„Skąpstwo ojca przekraczało wszelkie granice. Na nas oszczędzał do skrajności, ale sobie nie żałował pieniędzy”

Skąpstwo mojego ojca przekraczało wszelkie granice fot. Skąpstwo mojego ojca przekraczało wszelkie granice/Getty Images, JackF
„Zapadła cisza. Matka westchnęła, jakby już wiedziała, że za chwilę będzie burza. Ja siedziałem cicho, ale coś zaczęło mi nie pasować. Ojciec zawsze mówił, że trzeba liczyć każdy grosz, ale faktycznie – jego rzeczy były zawsze zadbane i eleganckie”.
/ 11.03.2025 20:30
Skąpstwo mojego ojca przekraczało wszelkie granice fot. Skąpstwo mojego ojca przekraczało wszelkie granice/Getty Images, JackF

Mój ojciec zawsze powtarzał, że pieniądze to świętość. Że kto oszczędza, ten ma. Że życie nie jest po to, by wydawać, tylko by gromadzić na czarną godzinę. I dlatego w naszym domu wszystkiego brakowało – ale tylko nam, bo on sam jakoś nigdy nie chodził w podartych ubraniach.

Ja i Natalia nauczyliśmy się nie prosić o nic. Nowe buty? „Stare są jeszcze dobre”. Wyjście do kina? „Bez sensu, filmy lecą w telewizji za darmo”. Wakacje? „A po co, jak w domu jest łóżko i dach nad głową?”. Matka jeszcze próbowała walczyć, ale z czasem opadła z sił. Tylko Natalia nigdy nie dawała za wygraną.

Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że tata kłamie. Że pieniądze wcale nie znikały w skarpecie na trudne czasy. Że oszczędzał – owszem, ale nie dla nas.

Podejrzenia przyszły później. Najpierw małe rzeczy. Nowe koszule, choć twierdził, że ubrań nie trzeba wymieniać. Drogie perfumy. A potem, pewnego dnia, matka otworzyła skrytkę w jego biurku…

Zacząłem nabierać podejrzeń

– Tata, ale ta kurtka jest za mała! – Natalia stanęła przed ojcem z rękami na boki, pokazując rękawy sięgające daleko przed nadgarstki.

Ojciec nawet nie podniósł wzroku znad gazety.

– Jest jeszcze dobra. Po co wyrzucać pieniądze na nową?

– Bo jest ciasna jak cholera! – warknęła Natalia, tupiąc nogą. – Chcesz, żebym wyglądała jak sierota?

Jak ci zimno, to ubierz dwa swetry – ojciec przewrócił stronę, jakby rozmowa była już zakończona.

Matka spojrzała na nią błagalnie. Wiedziała, że kłótnie nic nie dadzą. Ale Natalia nigdy nie odpuszczała.

– Ale na swoje koszule masz kasę! – wypaliła. – Codziennie w innym kolorze, co?!

Ojciec złożył gazetę i powoli podniósł wzrok.

Uważaj, młoda. Chyba zapomniałaś, kto tu rządzi.

– Tak, wiem. Ty! Wielki pan oszczędny! Ciekawe tylko, na czym oszczędzasz, bo nie na sobie!

Zapadła cisza. Matka westchnęła, jakby już wiedziała, że za chwilę wybuchnie burza. Ja siedziałem cicho, ale coś zaczęło mi nie pasować. Ojciec zawsze mówił, że trzeba liczyć każdy grosz, ale faktycznie – jego rzeczy były zawsze zadbane, eleganckie, drogie.

Natalia wybiegła z pokoju, trzaskając drzwiami. Matka zaczęła zbierać talerze ze stołu, jakby chciała uciec od rozmowy. A ja… po raz pierwszy pomyślałem, że może ta jego oszczędność to tylko fasada. I że coś tutaj śmierdzi.

Nawet matka miała dość

Ojciec wracał coraz później. Kiedyś zawsze był w domu na kolację, ale teraz często wchodził cicho, kiedy my już spaliśmy. Rano znajdowaliśmy tylko ślady jego obecności – starannie powieszoną marynarkę, pachnącą nowymi perfumami, i błyszczące buty, jakby dopiero co wrócił z jakiegoś ważnego spotkania.

Matka udawała, że tego nie widzi, ale pewnego wieczoru nie wytrzymała.

– Marek, gdzie ty się włóczysz do nocy? – zapytała, kiedy stanął w progu, zsuwając płaszcz.

