„Żonę poznałem na studiach i od samego początku wiedziałem, że jest to miłość mojego życia. Ola czuła dokładnie to samo. Dlatego też nie zwlekaliśmy ze ślubem i niemal od razu po odebraniu prac dyplomowych stanęliśmy na ślubnym kobiercu”.
Wszystko układało nam się doskonale. Jednak gdy postanowiliśmy zostać rodzicami, to okazało się, że Ola ma pewne problemy zdrowotne, które znacząco utrudniały jej zajście w ciążę. Ale nie poddaliśmy się i po kilku latach leczenia oszalałem ze szczęścia na wieść, że zostaniemy rodzicami. Dodatkowo okazało się, że zostanę tatą bliźniaków.
Dzieci wiele zmieniają w małżeństwie
Teraz już wszystko musiało być dobrze. I tak było. Jednak szybko przekonałem się, że dzieci to duże wyzwanie — także dla związku. Moja żona cały swój czas i energię poświęcała maluchom, a o mnie niemal zapomniała.
Stałem się niewidzialny. Nie wychodziliśmy nigdzie razem, nie wyjeżdżaliśmy tylko we dwoje, nie mieliśmy czasu na małżeńskie rozmowy i nie uprawialiśmy seksu. To ostatnie bardzo mi doskwierało. I niestety doprowadziło mnie do najgłupszej rzeczy, jaką zrobiłem w swoim życiu.
Muszę przyznać, że do pewnego momentu byłem bardzo cierpliwy. Dałem Oli czas na dojście do siebie i nie nalegałem na miłosne igraszki. Zdawałem też sobie sprawę z tego, że w tym momencie to dzieci są najważniejsze. Ale z czasem zrozumiałem, że Ola całkowicie oddała się opiece nad dziećmi, a mnie traktuje niemal jak powietrze. Postanowiłem to zmienić.
— Co powiesz na kilkudniowy wyjazd nad morze tylko we dwoje? — zaproponowałem któregoś wieczoru.
Maluchy już zasnęły, więc miałem nadzieję na romantyczny wieczór z żoną.
— Moja mama zgodziła się zaopiekować szkrabami, więc mielibyśmy czas tylko dla siebie. Pomyśl, tylko ty i ja, sami. Moglibyśmy wreszcie pobyć ze sobą i na nowo rozbudzić namiętność —przysunąłem się do Oli.
— Janek, przecież wiesz, że nie zostawię dzieci. Są jeszcze za małe — powiedziała z wyrzutem. — Poza tym jestem zmęczona i naprawdę nie mam ochoty na romantyczne wyjazdy — dodała ze złością w głosie.
Właśnie tego się spodziewałem, ale postanowiłem się nie poddawać.
— Ale właśnie wtedy mogłabyś odpocząć — powiedziałem z przekonaniem w głosie — Poza tym ja ciebie potrzebuję — dodałem szeptem, przysuwając się bliżej.
Ale Ola się odsunęła.
— Nie mam ochoty. Chcę się wyspać — powiedziała i odwróciła się do mnie plecami.
I tyle wyszło z moich romantycznych planów. Zresztą nie był to pierwszy raz, bo Ola już od kilku miesięcy unikała mnie jak ognia. Zaczynało mnie to coraz bardziej frustrować. Byłem mężczyzną z krwi i kości i miałem swoje potrzeby. Ale co maiłem robić? Westchnąłem zrezygnowany i odwróciłem się do ściany.
Idealna niania dla naszych bliźniaków
Ola czuła się doskonale w roli matki. Jednak z czasem zatęskniła za pracą i postanowiła do niej wrócić. Zgodziłem się. Jedyne co pozostało do ustalenia, to opieka nad dziećmi. Niestety nie załapaliśmy się na rekrutację do żłobka, więc musieliśmy poradzić sobie w inny sposób.
— Moja mama może się nimi zająć dwa dni, a twoja ma czas jeden dzień w tygodniu — poinformowała mnie Ola, gdy ustalaliśmy grafik opieki nad maluchami. — Resztą dni musimy się jakoś podzielić. Masz jakieś propozycje?
— Ja niestety nie mogę przejść na mniejszą część etatu — od razu poinformowałem żonę, która chyba już miała jakieś plany względem mnie.
Nie była to wymówka. Faktycznie nie mogłem tego zrobić, bo byłem w trakcie dużego projektu, który mógł zadecydować o moim awansie.
— Ja niestety też nie mogę. Uzgodniłam z szefem powrót na cały etat — powiedziała Ola.
