Przesiadywałam w kawiarence, która tak bardzo przypadła nam do gustu, kartkując czasopisma dla pań. Dziewczyna na okładce kojarzyła mi się nieco z kuzynką: zadbana blondyna o szmaragdowych oczach i łobuzerskim uśmieszku, z burzą włosów opadającą na ramiona.
Ania to była wyjątkowa laska – śliczna i zgrabna, choć kochała się objadać napoleonkami i rozkoszować kawką z lodami. Mimo to, choć miała prawie trzydziestkę na karku, od jakiegoś czasu znowu była singielką.
Nie potrafiła znaleźć szczęścia u boku faceta
Ale... Ponoć nastąpił jakiś przełom w ostatnim czasie. Delektowałam się aromatycznym naparem, wyczekując jej przybycia. Tego dnia zamierzała wtajemniczyć mnie w historię pewnego zagadkowego mężczyzny, który pojawił się w jej życiu.
„Jestem prawie pewna, że stawi się tu w jakichś szpilach i gustownym płaszczyku" – przeszło mi przez myśl.
Anka zawsze prezentowała się nieskazitelnie. Choćby przyszło jej zrywać się skoro świt i spędzić dwie godziny w podróży, by dotrzeć na czas do klienta, nigdy nie zaniedbywała perfekcyjnego makijażu i wzorowej fryzury. Osobiście sądziłam, że ma nadzieję na poznanie kogoś wyjątkowego, choć sama temu zaprzeczała.
– Nie mam ochoty wdawać się w żadne związki. Raz się przejechałam i teraz jestem ostrożna w tych sprawach.
Dwa lata wcześniej Ania zakończyła swoje małżeństwo. Choć związek trwał krótko, obfitował w wiele dramatycznych momentów. Mąż Ani nie tylko miał problem z panowaniem nad emocjami i często okazywał agresję, ale także lekkomyślnie podchodził do spraw finansowych. Kuzynka do dziś spłaca zaciągnięte przez niego zobowiązania. Po takich przeżyciach powinna teraz unikać kontaktów z facetami i udawała, że właśnie tak postępuje. Ja jednak zdawałam sobie sprawę, że skrycie marzy o poznaniu kogoś wyjątkowego i ponownym związku.
W końcu ją ujrzałam. Przez szybę. Zgodnie z oczekiwaniami, miała na sobie gustowny strój, ale opadła mi szczęka z zaskoczenia, kiedy dostrzegłam, że... trzyma na smyczy owczarka niemieckiego! To był doprawdy niezwykły obrazek, ponieważ od zawsze omijała psy szerokim łukiem. W ich towarzystwie napadał ją kaszel i pojawiała się wysypka. Przywiązała czworonoga przed wejściem i przekroczyła próg kawiarni. Skinęła mi ręką i z radosnym uśmiechem podążyła w kierunku stolika.
– Hejka, skarbie – przywitała mnie, cmokając w policzek. – Sorry za spóźnienie, ale musiałam skoczyć do Pawła po Luka, bo on jutro z samego rana zabiera córkę na weekendowy wyjazd. A właściwie powiedzmy, że córkę swojej małżonki, bo to nie jest jego biologiczne dziecko – powiedziała to tak szybciutko, że dopiero po chwili załapałam, o co jej chodzi.
– Zaraz, zaraz, ten twój chłopak jest żonaty? – Zrobiłam wielkie oczy, totalnie zaskoczona tą informacją.
Jeśli chodzi o Luka, to nawet nie drążyłam tematu, bo zdążyłam już skumać, że ten przesympatyczny owczarek niemiecki to psiak Pawła.
– Aktualnie przechodzą przez proces rozwodowy – stwierdziła, lekceważąco machając dłonią, jakby to był drobiazg. – Aż rozczula mnie to, jak bardzo zależy mu na córeczce. Co tydzień ją odwiedza lub zabiera na sobotę i niedzielę. Niewielu mężczyzn wykazuje się taką odpowiedzialnością, nie sądzisz?
– Cóż, wiesz jak jest... – zaczęłam.
– Hej, mam pomysł. Co powiesz na mały spacerek po tej kawie? – nagle zaczęła gadać o czymś innym. – Dzisiaj Luk cały dzień spędził w mieszkaniu, a Paweł usilnie nalegał, żebym trochę z nim pospacerowała.
