„Ściągnęliśmy do pracy na Wyspy szwagierkę z mężem. Zamiast ciężko harować, liczyli na darmowe mieszkanie i luksusy”

kobieta fot. iStock by Getty Images, fizkes
„Opłaty za media poszły znacznie w górę, lecz oni nie uczestniczyli w pokrywaniu tych kosztów. Kompletnie ignorowali ten temat. Szczególnie wysokie były rachunki za wodę, głównie przez szwagra, który uwielbiał długie kąpiele w wannie”.
/ 08.11.2024 08:30
kobieta fot. iStock by Getty Images, fizkes

Mieszkamy w Wielkiej Brytanii już osiem lat i szczerze mówiąc, nie możemy się skarżyć. Na wszystko, co teraz mamy, zapracowaliśmy sami, wkładając w to mnóstwo wysiłku. Sama doskonale wiem, ile godzin spędziłam, ucząc się angielskiego, żeby móc znaleźć lepszą posadę. To samo dotyczy Marka – bo nawet jako kierowca tira musisz znać więcej słów niż tylko podstawowe „yes” czy „no”.

Radziliśmy sobie

Trzy lata temu wprowadziliśmy się do niewielkiego domu na obrzeżach miasta. Niedługo później okazało się, że będę mamą. Po narodzinach małej Ani spędziłam z nią cudowne sześć miesięcy w domu – to był naprawdę wyjątkowy okres w moim życiu.

Niestety, rzeczywistość szybko dała o sobie znać. Choć pensja Marka była całkiem niezła, potrzebowaliśmy też mojego wynagrodzenia, żeby opłacić wszystkie zobowiązania. Nie miałam serca oddać córeczki do żłobka, więc postanowiliśmy znaleźć godną zaufania opiekunkę. Z czasem przekonaliśmy się, że to zadanie jest znacznie trudniejsze, niż nam się wydawało.

„Z którego kraju najlepiej wybrać opiekunkę? Polska czy może jednak Wielka Brytania?” – takie pytania chodziły mi po głowie kiedy szukałam informacji w internecie i kontaktowałam się z agencjami pośredniczącymi w znajdowaniu niań. Problem w tym, że koszty zatrudnienia profesjonalnej opiekunki okazały się naprawdę wysokie. Na szczęście Marek przyszedł ze świetnym rozwiązaniem!

– Słuchaj, mam pomysł. Może zaprosimy moją siostrę do nas? Teraz jest bez roboty, więc taka praca jako niania u nas byłaby dla niej idealnym rozwiązaniem. Mogłaby się przeprowadzić razem ze swoim małym i zamieszkać tutaj. Pomyśl tylko, nasza Ania miałaby z kim się bawić, a ty dostałabyś wsparcie. Zresztą zawsze miałyście z Magdą świetny kontakt.

To był dobry pomysł

Tak szczerze, to ledwo znałam siostrę mojego męża, ale całkiem ją lubiłam. W zasadzie nie miałam podstaw, żeby myśleć o niej źle. Niedługo po ślubie przeprowadziliśmy się do Wielkiej Brytanii, więc nasze kontakty były sporadyczne. Mimo to nie przeszkadzało mi, że ma do nas przyjechać. Przecież jest częścią rodziny, nie jakąś nieznajomą. A ja wolę powierzyć opiekę nad dzieckiem szwagierce niż komuś zupełnie z zewnątrz.

Po rozmowie Marka z siostrą nie minęły nawet cztery tygodnie, kiedy pojawiła się w naszym domu. Nic się nie zmieniła od czasu, gdy ostatnio ją widziałam. Wciąż tryskała energią i mówiła może nieco za głośno, ale nie było to jakoś szczególnie uciążliwe. Co najważniejsze, od pierwszego spotkania złapała świetny kontakt z Anią, a jej syn Kuba okazał się naprawdę sympatycznym chłopcem.

Po czterech tygodniach odwiedził ją mąż. Wielka Brytania mu się spodobała.

– Super miejsce! – stwierdził, rozglądając się po naszym mieszkaniu.

– Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś też tu mieszkał i pracował! – rzucił Marek z przekąsem.

Rodzina doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Irek raczej stroni od pracy. Dało się zauważyć, że szwagier potraktował wypowiedź Marka jako zachętę. Minęły dwa tygodnie i znowu się pojawił. Zaczął ostrożnie napomykać, czy mój mąż nie pomógłby mu znaleźć zatrudnienia.

