O takim mężczyźnie marzy każda kobieta. Przystojny, zabawny, operatywny.
– Szkoda tylko, że zajęty – westchnęła Olka.
To prawda, Arek miał dziewczynę. Poznali się w pierwszej klasie liceum i od tamtej pory byli nierozłączni, a wyglądali, jak para z filmu. On boski, a ona śliczna, niczym topowa modelka. W każdym ciuchu wyglądała jak gwiazda filmowa. Jednym słowem sąsiadów miałyśmy ślicznych i szalenie w sobie zakochanych. Czasem zauważałyśmy na wycieraczce pod ich drzwiami jakąś różę, lub czekoladki. Myślałyśmy, że to Arek adoruje tak Wiolę, ale wkrótce wydało się, że to cisi wielbiciele zostawiają prezenty dla jego ukochanej.
– Przyzwyczaiłem się już – Arek zbywał śmiechem nasze pytania. – Cóż, kiedy się jest z pięknością, trzeba się pogodzić, że cały świat do niej wzdycha!
Aż nagle przestałyśmy ich widywać. Najpierw myślałyśmy, że gdzieś wyjechali, ale po miesiącu zaczęłyśmy się już naprawdę niepokoić.
– Hm, to dziwne, przecież już jest rok akademicki? Chyba się nie wyprowadzili bez słowa pożegnania? – zastanawiała się Aśka.
– A może ktoś ich napadł? Musimy do nich zajrzeć! Chodźcie, sprawdzimy! – zawyrokowałam i już stałam przed drzwiami naszych znajomych. Nacisnęłam dzwonek. Raz, drugi, piąty... Wreszcie usłyszałyśmy szczęk zamka. W drzwiach stał Arek.
– Bój się Boga, jak ty wyglądasz?! – krzyknęłyśmy na widok jego szarej twarzy, potarganych włosów i nieświeżych ciuchów. – Coś się stało?
– Nie wiem, nic... – bąknął. – Przepraszam, ale nie mogę was do nas... do siebie zaprosić. Jest tu jakoś tak... – bezradnie wskazał ręką i oparł się o framugę, skrywając twarz w dłoniach. – Idźcie już... proszę...
Poszłyśmy, ale wspomnienie tego, jak wyglądał nie dawało nam spokoju. Olka debatowała nad tym, gdzie teraz może być Wioletta, Aśka głowiła się, od kogo wycisnąć choć garść informacji, a ja wciąż miałam przed oczami załamanego chłopaka. Tej nocy nie zmrużyłam oczu. Zastanawiałam się, co mogę dla niego zrobić. W końcu, o świcie zapukałam do jego drzwi. Arek otworzył mi szybko, wyglądał tak samo jak wczoraj.
– Jak się czujesz? – zapytałam.
– Jak widać – bąknął.
Postanowiłam działać. Bez słowa ruszyłam do kuchni, przejrzałam lodówkę. Tak, jak się spodziewałam świeciła pustkami. Poprzestałam więc na zrobieniu herbaty. Podziękował i nagle zaczął opowiadać: o niej, o tym, jak pomagał jej w matematyce, jak adorował, jak bił się o nią z chłopakami, jak zdobył się na wyznanie, że ją kocha. Na koniec rozpłakał się. Następnego dnia znów do niego poszłam. Tym razem jednak Arek milczał. Udało mi się go namówić tylko na lekkie śniadanie. Trzeciego dnia sam zapukał do nas.
– Jestem wam winien wyjaśnienie – zaczął. – Ona wyjechała, z jakimś chłopakiem, który będzie w Stanach projektował biurowce. Rozumiecie kariera, splendor, bankiety. A co ja jej mogłem dać
Dziewczyny zapałały chęcią linczu. Wiedziałam, że każdy ich wybuch jeszcze bardziej zrani Arka.
– Jesteś wspaniałym człowiekiem i wiele mogłeś jej dać – powiedziałam. – Żadna z nas nie wie, jak to jest być tak oszukanym, ale zawsze możesz na nas liczyć. Choćby nawet chodziło o śniadania i kolację – uśmiechnęłam się.
Tego wieczoru opowiedział nam wszystko o swoim związku. O tym, jak Wiola była zawsze adorowana i podziwiana. Jak czasem zdarzało jej się ulec jakiemuś koledze, ale to były przelotne zachwyty i romanse, które Arek jej wybaczał... Ani się obejrzałam jak zostaliśmy sami w kuchni. O świcie zmęczony poszedł do siebie. I tak zaczęła się nasza przyjaźń, bo tylko ja miałam cierpliwość słuchać jego peanów na cześć kobiety, która zawsze go poniżała.
Nie chciałam krzyczeć, ani oceniać ich związku. Czułam, że jesteśmy do siebie podobni. Ja, podobnie jak on, przeżywałam wszystkie moje miłości. Spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu, chodziliśmy na spacery, do kina, ale przede wszystkim gadaliśmy i gadaliśmy.
– Uważaj, jeszcze się w nim zakochasz! – zauważyła kiedyś Asia.