Ojciec zmarszczył brwi.

– Byłem w pracy. Muszę pilnować interesów.

A jakie ty masz interesy poza liczeniem każdej złotówki?!

Spojrzał na nią chłodno, potem rzucił płaszcz na krzesło i wyszedł do łazienki. Matka zacisnęła usta i zaczęła sprzątać stół, ale widziałem, że coś w niej pękło.

Kilka dni później przyłapałem ją w gabinecie ojca. Przesuwała ręką po półkach, otwierała szuflady, zaglądała za sterty dokumentów.

– Mamo? Co ty robisz? – zapytałem cicho.

Podskoczyła, jakby złapałem ją na gorącym uczynku.

Szukam odpowiedzi – wyszeptała. – Twój ojciec coś ukrywa. Czuję to.

Chciałem jej powiedzieć, że pewnie przesadza, że może faktycznie pracuje dłużej. Ale wtedy zauważyłem, jak blednie, kiedy otwiera małą skrytkę w biurku.

Zajrzałem jej przez ramię i zobaczyłem błyszczące pudełka. Było ich kilka, starannie ułożonych jedno na drugim. Matka otworzyła pierwsze, potem drugie…

W środku leżały zegarki. Nie zwykłe, tanie zegarki, tylko kolekcjonerskie modele, które wyglądały, jakby kosztowały fortunę. Patrzyliśmy na nie w milczeniu. Matka ścisnęła jedno z pudełek tak mocno, że zbielały jej palce.

– A więc na to szły nasze oszczędności – szepnęła. – Nie na rodzinę. Nie na przyszłość. Tylko na jego zabawki.

Nie było już wymówek

Tego wieczoru matka nie spała. Ja też nie. Siedzieliśmy w kuchni, a zegar nad drzwiami tykał głośno, jakby odliczał czas do wybuchu. Natalia jeszcze nie wiedziała, ale czułem, że gdy się dowie, piekło rozegra się w naszym domu na dobre.

Ojciec wrócił po północy. Zdjął płaszcz i zamarł, gdy zobaczył matkę stojącą w korytarzu z jednym z jego drogich zegarków w ręku.

Co to ma być? – jej głos był cichy, ale wibrował od wściekłości.

Ojciec zmrużył oczy.

Gdzie to znalazłaś?

– W twojej skrytce – warknęła. – Skrytce, o której twoja „ukochana rodzina” nie miała pojęcia.

Natalia zeszła po schodach, zaspana, w piżamie.

– O co chodzi? – spytała, ale kiedy zobaczyła matkę, a potem ojca, zrozumiała, że to nie jest zwykła kłótnia.

Matka rzuciła zegarek na stół.

– To na to szły nasze pieniądze?! Kiedy ja cię błagałam, żebyś kupił dzieciom nowe buty, a ty mówiłeś, że nie mamy na to kasy?!

Ojciec podniósł zegarek i obrócił go w palcach.

To tylko inwestycja – powiedział spokojnie. – Ich wartość rośnie. Za kilka lat będziemy mogli sprzedać je z zyskiem.

Natalia zaśmiała się gorzko.

– Inwestycja? Czyli ja mam chodzić w kurtce z podstawówki, ale ty możesz kolekcjonować zabawki dla bogaczy?

Nie rozumiecie… – ojciec potarł czoło. – To były pieniądze odłożone na przyszłość.

Matka wybuchnęła śmiechem, ale było w nim coś przerażającego.

– Na przyszłość? A jaką przyszłość masz na myśli? Bo ja widzę tylko teraźniejszość, w której skąpiłeś nam na wszystko, a sam żyłeś jak król!

Ojciec otworzył usta, ale nic nie powiedział. Nie miał argumentów. Po raz pierwszy w życiu nie był w stanie przekonać nas, że to dla naszego dobra. A ja tylko siedziałem i patrzyłem, jak mój świat, w którym ojciec miał być filarem rodziny, rozpada się na kawałki.

Mama postanowiła działać

Od tamtej nocy nic nie było już takie samo. Ojciec niby próbował zachowywać się normalnie, ale coś w jego postawie się zmieniło. Był spięty. Czuł, że grunt usuwa mu się spod nóg.

Matka milczała. Nie kłóciła się, nie krzyczała. Ale po cicho działała. Widziałem, że sprawdzała konta, przeglądała dokumenty, szukała dowodów. Codziennie wieczorem siadała przy stole z notatnikiem i liczyła. Aż w końcu któregoś dnia westchnęła ciężko i spojrzała na nas.