Szukał łatwego zarobku

– To nie takie proste, przecież angielski to nie twoja mocna strona – mąż próbował go ostudzić.

– A ty może lepiej znałeś język przed przyjazdem?

– Radziłem sobie z podstawami, a potem sporo się poduczyłem – odpowiedział Marek.

– Dam radę ciężko pracować – zapewniał Irek.

Chcąc wesprzeć szwagra, Marek zarekomendował go szefowi.

– Tylko się nie wygłup, bo dałem za ciebie gwarancję! Nie chcę mieć przez ciebie kłopotów – ostrzegł Irka. – A, i koniecznie musisz zapisać się na kurs języka!

Irek pokiwał głową z radosną miną, przystając na te warunki.

– Co powiesz na to, żeby na razie zatrzymali się w naszym domu? Do czasu, aż staną na nogi – rzucił Marek, a ja nie oponowałam.

Wiedziałam, jak wesprzeć ich w znalezieniu mieszkania, bo sama już przez to przechodziłam i poznałam wszystkie sztuczki stosowane przez pośredników. Szybko jednak zrozumiałam, że szwagier mojego męża wcale nie spieszy się z przeprowadzką. Ciągle tylko marudził o swoich niskich dochodach.

Nie miał talentu do pracy

– Spodziewałem się lepszych zarobków w tym kraju! – skarżył się Markowi.

– Ale przecież starcza wam na normalne życie. Na początku naszego pobytu w Anglii też nie dostawaliśmy takich pieniędzy jak obecnie – próbował mu wyjaśnić mój mąż.

– No dobra, ale wy byliście we dwójkę – bronił się szwagier. – No i nie musieliście się martwić o dziecko.

Próbowaliśmy znaleźć jakieś logiczne wyjaśnienie. Wydawało nam się, że utrzymanie małego dziecka nie kosztuje tak wiele. Co więcej, Magda stołowała się razem z nami, dzięki czemu nie musieli dużo wydawać na jedzenie.

W tym samym czasie nasze opłaty za media poszły znacznie w górę, lecz oni w ogóle nie uczestniczyli w pokrywaniu tych kosztów. Kompletnie ignorowali ten temat. Szczególnie wysokie były rachunki za wodę, głównie przez szwagra, który uwielbiał długie kąpiele w wannie i zupełnie nie przejmował się naszymi uwagami o tym, jak bardzo obciąża to domowy budżet.

– Poczekam, aż skończy kurs i będzie lepiej zarabiał, wtedy z nim porozmawiam – stwierdził mąż.

Chcieli mieszkać za darmo

Sprawa z Irkiem potoczyła się fatalnie – nie dość, że porzucił szkolenie, to jeszcze przestał pracować. Trudno powiedzieć dokładnie, jak to się stało – czy sam odszedł, czy dostał wypowiedzenie. W każdym razie był teraz bez roboty. Na dodatek szef zrobił awanturę Markowi, że rekomenduje mu niewłaściwych pracowników.

– Harowałem na twoim miejscu przez to, że się nie pojawiałeś! – wrzeszczał wkurzony Marek podczas rozmowy z Irkiem.

– No i co takiego? Przynajmniej zarobiłeś więcej kasy – odpowiedział mu Irek.

Najbardziej szokujące było to, że Irek uważał, że skoro stracił posadę, a jego zmianę i wypłatę dostał teraz Marek, powinien on zwiększyć wynagrodzenie Magdzie!

– Zwariowałeś chyba? W życiu się na to nie zgodzę! – zaprotestował Marek.

– Źle traktujesz moją żonę! – Wykrzyknął wzburzony Irek.

– Przecież to moja siostra, nigdy bym jej nie skrzywdził! – oburzył się Marek.

Zrobiło się bardzo nieprzyjemnie, bo Magda poparła swojego męża, mówiąc bratu wprost, że faktycznie zaniża jej wynagrodzenie.

Mieli same żądania

– Właśnie sprawdziłam, ile płacą nianiom w Anglii! Dużo lepiej niż u was!

– Wyższe stawki dostaniesz tylko wtedy, gdy umiesz angielski, a ty nadal nie nauczyłaś się tego języka, choć mieszkasz tu już parę miesięcy! – Wytknął jej brat.

Zamilkła wtedy i przestała się odzywać, ale z czasem zaczęło nam świtać, że oni z Irkiem coś knują po cichu. Zwłaszcza że on nagle odpuścił Markowi te ciągłe prośby o znalezienie nowej pracy.