W sumie się tego spodziewałem, bo praca była ważną częścią życia mojej żony.
— No cóż, tego nie przeskoczymy — powiedziałem. — Nie pozostaje nam nic innego, jak zatrudnienie opiekunki do dzieci — dodałem.
Ola spojrzała na mnie, ale nic nie powiedziała. Widziałem, że nie jest z tego pomysłu zadowolona. Jednak nie mieliśmy innego wyjścia.
— Znajdziemy najlepszą i godną zaufania — obiecałem.
Chciałem ją uspokoić, bo doskonale rozumiałem, że żadna matka nie chce zostawiać swoich dzieci z obcą kobietą.
Znalezienie dobrej opiekunki do dzieci okazało się bardzo trudnym zadaniem. Przez nasze mieszkanie przewinęła się niezliczona ilość kobiet, z których żadna nie odpowiadała naszym wymaganiom. I gdy już myśleliśmy, że nasze plany spalą na panewce, to pojawiła się Magda.
— Dzień dobry — powiedziała z uśmiechem, gdy tylko otworzyłem jej drzwi.
Zobaczyłem piękną dziewczynę o wielkich, niebieskich oczach, cudownym uśmiechu i kobiecej figurze. Niemal od razu poczułem przyjemne mrowienie na plecach. "Uspokój się głupcze" — zbeształem sam siebie. Uśmiechnąłem się niewinnie i zaprosiłem dziewczynę do środka.
Magda okazała się kandydatką idealną. Studentka pedagogiki, miłośniczka psychologii, siostra trójki młodszego rodzeństwa. Do tego spokojna, cierpliwa, zrównoważona, pełna zapału i pomysłów, znawczyni dziecięcych umysłów i ich potrzeb. Czego chcieć więcej?
— To jest najlepsza osoba, jaką do tej pory spotkaliśmy. Będzie idealną opiekunką dla naszych dzieci — powiedziałem do Oli, gdy tylko zamknęły się drzwi za Magdą.
— Sama nie wiem. Nie uważasz, że jest trochę za młoda? — usłyszałem w głosie Oli pewne wahanie.
— Oczywiście, że nie. Przynajmniej będzie miała siły, aby wytrzymać z tymi czortami — zaśmiałem się. — Zresztą ma dużo wyższe kompetencje niż panie przychodzące przed nią — dodałem.
Tutaj akurat miałem rację i Ola nie mogła się ze mną nie zgodzić. Nie mogłem też zaprzeczyć, że była po prostu śliczna. Czy już wtedy czułem, że tak to się skończy? Nie wiem, ale wcale tego nie wykluczam.
Zacząłem romans z opiekunką
Nie musiałem zbyt długo przekonywać Oli, aby zatrudnić Magdę. Tak naprawdę to nie mieliśmy już czasu. Po prostu trzeba było podjąć jakąś decyzję. A Magda okazała się świetną opiekunką, Dzieciaki ją uwielbiały, a my z Olą nie mieliśmy się do tego przyczepić. Poza tym bardzo przyjemnie się na nią patrzyło. Zupełnie nieświadomie zacząłem z nią flirtować.
— Pięknie dziś wyglądasz. Wybierasz się na randkę? — zapytałem ją któregoś wieczoru.
Ola wyjechała służbowo i miała wrócić dopiero następnego dnia wieczorem.
— No co ty, jaka randka — roześmiała się Magda. — Ale lubię, jak tak do mnie mówisz — przysunęła się nieco bliżej.
I to właściwie wystarczyło. Wtedy nie myślałem o tym, że jest to błąd. Wylądowaliśmy w łóżku. I chociaż miałem wyrzuty sumienia, to nie mogłem zaprzeczyć, że było wspaniale. Z żoną pod tym względem nie układało się nam już od dawna. Nasze życie łóżkowe niemal nie istniało. A Magda dało mi to wszystko, czego tak potrzebowałem.
Nawiązaliśmy regularny romans. Magda nadal pilnowała naszych dzieci, ale każdą wolną chwilę wykorzystywaliśmy na miłosne igraszki. Ja traktowałem to jedynie jako przyjemną odskocznię, ale moja kochanka najwidoczniej nie.
— Jesteśmy ja dwie połówki pomarańczy, nie uważasz? — zapytała mnie któregoś dnia po bardzo przyjemnym seksie.
Wtedy zapaliła się w mojej głowie czerwona lamka.