Straciła głowę dla tego faceta
– Widzę, że to poważna sprawa z tą relacją, skoro nawet twoja alergia na sierściuchy ci przeszła – parsknęłam śmiechem.
– Nic z tych rzeczy, po prostu łykam więcej tabletek na alergię – wyjaśniła Anka. – Chodzę ciągle zaspana jak zombie, ale myślę sobie, że to niewielka cena za to, że mogę być z tak super gościem.
Hmm, hmm... Wychodzi na to, że moja kuzyneczka straciła głowę dla faceta, skoro była w stanie tak się dla niego poświęcać.
– Mam lecieć do chaty i przygotowywać się na wesele? – rzuciłam.
– Oby, chociaż na obrączkę pewnie będę musiała poczekać, aż on weźmie rozwód – parsknęła śmiechem Ania.
Do tej pory zawsze trzymała się z daleka od mężczyzn, których sytuacja rodzinna budziła wątpliwości. Z tego, co mówiła, wynikało jednak, że w przypadku Pawła jest gotowa zaryzykować i zrobić wyjątek. Spotkali się po raz pierwszy jakieś dwa miesiące temu, podczas szkolenia dla handlowców. Zaimponowało jej, że będąc w delegacji, nie ściągnął z palca obrączki i nie udawał wolnego faceta. Kiedy dosiadł się do niej w czasie lunchu, zaczął opowiadać o swojej żonie, która ma salon piękności, o ich siedmioletniej córce i psie, trochę przypominającym Szarika z serialu „Czterej pancerni i pies".
Kiedy się poznali, od razu wpadli sobie w oko i zdarzało im się chodzić razem na kawę po pracy. Lecz pewnego dnia małżonka Pawła wykopała go z mieszkania. Nie zdarzyło się to pierwszy raz. Jednak tym razem kobieta złożyła papiery rozwodowe. Mąż nie sprawiał wrażenia załamanego, a bardziej pogodzonego z losem.
– Nie mam zielonego pojęcia, jak wytrzymaliśmy razem cztery lata – opowiadał Ani. – Jestem typem kanapowca, a Alicja przepada za imprezami. Nienawidzę kłótni, a ona non stop szuka pretekstu do awantury.
Podobno jego małżonka ciągle miała o coś żal
Przyczepić można się było dosłownie do wszystkiego, a jedynym powodem do radości był fakt, że wieczorami mogła gdzieś wyjść, podczas gdy Paweł zostawał z małą. On z kolei twierdził, że woli siedzieć z Hanią i oglądać bajki, niż przesiadywać w knajpie, gadając o głupotach.
– Odkąd skończyła 2 latka, jestem jej tatą i kocham ją jak rodzoną córeczkę – zwierzył się Ance. – To, że po rozwodzie nie będę mógł się z nią spotykać, jest dla mnie najtrudniejsze.
Dostrzegłam, że kiedy moja kuzynka mówi o tym mężczyźnie i kłopotach, jakie go dotykają, robi to z niesamowitą pasją. Można by pomyśleć, że to jej osobiste bolączki...
– Nie byłam w stanie bezczynnie się przyglądać, jak taki super gość zadręcza się i mizernieje – wyjaśniała Anka. – Ciągałam go na długie spacery, zapraszałam do siebie, żeby coś zjadł i nie siedział sam. Uwierzysz, że przez dwa miesiące zrzucił osiem kilo?! Nic w tym dziwnego, skoro żył praktycznie samym winem. Bałam się, że popadnie w alkoholizm. Wystarczy naprawdę niewiele, by zrujnować sobie życie.
– Jak on się teraz czuje? – spytałam z niepokojem, słysząc wzmiankę o jego problemach z alkoholem.
– O wiele lepiej – odparła. – Znalazł nową robotę, bo poleciłam go kumplowi, który jest dyrektorem handlowym.
Od razu załapałam, że mowa o posadzie, na którą sama Anka ostrzyła sobie zęby.
„Dziwne, że odpuściła to dla jakiegoś kolesia" – przeszło mi przez myśl.
