„Nieżyjący mąż nękał mnie po swojej śmierci SMS-ami. To była zaplanowana, okrutna zemsta za moją zdradę”

zemsta męża.png fot. Adobe Stock, Kittiphan
„Niespełna dwa tygodnie po pogrzebie Edwarda, gdy siedzieliśmy wieczorem z Pawłem przy winie, dostałam SMS-a. Na ekranie wyświetlił się napis: Edzik. Pod takim hasłem zapisałam numer męża w swoim telefonie. Wiadomość była obrzydliwa, strasznie się zdenerwowałam”.
/ 28.07.2023 20:45
zemsta męża.png fot. Adobe Stock, Kittiphan

Nie byliśmy z Edkiem dobrym małżeństwem. Nasz związek trwał piętnaście lat, moim zdaniem co najmniej o dziesięć za długo.

Poznaliśmy się na wernisażu mojej przyjaciółki

Edyta przedstawiła mi młodego inżyniera Edwarda.

– Edek ma ścisły umysł – zachwalała go z uśmiechem – ale to nie przeszkadza mu w rozumieniu sztuki.

Fakt, Edward znał się na malarstwie, lubił rzeźbę i muzykę klasyczną. Śmieszyło mnie, gdy oglądając konstrukcje ze złomowanego metalu, zgadywał do czego służyły poszczególne elementy.

Miał poczucie humoru podobne do mojego. Był delikatny i dobrze czułam się w jego towarzystwie. Chodziliśmy ze sobą kilka miesięcy, gdy zauważyłam, że jestem zakochana. Edek przyznał, że czuje to samo.

– Zamieszkajmy razem – zaproponował, a ja zgodziłam się bez wahania.

To był najwspanialszy okres naszego związku. Edyta, która niechcący została swatką, promieniała z radości.

– Uważam, że będziecie idealnym małżeństwem, ty szalona, bujająca w obłokach, on stąpający twardo po ziemi. Trudno lepiej się dobrać.

Nie wiem, kiedy coś się zaczęło między nami psuć. Mój mąż zaczął być oschły, unikał zbliżeń. A przecież dotąd seks między nami zawsze był udany i teraz mi go brakowało.

Jednocześnie zaczął mnie kontrolować. Często do mnie telefonował, pytał, gdzie jestem, co robię, z kim się spotykam. Nie dawałam mu żadnych powodów do zazdrości, ale wyglądało na to, że wcale ich nie potrzebował.

Atmosfera w domu zrobiła się ciężka

Przestaliśmy ze sobą rozmawiać. Nie było już gorących dyskusji o malarstwie i muzyce. Nie było planów na wakacyjne wyjazdy. W domu panowała ponura cisza.

Pytałam Edka, dlaczego się od siebie oddalamy i nie chce ze mną sypiać, a przecież było nam dobrze w łóżku. Zawsze mnie zbywał byle jaką odpowiedzią, nie chciał poważnej rozmowy. Nie mogłam zrozumieć jego postępowania, bo zawsze wszystkie problemy natychmiast rozwiązywaliśmy szczerą rozmową.

Podczas służbowego bankietu poznałam Pawła, eleganckiego mężczyznę, z zawodu prawnika. Przystojny, elokwentny, oczytany facet. Taki kiedyś był Edward. Kilka dni później zaprosił mnie na kawę. Siedzieliśmy w kawiarni ponad trzy godziny, zapomniawszy o bożym świecie. Paweł okazał się nie tylko wspaniałym rozmówcą.

Zaczęliśmy się spotykać i zostaliśmy kochankami. Po kilku miesiącach zaczęłam myśleć o rozwodzie.

Edward domyślał się, że kogoś mam, choć nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Pewnego dnia zapowiedział.

– Nie myśl o rozwodzie, nigdy ci nie pozwolę odejść, jesteś moja na zawsze!

Edek był mi już całkiem obojętny, łączyło nas tylko wspólne mieszkanie, ale i to miało się niebawem zmienić. Wiedziałam, że nie może mnie zatrzymać. Zresztą, Paweł już przygotowywał pozew rozwodowy. Zaplanowaliśmy, że w piątek po pracy wyjedziemy na weekend nad morze do Dębek.

Znalazłam list ze szpitala

Przygotowując sobie poranną kawę – Edek pierwszy wychodził do pracy – zauważyłam leżącą na stole kopertę. Nadawcą był szpital onkologiczny, adresatem Edward. Zajrzałam do środka i znalazłam wyniki jego badań. Nie znam łacińskich terminów medycznych, ale słowa „nowotwór złośliwy nieoperacyjny” zrozumiałam doskonale. Zmroziło mnie, że u mojego męża zdiagnozowano raka.

Skopiowałam te badania telefonem i pokazałam zaprzyjaźnionej lekarce.

– Zostało mu nie więcej niż dwa, trzy miesiące – powiedziała.

Nie mogłam go wtedy zostawić.

Wiadomość była obrzydliwa!

Niespełna dwa tygodnie po pogrzebie, gdy siedzieliśmy wieczorem z Pawłem przy winie, dostałam SMS-a. Na ekranie wyświetlił się napis „Edzik”. Pod takim hasłem zapisałam numer męża w swoim telefonie. Wiadomość była obrzydliwa

I co, wredna żmijo, dobrze ci beze mnie? Pewnie teraz obściskujesz się z tym twoim kochasiem?

Strasznie się zdenerwowałam.

– Paweł, to niemożliwe – pokazałam mu swój aparat, a sama pobiegłam do biurka, gdzie schowałam telefon Edwarda. Leżał w szufladzie wyłączony. – Popatrz – to jego aparat, leży wyłączony od pogrzebu. Kto wysłał mi tego SMS-a?

