„Przy świątecznym stole chciałam błyszczeć jak gwiazda. Szwagier rozbierał mnie wzrokiem, a teść wgapiał się w dekolt”

kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61
„Tak się nakręciłam, że postanowiłam działać od razu, a gwóźdź programu zostawić na Wigilię. W drodze powrotnej do domu zrobiłam spore zakupy, po czym zadzwoniłam do Pawła i kazałam mu po siebie przyjechać”.
/ 02.01.2025 11:15
kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61

Mój mąż już od dawna nie widzi we mnie kobiety. W jego oczach jestem już tylko żoną i matką. Prawie nigdzie nie wychodzimy, a jeśli już, to na jakieś spotkania rodzinne. Chciałabym czasem poczuć się jak seksowna kocica i założyć szałową kieckę, a nie mam ku temu okazji. O randkach mogę zapomnieć, bo mąż mnie nie zaprasza.

Nie szanował mnie

Perspektywa zbliżającego się Bożego Narodzenia nie napawała mnie optymizmem. Święta oznaczają zazwyczaj mnóstwo roboty. O wzięciu urlopu w pracy w tym czasie mogłam co najwyżej pomarzyć.

Po powrocie z biura musiałam zatem zakasać rękawy i brać się za przygotowania, w których mąż niezbyt chętnie uczestniczył. On chciał dostać wszystko podane na tacy i brylować przed rodziną. Wymyślił sobie, że w tym roku kolacja odbędzie się u nas. Raczył mnie o tym poinformować dopiero wtedy, gdy już wszystkich zaprosił. Zostałam postawiona przed faktem dokonanym. Strasznie się zezłościłam. Uważam, że takie rzeczy powinno się ustalać wspólnie.

– Jak zwykle przesadzasz i z igły robisz widły – nie rozumiał, dlaczego się nie ucieszyłam.

Od momentu, w którym Paweł przekazał mi „wspaniałe” wieści, miałam fatalny humor. Jak pomyślałam o tym, co mnie czeka, robiło mi się słabo. Dziewczyny z pracy od razu zauważyły, że coś jest nie tak.

– Ja bym mojemu wystawiła walizki za drzwi po takiej akcji – Iwona była strasznie zbulwersowana.

– Bez urazy, ale twój mąż to zwykły buc – wtórowała jej Klaudia.

– Dokładnie – przytaknęła Iwona. – Typ nie docenia skarbu, który ma. A ty wbij sobie do głowy, że nie jesteś jego służącą.

Namawiały mnie na zemstę

– Powinnaś dać mu popalić.

– I co niby miałabym zrobić? – jęknęłam nieporadnie.

– Słuchaj, on musi zobaczyć, że nie jesteś popychadłem, ale stuprocentową kobietą – powiedziała stanowczo Klaudia.

– Zdecydowanie, bo najwyraźniej o tym zapomniał.

Omówiłyśmy kilka możliwych rozwiązań, z których wyklarował się jeden konkretny plan. Tak się nakręciłam, że postanowiłam działać od razu, a gwóźdź programu zostawić na Wigilię. W drodze powrotnej do domu zrobiłam spore zakupy, po czym zadzwoniłam do Pawła i kazałam mu po siebie przyjechać.

– Serio? – marudził. – Nie możesz wziąć taksówki?

– Nie, nie mogę. Zachciało ci się rodzinnej kolacji, to rusz zadek z kanapy.

Nie dyskutował. Mruknął jedynie, że zaraz będzie. Patrzył co prawda na mnie spode łba, ale starałam się tym nie przejmować. Nie był też zachwycony, gdy musiał sam wtaszczyć wszystkie siatki do mieszkania.

Odegrałam się

– Jakiś obiad to dziś będzie? – rzucił oschle.

– Zamów pizzę albo co tam chcecie z chłopakami – udając obojętną, wzruszyłam ramionami.

– To nie gotujesz? – oczy o mało nie wyszły mu z orbit ze zdziwienia.

– I bez tego mam od cholery roboty, a teraz chcę parę chwil odpocząć.

