„Na Komunii córki wybuchł skandal. W prezencie dostała tajemniczą przesyłkę, która zmieniła nasze życie”

zaskoczona dziewczynka fot. Getty Images, Manuela Herrmann
„Nikt poza matką o nic mnie nie pytał, ale wszyscy szeptali między sobą. Najwyraźniej liczyli, że się nie zorientuję. Że nie poczuję na sobie ich świdrującego wzroku. Byłam bliska paniki, ale nie gośćmi się przejmowałam. Wiedziałam, że Ania zacznie pytać”.
/ 07.05.2024 20:00
zaskoczona dziewczynka fot. Getty Images, Manuela Herrmann

Nie sposób zapomnieć Pierwszej Komunii swojego dziecka. W końcu to wyjątkowe wydarzenie, także dla rodziców. Zapamiętam ten dzień do końca życia, ale nie dlatego, że uroczystość była piękna. W trakcie przyjęcia do Ani dotarło coś, przed czym ze wszystkich sił staraliśmy się ją uchronić. Nasz trud przekreśliła tajemnicza przesyłka.

Córka się stresowała

– Mamusiu, moje włosy nie wyglądają ładnie – powiedziała Ania prawie płaczącym głosem. – Musisz jeszcze raz mnie uczesać.

– Skarbie, wyglądasz ślicznie – zapewniłam ją.

– Na pewno? – zapytała z niedowierzaniem.

– Jak mała księżniczka – stwierdził Szymon, mój mąż.

Widziałam, że ma tremę. Spodziewałam się tego. Od dwóch tygodni  mówiła tylko o zbliżającej się Komunii.

– Denerwujesz się, kotku?

– Tylko troszeczkę.

– Nie martw się. Zobaczysz, to będzie piękna uroczystość.

I była. Gdy tylko weszliśmy do kościoła, całe napięcie ją opuściło, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W białej sukience, pelerynce, rękawiczkach i z wiankiem na głowie wyglądała jak mały aniołek. Byliśmy z niej tacy dumni.

Po uroczystości w kościele wraz z zaproszonymi gośćmi udaliśmy się do wynajętej restauracji. Wszyscy byli w wyśmienitym humorze, a zwłaszcza Ania. Po jej małej tremie nie było już śladu.

Myślałam, że to prezent od kuzynki

Siedzieliśmy przy stole, gdy do lokalu wszedł kurier.

– Nie pomylił pan lokalu? – zapytałam.

Mam dostarczyć przesyłkę dokładnie tutaj. Adresatem jest Anna N.

– To moja córka – powiedziałam i pokwitowałam odbiór.

Średniej wielkości pudełko było owinięte ozdobnym papierem pakunkowym i przewiązane czerwoną wstążką. Na bileciku widniał podpis: „Dla Ani”.

– Od kogo to? – zapytał Szymon.

– Nie wiem. Nie jest napisane.

Nagle przypomniałam sobie. Przecież Patrycja, moja kuzynka, tydzień temu poinformowała mnie telefonicznie, że nie będzie mogła przyjechać. Najwyraźniej postanowiła wysłać prezent kurierem.

Byłam zaskoczona

– Mamusiu, co to? – zapytała podekscytowanym głosem Ania.

– Wygląda na to, że dostałaś jeszcze jeden prezent.

– Mogę otworzyć?

– Dobrze, tylko ostrożnie. Jest dość ciężki.

– Pomogę jej – zaoferowała się moja mama.

Odeszły na bok i zaczęły odwijać papier. To był laptop. Pomyślałam, że Patrycja wykazała się gestem. W pudełku oprócz komputera była jeszcze koperta. Ania wyciągnęła kartkę i zaczęła czytać.

– Babciu, a dlaczego tatuś przesłał mi prezent, skoro jest tutaj? – zapytała.

– Pokaż mi to, wnusiu.

Nagle wszyscy goście, którzy byli w pobliżu, zaczęli zerkać jej przez ramię, a mi zrobiło się słabo.

Nie chcieliśmy, by Ania poznała prawdę

Ania nie jest biologiczną córką mojego męża. Niektórzy mogą teraz pomyśleć, że zaszłam w ciążę z przypadkowym facetem i wrobiłam naiwnego w dziecko, ale to nie tak. Niczego przed nim nie ukrywałam. Człowiek, który spłodził Anię, bo nie potrafię o nim mówić jako o jej ojcu, wziął nogi za pas, gdy dowiedział się, że jestem w ciąży. Nie widziałam go od tamtej pory.

Szymon był moim przyjacielem od wielu lat. Gdy Marcin zostawił mnie, musiałam z kimś porozmawiać. Wypłakiwałam się na jego ramieniu, gdy stwierdził, że nie zostawi mnie samej w potrzebie.

– I co ja mam teraz zrobić? Niedługo urodzę, a on przepadł jak kamień w wodę – łkałam. – Zostałam całkiem sama.

– Nie jesteś sama. Przecież masz mnie.

– Wiem, że zawsze mogę na ciebie liczyć i dziękuję ci za to. Ale dziecko potrzebuje ojca, a ja męża, z którym je wychowam.

– Przecież powiedziałem, masz mnie.

– Co ty chcesz powiedzieć? – zdziwiłam się.