– Nie mam pojęcia. – Paweł wziął smartfona. – Jest rozładowany, nikt z niego ostatnio nie korzystał. Ciekawe, czy w środku jest karta SIM?

– Mam gdzieś kartę SIM! – krzyknęłam zdenerwowana. – Kto mi wysłał tego obrzydliwego SMS-a?

– Nie wiem, ale się dowiemy, uspokój się. – przytulił mnie Paweł.

Następny SMS przyszedł po północy:

Zdradzałaś mnie, gziłaś się po kątach!

Zaraz po nim kolejny.

– Wyłącz telefon, bo nie da nam spać – powiedział rozbudzony Paweł.

Wyłączyłam aparat, ale i tak nie zasnęłam do rana. Cały czas zastanawiałam się, jak to możliwe, że dostaję wiadomości z telefonu Edka. Półprzytomna popędziłam do pracy.

– Malwina, co się z tobą dzieje – spytała koleżanka. – Od świtu do ciebie wydzwaniałam. Wyłączyłaś telefon?

– Sorry, zapomniałam! – wyjęłam aparat z torebki i wcisnęłam przycisk.

Po chwili usłyszałam sygnał przychodzącego SMS, potem następny i następny. Dostałam chyba z pięć wiadomości. Nie chciałam ich czytać przy koleżance. Poszłam do ubikacji. Wszystkie były w podobnym tonie...

I co, warto było wyłączać telefon? Zawsze cię dopadnę! Odpowiesz za to, co mi zrobiłaś. Myślisz, że już masz spokój i możesz się gzić z kochasiem. Zapomnij o tym. Byłaś moja i będziesz moja na zawsze, nie dam ci żyć.

Sądząc po treści, autorem tych wiadomości był Edek, ale przecież on nie żył od dwóch tygodni. Nieboszczyk nie pisze SMS-ów! – tłumaczyłam sobie, ale i tak nie mogłam normalnie funkcjonować, w pracy nie mogłam się skupić. Wybrałam numer Pawła.

– Dostałam nowe SMS-y, wszystkie z nocy – powiedziałam. – Jakim cudem nadawcą jest nieboszczyk?

– Nie mogę rozmawiać, oddzwonię – odpowiedział Paweł.

W telefonie znów zadźwięczał sygnał, a po nim dwa kolejne.

– Ktoś cię seryjnie atakuje? – uśmiechnęła się koleżanka z pokoju. – To miłość?

– Nie wiem, o co chodzi, chyba muszę zablokować ten numer – powiedziałam.

Nadawca pisał:

Nawet nie próbuj mnie blokować ani wymieniać numeru, i tak cię dopadnę.

Boże, ten facet pisze, jakby słyszał, o czym rozmawiamy, podsłuchuje mnie, moje myśli. Następna wiadomość brzmiała:

Jeśli mnie zablokujesz, ja zmienię numer, zawsze będziesz dostawać moje wiadomości.

Czułam się osaczona. Nie mogłam wyłączyć telefonu, bo używałam go także w sprawach służbowych. Edek, gdy żył, wiedział o tym. Boże! To nie może być on! Przecież jest martwy! Widziałam go w trumnie! Widziałam jak go zakopują w grobie! Nie mógł ożyć! Ludzie nie zmartwychwstają!

Do lunchu przyszło osiem wiadomości. Wszystkie wulgarne i agresywne. Nie miałam siły ich przeczytać.

Wygląda na to, że wszystko przewidział

– Wiem, jak to zrobił! – powiedział rozradowany Paweł podczas lunchu. – Rozmawiałem z informatykami. Te SMS-y rzeczywiście wysłał twój mąż!

– Ale jak to możliwe, że trup wysyła wiadomości z wyłączonego telefonu?

– Edek wiedział, że umiera – tłumaczył Paweł. – Nie wiadomo, dlaczego miał do ciebie żal, że wasze małżeństwo było nieudane…

– Nie chciał o tym nawet rozmawiać – przerwałam Pawłowi.

– To nie ma teraz znaczenia. Edek przed śmiercią napisał te SMS-y i zamówił ich wysyłkę przez bramkę internetową. Za usługę zapłacił przez internet. Wszystko dokładnie przewidział i zaprogramował. Również to, że na ekranie ukaże się nadawca „Edzik”. Informatycy twierdzą, że jak zmienisz numer, przestanie cię prześladować. Przecież zmarły nie będzie wiedział, jaki jest twój nowy numer!

– On to przewidział – powiedziałam. – Pisał o tym, o tutaj, zobacz
– pokazałam mu starego SMS-a.

– Tylko cię straszył. Po pracy kupimy nowy numer w innej sieci.

Paweł miał rację, na nowy numer nie dostawałam już SMS-ów.
W poniedziałek po powrocie z pracy wyjęłam ze skrzynki dziwny list. Spojrzałam na nadawcę z tyłu koperty, gdzie ktoś napisał „Edzik”. W środku była kartka z wiadomością:

Nie odczepisz się ode mnie!

Usiadłam na schodach i rozpłakałam się.

Czytaj także:
„Najlepsza przyjaciółka odbiła mi faceta. Marzyłam o zemście i byłam w szoku, kiedy moje złe życzenia się spełniły”
„Podkupiłem sąsiadowi łąkę, a on poprzysiągł mi zemstę. Nie wiedziałem, że ten stary drań posunie się do... przestępstwa”
„Szwagierka w ramach zemsty zrujnowała moje wesele. Podstępna żmija uknuła plan i urządziła moim kosztem cyrk stulecia”

Redakcja poleca

REKLAMA