Nie mogę dłużej tak żyć – powiedziała cicho. – Nie pozwolę mu traktować nas jak powietrze.

Natalia od razu się ożywiła.

– Czyli co? Wyrzucamy go na zbity pysk?

Matka uśmiechnęła się smutno.

– Może nie od razu. Ale wiem jedno – jeśli nie wyciągnie tych pieniędzy i nie odda nam tego, co nam się należy, składam papiery rozwodowe.

Cisza, jaka zapadła, była głośniejsza niż wszystkie dotychczasowe kłótnie.

Naprawdę to zrobisz? – zapytałem, choć w głębi serca znałem już odpowiedź.

Matka skinęła głową.

– Tak. Bo jeśli on mógł nas oszukiwać przez lata, to ja mogę w końcu zacząć dbać o siebie. O nas.

Ojciec jeszcze o niczym nie wiedział. Ale wiedziałem, że to już nie potrwa długo.

Mówiła poważnie

Ojciec wiedział, że coś się zmieniło. Matka już się nie kłóciła. Nie prosiła, nie błagała. Była cicha, zimna, stanowcza. To chyba przerażało go bardziej niż wszystkie awantury.

Kilka dni później zobaczyłem, jak mama rozkłada papiery na stole. Białe kartki z czarnym nadrukiem. Drżały jej ręce, ale wzrok miała pewny.

– Co to jest? – Ojciec stanął w progu, patrząc na nią podejrzliwie.

Matka podniosła głowę i spokojnie przesunęła dokumenty w jego stronę.

Wniosek o rozwód – powiedziała cicho, ale stanowczo.

Zapadła cisza. Ojciec pobladł, jakby nagle zabrakło mu powietrza.

– Basia… – Zaczął, ale matka uniosła rękę, uciszając go.

– Nie przerywaj mi – powiedziała twardo. – Oddałam ci całe lata mojego życia. Miałeś czas na to, żeby być uczciwym. Ale dla ciebie zawsze ważniejsze były pieniądze. Nie my.

Ojciec usiadł ciężko na krześle i potarł twarz dłońmi.

– I tak łatwo przekreślisz wszystko? – zapytał cicho.

Matka spojrzała na niego uważnie.

– Nie ja to przekreśliłam. Ty to zrobiłeś.

Siostra stała oparta o framugę, z założonymi rękami. Widać było, że czekała na ten moment od dawna.

– To co, tata? – zapytała kpiąco. – Chyba nie sądziłeś, że będziemy ci dziękować za lata kłamstw i upokorzeń?

Ojciec milczał. Po raz pierwszy nie miał nic do powiedzenia.

Tydzień później pakował swoje rzeczy. Ja stałem w drzwiach i patrzyłem, jak ostrożnie składa swoje eleganckie koszule. Wcale się nie cieszyłem, wprost przeciwnie.

– Nie sądziłem, że to się tak skończy… – powiedział cicho.

– Może gdybyś traktował rodzinę jak inwestycję, a nie zegarki, wszystko wyglądałoby inaczej – odpowiedziałem i wyszedłem. Nie było już nic więcej do dodania.

Odetchnęliśmy z ulgą

Ojciec odszedł, a w domu zrobiło się… lżej. Jakby ktoś otworzył okno po latach duszności. Matka sprzedała kolekcję jego zegarków. Wystarczyło na spłatę długów, nowe ubrania dla Natalii i pierwsze w naszym życiu wakacje.

Siedziałem na plaży, patrząc na morze. Natalia śmiała się w oddali, a mama po raz pierwszy od lat wyglądała na naprawdę szczęśliwą. Ojciec miał rację w jednym – pieniądze są ważne. Ale nie wtedy, gdy stają się ważniejsze od ludzi.

Jakub, 19 lat

Czytaj także:
„Rodzeństwo ma mi za złe, że dostałem mieszkanie po cioci. A gdzie byli, gdy trzeba jej było zmieniać pampersy?”
„Ukradłam oszczędności rodziców, by pomóc przyjaciółce. Teraz dla nich jestem złodziejką, a dla niej naiwniaczką”
„Szukałam dla córki korepetytora z biologii do matury. Nie tylko jej dawał lekcję po godzinach”

Redakcja poleca

REKLAMA