Dni mijały, a Irek tylko pozorował chodzenie na jakieś rekrutacje. Magda niby opiekowała się małą Anią, ale widać było, że robi to bez dawnego zapału. I po dwóch miesiącach wypalili z informacją o wyjeździe!

– Jak to? Dokąd się wybieracie? – spytałam kompletnie zdezorientowana.

– Jedziemy na urlop! – padła odpowiedź, a następnego dnia już ich nie widzieliśmy.

Nie zostawili żadnej informacji o miejscu wyjazdu ani planowanym powrocie. Domyślałam się jednak, że nie znikają na stałe, bo część ich rzeczy została w domu. Strasznie mnie zdenerwowali, bo przez nich musiałam nagle brać urlop i szukać kogoś do opieki nad małą Anią. W końcu zapisaliśmy ją do żłobka, a moja szefowa, kiedy usłyszała o całej sytuacji i o tym, jak szwagierka mnie wystawiła, pomogła załatwić wsparcie finansowe z firmy.

Po prostu wyjechali

Po upływie paru tygodni nagle pojawili się z powrotem. Weszli do mieszkania jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie! Mieli piękną opaleniznę i rozpromienione twarze. Zachowywali się u nas jak u siebie, przy czym Irek od razu po przekroczeniu progu zaczął się wydzierać.

– Zróbcie nam po filiżance kawy, bo mamy tyle ciekawych opowieści i całą masę fotografii do pokazania.

– Po co tu przyszliście? – Spytałam zirytowanym głosem.

– No jak to po co? Ten dom należy do nas! – Odrzekł zdumiony Irek, wygodnie sadowiąc się w fotelu.

– Absolutnie nie, to nieprawda. Ten dom jest nasz! Zbierajcie manatki i wynoście się – powiedział Marek, ostro zwracając się do Irka.

– O co ci chodzi? Gdzie niby mamy pójść? Przecież wiesz, że nie stać nas na wynajęcie mieszkania. Może jak dasz nam parę tygodni więcej, to uda mi się coś znaleźć… – ton Irka nagle stał się bardziej ugodowy.

– Nie będę już dłużej czekał, aż w końcu weźmiesz się do roboty. A ty, siostrzyczko, też mnie zawiodłaś. Tak po prostu zostawiłaś nasze dziecko bez żadnego nadzoru.

– Po prostu potrzebowałam przerwy – powiedziała cicho Magda.

– Musicie się wyprowadzić, natychmiast – powiedziałam wprost, nie owijając w bawełnę. – Zbierajcie manatki i won z mojego domu!

Mieliśmy ich dosyć

– Dokąd niby mamy się udać? – usłyszałam to samo co wcześniej.

– Do Polski, skąd żeście przyjechali!
– No ale wynajęliśmy nasze mieszkanie! Na rok – wyjaśnił Irek i nagle stało się jasne, w jaki sposób sfinansowali sobie te wakacje.

Sądzili, że wydadzą kwotę odpowiadającą jednemu rokowi najmu, a będą mogli przez dwanaście miesięcy żyć na naszym utrzymaniu. Szybko jednak uświadomiliśmy im ich błąd, w efekcie czego obrazili się na wszystko i wszystkich, po czym wrócili do kraju.

To nie do wiary, ale już po dwóch dniach Magda skontaktowała się telefonicznie ze swoim bratem. Zapytała wprost, czy moglibyśmy ich przyjąć, bo ona wraz z mężem dostała roczną płatność z góry za wynajem swojego mieszkania i teraz chcieliby się wprowadzić do nas na parę miesięcy. Reakcji mojego męża nawet nie będę szczegółowo opisywać – dość powiedzieć, że zakończył rozmowę, rzucając telefonem. Mam jednak obawy, że to nie koniec ich prób manipulacji. Szczerze mówiąc, zachowanie siostry Marka i jej partnera przekracza wszelkie granice przyzwoitości.

Dorota, 30 lat

Czytaj także:
„Zakochałam się w facecie starszym o 25 lat. Wszyscy mi mówią, że zaraz po weselu będę organizowała stypę”
„Zamiast relacji rodzinnych ojciec bardziej cenił butelkę i pełne szkło. Teraz się dziwi, że nie chcę go znać”
„Mając ponad 40 lat powinnam się opanować. Raz mnie poniosło i teraz moje dziecko będzie miało matkę w wieku babci”

Redakcja poleca

REKLAMA