– Najbardziej istotne jest to, że Paweł powoli zdaje sobie sprawę, że jego związek małżeński od samego początku był koszmarny, a Alicja nie jest tą jedyną – kontynuowała Ania. – Całe szczęście, że gdy już jej przeszedł ten atak furii, zgodziła się, by Paweł widywał się z córeczką. Dlatego właśnie dzisiaj nie nocowałam u niego.
– No proszę, czyli sypiasz u niego... – parsknęłam śmiechem. – A jak wam się układa w sypialni?
– Przyjemnie jest się wtulać w jego ramiona – odrzekła wymijająco i z nutką niepewności w głosie.
Zaintrygowało mnie to, bo z reguły nie miała oporów, by dzielić się ze mną pikanteriami ze swoich miłosnych podbojów.
Było w tym coś podejrzanego
Odniosłam się do tego wymownym brakiem słów, na co ona poczerwieniała na twarzy i w końcu z trudem wykrztusiła:
– Jak do tej pory, nie możemy powiedzieć, że między nami coś jest. Sama nie wiem, o co chodzi. Możliwe, że to przez stres nie ma ochoty na zbliżenia...
– A próbowałaś go jakoś nakłonić do tego? – zapytałam. – Choćby kupując nową bieliznę i prosząc go o zapięcie sukienki z tyłu? U mojego to zawsze skutkuje. No i może Paweł jest romantykiem i woli poczekać z tym do momentu, aż będzie już po jego rozwodzie? Wspominałaś przecież, że to uczciwy gość.
Anka popatrzyła na mnie z ogromnym entuzjazmem, przez co momentalnie zaczęłam żałować tego, co powiedziałam. Moje słowa tylko utwierdziły ją w przekonaniu, że powściągliwość Pawła świadczy o jego dojrzałości i uczuciu. Ja jednak miałam co do tego spore wątpliwości.
Po upływie czterech tygodni wybrałam się na zakupy do galerii handlowej. Przyglądałam się witrynie sklepu z damską bielizną, kiedy nagle zauważyłam Anię przy półce z biustonoszami. U jej boku stał wysoki, smukły blondyn.
„Jestem prawie pewna, że to Paweł" – stwierdziłam w myślach, dochodząc do konkluzji, że moja kuzynka ma całkiem niezły gust, jeśli chodzi o mężczyzn.
Chłopak Ani sprawiał wrażenie zaciekawionego koronkowymi zestawami bielizny, które wisiały na wieszakach. Ku mojemu lekkiemu zaskoczeniu, nie ruszył jednak za swoją dziewczyną, gdy ta poszła do przymierzalni.
„Mój Jacuś na bank by się skusił na taką okazję" – przeszło mi przez głowę.
Kiedy kuzynka znikła za zasłoną, Paweł ściągnął z wieszaka czarny top z jedwabiu i skierował się w stronę lady. Czyżby szykował dla niej jakąś niespodziankę? Chciałam podsłuchać, co mówi do ekspedientki, więc wkroczyłam do środka. Niestety, odrobinę za późno. Zdążył już schować reklamówkę do plecaka. W tej samej chwili z przymierzalni wyłoniła się Ania. Od razu mnie dostrzegła.
– Asia? – dotarł do mnie jej wesoły głos. – Może wybierzesz się z nami na kawę?
Zajęliśmy miejsca w małej kawiarni.
Ania promieniała szczęściem
Jej wygląd idealnie odzwierciedlał stan ducha kobiety po uszy zakochanej, której towarzyszy obiekt westchnień. Kątem oka zerkałam na Pawła. Traktował Anię z wielką życzliwością, wręcz czułością. Chichrał się, słysząc jej dowcipy, przejmował jej problemem z alergią, zobowiązał się też, że pod koniec dnia poradzi sobie z kapiącym kranem w jej mieszkaniu.
– Wydaje mi się, że mu się bardzo podobasz – powiedziałam do kuzynki, kiedy zadzwoniła po godzinie, wypytując mnie o opinię na temat jej nowego faceta.
Starałam się to wyrazić oględnie. Po co mam jej wspominać, że nie dostrzegłam u niego jakichś wielkich uczuć?
– No co ty! Myślę, że to nie tylko zwykła sympatia – zachichotała. – Widziałam w jego samochodzie, na tylnym siedzeniu, reklamówkę z bieliźniarskiego butiku. Coś mi się widzi, że wpadnie do mnie dzisiaj wieczorem nie tylko po to, żeby naprawić cieknący kran.