Po pogawędce z koleżankami byłam nabuzowana, co dodawało mi wiatru w żagle. Postanowiłam maksymalnie wykorzystać to uczucie i uczynić z niego pożytek. Iwona i Klaudia mają rację – nie jestem niczyją służącą. Jeżeli Pawłowi nie przypadnie do gustu nowa wersja mnie, to trudno. Sporo poświęciłam dla tego małżeństwa. Wcale nie byłam w tym związku szczęśliwa, chociaż nauczyłam się robić dobrą minę do złej gry.

Postanowiłam zaszaleć i specjalnie na Wigilię kupiłam nową sukienkę. Trudno mi było sobie przypomnieć, kiedy ostatnio robiłam zakupy odzieżowe wyłącznie dla siebie. Ponadto zaopatrzyłam się w parę kosmetyków do makijażu, gdyż większość tych, które posiadałam, nie nadawała się już do użytku.

Wszyscy oniemieli

Żałowałam co prawda, że nie miałam czasu na wizytę u fryzjerki i stylistki paznokci, ale i bez tego poradziłam sobie znakomicie. Patrząc w lustro, byłam autentycznie zadowolona z efektu. Założyłam szpilki i wyszłam z sypialni. Lada chwila mieli pojawić się goście. Synowie oniemieli na mój widok – nic dziwnego, bo nie widzieli mamy w takiej wersji. Mina Pawła również wiele mówiła, ale udałam, że nie dostrzegłam jego reakcji. Tego wieczoru otrzymałam mnóstwo komplementów. Chwalono nie tylko moje umiejętności kulinarne, ale i wygląd.

– Świetna sukienka, gdzie ją kupiłaś? – spytała z niekłamanym zachwytem moja siostra.

Podałam jej adres sklepu. Stwierdziła, że chyba się tam wybierze po świętach. Początkowo czułam się nieco skrępowana wcieleniem femme fatale, ale prędko nabrałam swobody. Teść niczym sroka w gnat gapił się w mój dekolt, a szwagier posyłał płomienne spojrzenia jednoznacznie sugerujące, że chętnie wskoczyłby mi do łóżka.

Może nie o takich adoratorach marzyłam, ale i tak lepszy rydz niż nic. Chodziło o to, aby dać pstryczka w nos mężowi. Paweł również wodził za mną wzrokiem, niemniej jego starałam się ignorować. Byłam jedynie ciekawa, czy coś powie, jak zostaniemy sami. Doszłam także do wniosku, że częściej powinnam zakładać fajne ciuchy.

Ocknął się

Po kolacji było sporo sprzątania i wyjątkowo nie musiałam prosić męża o pomoc. W dalszym ciągu traktowałam go jak powietrze, odzywając się wyłącznie wtedy, gdy było to konieczne. Zazwyczaj miał wiele do powiedzenia i zawsze znalazł coś, o co się mógł przyczepić, ale nie tym razem.

– Jeśli o mnie chodzi, to padam na twarz. Idę się wykąpać, a potem spać.

– OK – nie protestował.

– Chłopaki mogą dziś dłużej posiedzieć, niech się nacieszą prezentami.

Ruszyłam do łazienki i oddałam się przyjemności, jaką była kąpiel. W przeciągu kolejnych dni przekonałam się, że pamięć męża uległa odświeżeniu.

– Pięknie wyglądałaś w Wigilię – w końcu się zdobył na wyznanie. – Powinnaś częściej się tak ubierać.

– Tak się składa, że nie mam okazji, bo gnijemy w domu.

– Kupiłem bilety do teatru, więc będzie sposobność.

O proszę, nagle sobie przypomniał, że kiedyś chodziliśmy na przedstawienia. W duchu podziękowałam dziewczynom za udzielone rady – jak widać, dały pożądany rezultat.

Ewelina, 39 lat

Czytaj także:
„Mąż woził się po mnie jak rolnik po polu, obrażał i kpił. Dla rodziny był aniołkiem, bo przecież nie chodziłam z siniakami”
„Mąż pracuje za granicą. Moje małżeństwo to atrapa, ale przynajmniej wśród sąsiadów uchodzę za bogaczkę”
„Rodzina bawi się w swatkę, bo wstyd im, że nie mam męża. Nie rozumieją, że wcale nie jestem nieszczęśliwa”

Redakcja poleca

REKLAMA