Kochanka mojego męża jest ładna i seksowna. Nawet się dziwię, co taka fajna babka widzi w zwyczajnym facecie po czterdziestce, skoro mogłaby mieć każdego? Ten romans trwa półtora roku. Oni wiedzą, że ja wiem i specjalnie się nie ukrywają.
– Chyba nie masz żalu? – zapytał mój mąż, kiedy po jakimś wyjeździe rozpakowywałam jego torbę i znalazłam koronkowe stringi. – Muszę sobie jakoś radzić…
Co miałam powiedzieć? Taka była między nami umowa, odkąd po obustronnej mastektomii przestałam się czuć kobietą.
– Możesz mnie zdradzać, tylko mnie nie zostawiaj – prosiłam.
Jak mogę mieć teraz pretensje?!
Dzieci nie mamy. Wydawało mi się, że najpierw trzeba kupić mieszkanie, auto, awansować w pracy i dopiero myśleć o rozmnażaniu.
Kiedy wreszcie zdecydowałam, że czas na dziecko, przyszła choroba. Straciłam obie piersi, ale uratowałam życie. Zaraz po operacji wydawało mi się, że to jest najważniejsze. Dopiero kiedy rany zaczęły się goić i po raz pierwszy obejrzałam się w lustrze, zwątpiłam: czy było warto? Wiem, że to grzech tak gadać, ale żałowałam, że nie umarłam.
Długo byłam w depresji. Wtedy właśnie zdecydowałam, że będziemy z Robertem białym małżeństwem. Może, gdyby zaprotestował, byłoby mi łatwiej pokonać wstyd z powodu okaleczonego ciała. Ale on milczał. Nigdy nie pytałam, czy mu nie brakuje bliskości ze mną. To był temat tabu.
Mój mąż przestał się krępować; mówi na przykład, że wyjeżdża na weekend albo, że będzie nocował poza domem. Mam wrażenie, że mnie prowokuje i chce sprawdzić, czy wytrzymam? Mam się awanturować? Żeby powiedział: „to chodźmy do łóżka!”. Żeby zobaczył moje blizny? Żebym ja zobaczyła, jak się krzywi z obrzydzenia? Nie zniosłabym tego!
Zastanawiałam się często, czy go nadal kocham? Czy nie jestem z nim tylko ze strachu przed samotnością, bo przecież gdyby mnie rzucił, nie znalazłabym nikogo, kto by wziął taką wybrakowaną babkę!
Mój mąż jest zabawny i mądry. Nie wygląda jak superman, ale potrafi sprawić, że kobieta czuje się przy nim jak królowa – jedyna i niezastąpiona. Ach, gdyby on mnie chciał...
Jego kochankę poznałam bliżej na początku zimy. Weszłam do kawiarni, a ona siedziała przy stoliku. Chciałam się wycofać, ale podniosła się i zaczęła machać ręką, że zaprasza. Podeszłam. Zamówiłam herbatę. Ona piła koniak i kawę. Na początku milczałyśmy.
– Jesteś szczęściarą. Wiesz? – zaczęła.
– Kpisz sobie? Taka jesteś wredna?
– Nigdy nie mówiłam poważniej. Jesteś szczęśliwa. I głupia, niestety…
– O co ci chodzi? Masz mojego męża. Śpisz z nim. Jeszcze ci mało?
Wtedy zaczęła płakać. Przyglądałam się, jak spływa jej tusz. Nie było mi jej żal.
– Ty idiotko – powiedziała wreszcie. – Zamieniłabym się z tobą natychmiast. Dręczysz faceta, odpychasz jak stary kapeć, a on nadal za tobą szaleje! Ja robię wszystko, żeby mnie pokochał i nic!
– Przecież mnie z tobą zdradza!
– Bo go nie chcesz! Inny już dawno by odszedł. A on czeka, aż zmądrzejesz.
– To jakaś paranoja! Ty mnie namawiasz, żebym go wpuściła do swojego łóżka?!
– Żebyś mu dała szansę pokazać, jak cię kocha. Dlaczego sądzisz, że liczy się tylko twoje ciało?
– Masz cycki, to nic nie rozumiesz!
– I myślisz, że tylko to jest ważne? Naprawdę, jesteś głupia!
Prawie mnie zwymyślała…
A jednak byłam jej wdzięczna. Kochanka mojego męża powiedziała prawdę o mnie, o moim małżeństwie i o tym, jak bardzo krzywdziłam nas oboje. Czeka mnie trudna rozmowa z mężem...
Nie, to nie on – to ja muszę prosić Roberta o wybaczenie... Wstydzę się mojego ciała i boję, że mąż będzie się mnie brzydził...
Więcej prawdziwych historii:
„Trudno było mi rozstać się z narzeczonym. Miałam wygodne życie w jego mieszkaniu, ale przed sobą przyszłość z gburem”
„Mój własny ojciec się mnie wstydzi przez swoją partnerką. Okłamał ją, że jestem lekarzem, a nawet nie mam studiów”
„Ostatnie lata podporządkowałam śmiertelnie choremu mężowi. Gdy odszedł, nie wiedziałam, co dalej zrobić”