— Magda, nie mów tak — próbowałem tonować jej nastroje. — Owszem, świetnie nam razem w łóżku, ale to wszystko. Ja nie zostawię żony, bo bardzo ją kocham — dodałem.
Magda spojrzała na mnie zaskoczona i wstała z łóżka.
— Przecież mówiłeś, że mnie kochasz — powiedziała z urazą.
"Oho, zaczyna się" — pomyślałem.
— Nigdy tak nie mówiłem. Nie wygłupiaj się — powiedziałem ze spokojem.
Ale Magda nie była spokojna.
— Zakochałam się w tobie, a ty tak sobie ze mną pogrywasz? Jak możesz? — wykrzykiwała.
Poczułem niepokój. Wtedy też zrozumiałem, że czas najwyższy skończyć ten romans. Ubrałem się i poprosiłem Magdę, żeby opuściła moje mieszkanie.
Ona chciała czegoś więcej
Miałem nadzieję, że w ciągu kilku dni Magda się uspokoi i sama zrozumie, że ja nie jestem jej przyszłością. Bardzo się myliłem. Gdy następnego dnia przyszła do pracy, to od razu mi powiedziała.
— Kocham cię Janek. I nie pozwolę, żebyś mnie zostawił. Nigdy. — wyznała niemal od progu.
Poczułem strach. Zrozumiałem, że wdałem się w romans z dziewczyną, która może zniszczyć moje małżeństwo. Próbowałem ją uspokoić.
— Magda, uspokój się, Przecież dla nas nie ma przyszłości. Jesteś piękna i młoda, a ja jestem obarczony rodziną. Po co ci ktoś taki? Na pewno znajdziesz kogoś dużo lepszego — mówiłem z nadzieję, że moja kochanka przyzna mi rację.
Nic z tego.
— Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało. Uwiodłeś mnie, rozkochałeś, a teraz chcesz mnie zostawić — mówiła niemal histerycznie.
Potem dodała coś, co zmroziło mi krew w żyłach.
— Nie myśl, że się z tego tak łatwo wywiniesz. Zniszczę cię — wykrzyczała i wybiegła z mieszkania.
Zamarłem. Czy mogła się do tego posunąć? Nie miałem zielonego pojęcia. Najbardziej bałem się, że o wszystkim powie Oli. Znałem swoją żonę doskonale i wiedziałem, że nigdy w życiu nie wybaczy mi zdrady.
Przez kilka kolejnych dni był względny sposób. Magda zrezygnowała z pracy, mówiąc, że postanowiła wyjechać za granicę. Jednak ja funkcjonowałem jak na beczce dynamitu, która zaraz może wybuchnąć. Byłem kłębkiem nerwów. Każdy telefon lub mail do mojej żony przyprawiał mnie o palpitację serca. Biłem się z myślami, co zrobić. Powiedzieć Oli o zdradzie czy milczeć i czekać, co przyniesie los? Sam nie wiedziałem, co robić.
Będę się bał do końca życia
Kiedy mijały kolejne miesiące, a Magda się nie odzywała, zacząłem w końcu mieć nadzieję, że wszystko mi się upiecze. "Może dziewczyna wreszcie odpuściła" — marzyłem w duchu. Jednak się przeliczyłem.
Któregoś zimowego dnia dostałem maila od mojej byłej kochanki. "Myślisz, że ci odpuściłam? Nigdy w życiu. Miałeś spokój przez kilka miesięcy, ale to nie znaczy, że będziesz miał go całe życie. Niedoczekanie. Teraz poczujesz, co to strach. Nigdy ci nie wybaczę, że tak mnie potraktowałeś. Przyjdzie taki dzień, że twoja żona o wszystkim się dowie. Teraz się zastanawiaj, kiedy i jak." — tak brzmiała treść maila.
Nie powiedziałem Oli o zdradzie. Bałem się. Od tego czasu żyję w przekonaniu, że moja kochanka kiedyś skontaktuję się z moją żoną i o wszystkim jej opowie. To byłby dla mnie koniec. Jednak zasłużyłem na to. Życie w strachu to moja kara.
Czytaj także:
„Zostawiłem żonę dla kochanki, ale ona nie chciała odejść od męża. Zrozumiała swój błąd, gdy wyszło, że puszcza ją kantem”
„Mąż zostawił mnie i córkę dla jakiejś dziuni. Dzięki jego dużym alimentom, przynajmniej nie muszę chodzić do pracy”
„Myślałem, że spotkałem tę jedyną. Okazało się, że to córka mojego ojca, który zostawił nas lata temu”