– Przecież już go kocha – dodała ze znawstwem Olka.
– Co wy mówicie! Jesteśmy tylko znajomymi – zaprotestowałam, ale w głębi duszy poczułam niepokój. Czyżby miały rację? Wreszcie powiedziałam mu o tym, co mówią.
– A jak jest naprawdę? – zapytał.
– Nie wiem.
– Dorotko, jesteś mi bardzo bliska, ale nie wiem, czy jestem w stanie kogoś pokochać – dotknął mojej ręki. A ja wbrew wszystkiemu pocałowałam go. Arek przytulił mnie. Nie poszedł do domu, tylko położył się obok i, jakby na przekór temu, co mówił, został u mnie na noc. Tuliliśmy się do siebie, śmieliśmy i rozmawialiśmy. Od tamtej nocy zaczęliśmy być ze sobą, bez wielkich wyznań i obietnic. Wierzyłam, że wszystko samo się ułoży. Do czasu...
Przyjechała! Cholera jasna, Dorota, ona wróciła! – Olka biegała po domu.
Nie zdążyłam ochłonąć, kiedy drzwi od naszego mieszkania uchyliła Wiolka.
– O, przepraszam dziewczęta, ale było otwarte. Nie macie może trochę cukru i kawy. Aruś, biedaczek niczego nie ma – przeciągnęła się i spojrzała mi prosto w oczy. – Jestem taka zmęczona, przyleciałam wczoraj w nocy, a potem to powitanie z Arkiem...
– Nie mamy kawy! – huknęłam.
Wiolka zaśmiała sie cynicznie.
– Wróciłam, żeby trochę tu posprzątać, bo widzę, że Aruś ostatnio robi za dużo głupstw.
Czułam, jak ziemia mi się osuwa spod nóg. Byłam kompletnie zagubiona, a Arek przyszedł dopiero nazajutrz.
– Witaj, przepraszam cię za Wiolę. Nie miała gdzie się zatrzymać, więc wylądowała u mnie. Ktoś musiał się nią zająć.
Zatkało mnie to chłodne "witaj", jakby nic się między nami nie zdarzyło.
– Kochasz ją? – spytałam.
– Nie wiem. Daj mi czas, proszę...
Wyszedł, wrócił wieczorem. Myślałam, że zostanie do rana, ale po dwóch godzinach pocałował mnie w czoło i wrócił do siebie.
– Do niej – powiedziałam sobie w myślach i rozpłakałam się. Nazajutrz postanowiłam czegoś się dowiedzieć.
– Ona wróciła na stałe? – spytałam go.
– Nie wiem, nie rozmawiamy za dużo. Tamten człowiek okazał się draniem, wykorzystał ją. Wiesz, ona jest taka słaba – powiedział i zaraz dodał, że postanowił wyjechać w góry i wszystko sobie przemyśleć. Milczałam. Wcale nie odbierałam Wiolki jako słabej i bezbronnej, ale wiedziałam, że moje zaprzeczenia nic tu nie dadzą. Pożegnałam go tak, jakbyśmy się mieli już nigdy nie widzieć.
Rano usłyszałam jakiś hałas na klatce. Wyjrzałam z pokoju.
– Chodź, popatrzysz, warto! – śmiała się Ola. Aśka poprawiła mi włosy, narzuciła swój bajecznie kolorowy i gruby szlafrok i wypchnęła za drzwi. Na klatce odgrywał się nie lada spektakl. Arek stał z plecakiem na ramieniu, a u jego nóg wiła się Wiola. "Nie odjeżdżaj, nie zostawiaj mnie. Kochanie weź mnie ze sobą" – krzyczała. Arek pochylił się na nad nią, a moje serce jeszcze bardziej się ścisnęło. Wziął jej dłonie w swoje ręce i odczepił je od swoich spodni.
– Pojadę sam, przecież to nic strasznego – powiedział, po czym spojrzał na mnie. Wiolka załkała jeszcze głośniej, ale pobiegła za jego wzrokiem i zobaczyła mnie.
I co? Miło ci! – wysyczała. – Nie łudź się, on jest tylko mój i zawsze tak będzie! Myślisz, że jesteś pierwsza, której zrobiło się go żal? Popatrz na mnie! Czy możesz się ze mną równać? Arek jest tylko mój! Rozumiesz? I będzie robił to, co zechcę.
Jej krzyk przerwał Arek. Zdjął z ramion plecak i powiedział ostro.
– Pakuj się! – po czym wyrzucił z mieszkania wszystkie jej rzeczy. Uśmiechnął się, podszedł do mnie i na oczach osłupiałej Wiolki pocałował jak nigdy dotąd.
Więcej prawdziwych historii:
„Od wielu lat byłam zakochana w narzeczonym mojej siostry. Rozstali się, więc teraz czas na moje szczęście”
„Złamałam córce życie dwa razy. Raz, gdy straciła władzę w nogach. Drugi, gdy okłamywałam ją, że kiedyś ją odzyska”
„Od wielu lat prowadzę podwójne życie. W domu czeka na mnie nudny mąż, na wakacjach - przystojny kochanek”