, którego nie może zburzyć. Nie wiem, co będzie dalej. Ale wiem, że damy sobie jedną próbę – i że będzie to najtrudniejsza droga, jaką kiedykolwiek przeszliśmy.
Justyna, 28 lat
Czytaj także:
„W ramach świątecznych porządków wymiotłam też faceta. Całe nasze wspólne życie zmieściło się w 6 workach na śmieci”
„Dla mojej rodziny jestem jak serwis sprzątający i kucharka. Nawet w urodziny zasuwam z mopem zamiast leżeć i pachnieć”
„Mąż ledwo mnie dotknie, a już mam ciarki żenady. Gdy się kochamy, wolę myśleć o przepisie na obiad, niż o jego ciele”