– Znamy się od wielu lat i z całą pewnością zauważyłaś, że nie jesteś mi obojętna. Naprawdę chcę ci pomóc wychować to dziecko. Kocham cię, Wiola, i to maleństwo też pokocham jak własne.

Nigdy nie żałowałam

To nie była decyzja podyktowana bezradnością. Dokładnie to sobie przemyślałam. Znałam Szymona od bardzo dawna i zawsze mogłam na niego liczyć. Jeżeli z kimś miałam wychować Anię, to właśnie z nim. Przyjęłam jego oświadczyny. Wzięliśmy ślub, a on uznał ojcostwo. Nigdy tego nie żałowałam. Co prawda miłość nie pojawiła się od razu, ale w końcu zapukała do naszych drzwi. Kocham go. Jest cudownym mężem i wspaniałym ojcem.

Nie powiedzieliśmy o tym nikomu. Wszyscy myśleli, że zaszłam w ciąże z Szymonem. Tak było łatwiej. Wspólnie postanowiliśmy też, że Ania nigdy nie pozna prawdy. Co by to zmieniło? Miałabym powiedzieć córce, że biologiczny ojciec jej nie chciał? To byłoby dla niej za dużo, a obowiązkiem matki jest chronić swoje dziecko. A teraz ten drań postanowił ot tak pojawić się w naszym życiu.

Wszyscy byli w szoku

Goście szeptali coś między sobą, a mama patrzyła na mnie z wyrzutem. Z przejęcia zakręciło mi się w głowie, ale znalazłam siłę, by do niej podejść.

– Wiolu, co to znaczy? – zapytała z pretensją w głosie.

– Pokaż mi to – powiedziałam i odebrałam jej kartkę. – Aniu, dziadek wygląda na znudzonego. Dotrzymaj mu przez chwilę towarzystwa – poleciłam córeczce.

Kartka była zapisana niechlujnym pismem, które poznałam od razu: „Kochana córeczko. Wybacz, że nie było mnie w twoim życiu. Twój tatuś”.

– No więc?

Mamo, to nie czas ani miejsce – wyszeptałam.

– Wiedziałam. Po prostu wiedziałam. Ania nie jest córką Szymona. To dziecko Marcina, tak? – zapytała głośniej niż powinna.

– Co to znaczy, że jest córką Marcina? – wtrąciła się moja siostra.

– Na rozum wam padło? – skarciłam je. – Nie powtarzajcie tych bzdur, bo jeszcze dziecko was usłyszy. Ania jest córką Szymona i zapamiętajcie to sobie.

Nie wiedziałam, co robić

Nie zauważyłam, że mała stoi tuż za moimi plecami. Zrozumiałam to dopiero, gdy usłyszałam jej głos.

– Babciu, a co to znaczy, że tatuś nie jest moim tatusiem?

Coś źle zrozumiałaś, kochanie – próbowałam wyprostować sytuację. – Miałaś iść do dziadka, prawda?

Gdyby wzrok mógł zabijać, moja matka padłaby wtedy trupem.

– I co narobiłaś? Jak ja jej teraz to wytłumaczę?

– To chyba mi powinnaś coś wytłumaczyć – uniosła się.

– Powtarzam ci, to nie czas ani miejsce na to.

Nasza tajemnica wydała się. Nikt poza matką o nic mnie nie pytał, ale wszyscy szeptali między sobą. Najwyraźniej liczyli, że się nie zorientuję. Że nie poczuję na sobie ich świdrującego wzroku. Byłam bliska paniki, ale nie gośćmi się przejmowałam. Wiedziałam, że Ania zacznie pytać. Ciekawość leżała w jej naturze. I co ja miałam jej powiedzieć? Prawdę?

Nie unikniemy trudnej rozmowy

Po przyjęciu wróciliśmy do domu. Gdy tylko przekroczyliśmy próg, Ania zaczęła zasypywać nas pytaniami.

– Mamo, czy ja mam dwóch tatusiów?

– Nie, córeczko. Masz tylko jednego tatusia – odpowiedziałam jej.

– Ja jestem twoim tatą. Innego nie masz – dodał Szymon.

– Ale tam było napisane, że komputer jest od taty. A mój tata przecież jest tutaj.

– Skarbie, to bardzo skomplikowane. Na razie nie zrozumiesz tego. Ale obiecuję, że gdy trochę podrośniesz, porozmawiamy o tym.

Myślałam, że uda nam się odwlec tę rozmowę w czasie. Po cichu liczyłam nawet, że Ania o tym zapomni, ale nie. Córka codziennie zadaje nam te same pytania. Wygląda na to, że w końcu będziemy musieli powiedzieć jej prawdę. Boże, tylko jak ona zareaguje na to? Żadne dziecko nie powinno wiedzieć, że własny ojciec się go wyrzekł.

Wioletta, 36 lat

Czytaj także: „Pod łóżkiem w sypialni znalazłam cudze majtki. Myślałam, że mąż mnie zdradza, ale zaprzeczał”
„Żona zrobiła listę drogich prezentów na Komunię syna. Nie rozumie, że to nie wesele, a mi wstyd”
„Zdradzałem żonę z 20–latką. Byłem dumny, że mam taką młodą kochankę. Do czasu, gdy nie zaczęła brykać”

 

Redakcja poleca

REKLAMA