Późnym popołudniem telefon zadzwonił ponownie. Okazało się, że jej przeczucie było słuszne – facet przybył pod wieczór nie tylko z zamiarem uporania się z kapiącą baterią. W dłoni trzymał ogromny pęk bladych róż.
– Ania, zanim zabiorę się za naprawę, muszę ci ogromnie podziękować za ostatnie tygodnie – objął ją mocno ramieniem. – Bez twojego wsparcia pewnie doprowadziłbym się do totalnej klęski. Jesteś cudowną dziewczyną, a ja mam niesamowitego farta, że wpadłaś na mnie. Muszę uwinąć się z tym kranem przed ósmą, więc biorę się do roboty.
Anka wprost promieniała radością po usłyszeniu słów, które wypowiedział Paweł. Będąc zaślepiona, odebrała je jako deklarację uczuć. Poczuła lekki zawód, że chłopak nie wręczył jej upominku, który wcześniej nabył w salonie z damską bielizną, jednak nie przywiązywała do tego zbyt dużej wagi.
„Zapewne woli poczekać na bardziej kameralną chwilę" – przeszło jej przez myśl, kiedy jej wzrok spoczął na plecaku, z którego wystawał skrawek firmowej torby.
Zaintrygowana jego słowami, uśmiechnęła się i rzuciła:
– Nie planujesz chyba tak od razu zniknąć? Przed nami jeszcze tyle godzin...
W pomieszczeniu nagle zrobiło się jakoś cicho
Ania liczyła na to, że gdy tylko skończy mówić, Paweł w końcu się przełamie i coś zrobi. Już wyobrażała sobie ich dwoje, jak wtuleni w siebie leżą w pościeli. Tymczasem on najwyraźniej poczuł się zakłopotany.
– Za pół godziny mam spotkanie z Alicją, więc będę musiał lecieć – powiedział z lekkim zakłopotaniem. – Jednak cofnęła wniosek rozwodowy i chce, żebyśmy dali sobie jeszcze jedną szansę. Zdaję sobie sprawę, że bywa wybuchowa i niekiedy zachowuje się jak wiedźma, ale zdecydowałem się walczyć o nasze małżeństwo...
Ania relacjonowała mi całe zajście, zanosząc się płaczem.
– Wraca do żony, ale liczy na to, że nasza przyjaźń przetrwa… Tak mi oznajmił! – szlochała do telefonu. – Dla niego to była tylko przyjaźń, pojmujesz? No to oczywiście wywaliłam go na zbity pysk...
Nagle jej nastrój zmienił się o 180 stopni. Zaczęła wydzierać się na Pawła, rzucając w jego stronę wyzwiska. Po chwili jednak złagodniała.
– Zdaję sobie sprawę, że to dla niego naprawdę ciężkie przeżycie – starała się go usprawiedliwiać. – Wiadomo, jak głęboko jest przywiązany do Hani i jak bardzo pragnie zapewnić jej bezpieczeństwo. Zadręczał się myślą, że rozstanie rodziców byłoby dla córeczki traumą. Jestem przekonana, że jedynym powodem powrotu do małżonki jest mała. Mogę się założyć o wszystko, że w tym plecaku miał piżamkę w biedronki, którą chciał kupić Hani. Nawet mi ją pokazywał.
Doskonale zdawałam sobie sprawę, że to kompletna bzdura. Ale nie pisnęłam ani słówka, chociaż chyba należało coś powiedzieć. Przynajmniej po to, żeby następnym razem dokładniej przemyślała, komu powierza uczucia i niezłą posadkę w firmie. W końcu czy warto zachowywać się jak święta dla faceta, który ewidentnie woli złe dziewczyny?
Joanna, 31 lat
Czytaj także:
„Teściowie traktowali mnie jak wywłokę, a teraz chcą mi się zwalić na głowę. Prędzej skończę w piachu, niż na to pozwolę”
„Życzyłam byłemu mężowi jak najgorzej. Chciałam, by drań poniósł karę za 15 lat moich upokorzeń. Udało się”
„Mąż uważał, że on zarabia prawdziwą kasę, a ja tylko na waciki. Zdziwił się, gdy zobaczył stan konta”