Od zakończenia wakacji jedyny sposób, w jaki mogę zobaczyć, co u mojego synka, to sprawdzanie przez profile znajomych, co publikuje mój były mąż. Ponieważ zostałam przez niego zablokowana, nie mam możliwości ani skomentowania zdjęć, na których jest razem z Dawidem, ani napisania do syna.
Nie był wierny
Były partner kompletnie nie reaguje na moje próby kontaktu – nie odbiera telefonu i ignoruje wysyłane przeze mnie wiadomości. Jestem zdruzgotana i nie wiem, co robić. Niby przysługują mi prawa do opieki nad dzieckiem, ale on otwarcie się z tego śmieje i pokazuje wszystkim, że ma to gdzieś.
Od narodzin Dawidka minęło zaledwie sześć miesięcy, kiedy moje małżeństwo z Sylwkiem legło w gruzach. W czasie gdy ja zajmowałam się niemowlakiem, on romansował z młodszą dziewczyną.
Kiedy się rozstawaliśmy, stwierdził, że właściwie każde z nas dostało, czego chciało – ja zostałam mamą, on odzyskał wolność. W sumie sama byłam sobie winna, bo gdybym go uważniej słuchała, wiedziałabym, że najpierw chce poznać świat i siebie, zanim pomyśli o rodzinie.
– Postawiłaś na swoim i, masz, co chciałaś. Do widzenia – rzucił po ogłoszeniu wyroku rozwodowego.
Po tym wszystkim nie zależało mi już na utrzymywaniu relacji z Sylwkiem. Na początku byłam zadowolona z jego milczenia. Kłopoty zaczęły się, kiedy mój syn Dawid rósł i zwracał coraz większą uwagę na ojców innych dzieci z przedszkola oraz mężczyzn z najbliższej rodziny.
Brakowało mu ojca
Dawid szczególnie zbliżył się do mojego brata, ale ten miał pełne ręce roboty z własną rodziną. Nawet gdy starał się znaleźć wolną chwilę dla siostrzeńca, nie był w stanie wypełnić pustki po nieobecnym ojcu.
Nigdy sobie nie daruję, że tak bardzo nalegałam, żeby się spotkali. Lepiej było wykorzystać fakt, że były partner ma wszystko w nosie i pozbawić go praw do dziecka. Mogłam się pozbierać, spotkać kogoś nowego i dać maluchowi prawdziwego ojca, zamiast próbować kleić to, co już się rozpadło.
Rozmowa z dyrektorką przedszkola przekonała mnie, żeby odszukać Sylwka. Do dziś pamiętam, jak się czerwieniłam ze wstydu, kiedy mówiła mi, że mój mały wszędzie chodzi za panem konserwatorem.
– To naprawdę słodkie, ale tego typu relacje budzą różne podejrzenia, a dla Dawida figura ojca jest teraz ważniejsza niż kontakt z przedszkolanką – tłumaczyła mi rzeczy, które sama doskonale rozumiałam.
– To może powinnam pójść do marketu i wybrać sobie jakiegoś mężczyznę z półki? – odpowiedziałam, ledwo hamując napływające do oczu łzy.
Musiałam go odnaleźć
Wzięłam sprawy w swoje ręce i dorwałam numer jego komórki. Gdy do niego zadzwoniłam, od razu mu ulżyło, kiedy usłyszał, że nie chodzi mi o alimenty. Po prostu zaproponowałam mu spotkanie, żebyśmy mogli pogadać.
– Nasz syn bardzo za tobą tęskni – powiedziałam.
– Przestań, przecież on nawet nie wie, jak wyglądam – odezwał się. – No dobrze. Będę niedaleko za jakieś cztery tygodnie, to was odwiedzę.
Zgodnie ze swoim zwyczajem nie dotrzymał słowa i zjawił się miesiąc później, niż planował, w najmniej odpowiednim momencie.
Nie minęła godzina, a syn już chodził za tatą jak cień. Kiedy słuchałam tych wszystkich obietnic, które składał małemu, miałam nadzieję, że tym razem ich dotrzyma. Zaskoczył mnie – od tej pory regularnie pojawiał się na spotkaniach z Dawidem. I chociaż eks wciąż potrafił wyprowadzić mnie z równowagi, to jednak cieszyło mnie, że zbudował fajną relację z synem.
Był nim zafascynowany
– Mamo, tata leci samolotem do Australii! – Wykrzyknął podekscytowany Dawid po kolejnym spotkaniu ze swoim tatą.
Kiedy próbowałam wyciągnąć z niego jakiekolwiek informacje, unikał konkretów. W końcu, gdy naciskałam zbyt mocno, zagroził, że jeśli będę dalej tak nalegać, całkowicie odetnie Dawida od możliwości kontaktowania się z nim.
Zamilkłam wtedy, próbując wymyślić, jak wytłumaczyć małemu sytuację, gdyby zaczął tęsknić za ojcem. Na szczęście nic z tych rzeczy się nie wydarzyło. Już kilka dni po dotarciu na miejsce Sylwek sam skontaktował się z Dawidem.
Po około roku tata Dawida przyjechał z powrotem do Polski. Tryskał radością i entuzjazmem, jakby odmłodniał o dziesięć lat. Gdy się spotkaliśmy, rozpoczął barwną opowieść o tym, jak wspaniale żyje się poza krajem. Nie omieszkał też wspomnieć o znajomości z pewną panią.
– Podjęliśmy decyzję o ślubie. Annika wprost nie może doczekać się spotkania z tobą – oznajmił synowi z rozbrajającą naturalnością.
Zalała mnie fala zazdrości. W jego towarzystwie czułam się jak znużona egzystencją staruszka. Ale tak naprawdę nie powinnam narzekać – przez te dwa miesiące, które spędził w Polsce, naprawdę świetnie sprawdzał się w roli ojca.
Wziął go na ferie
To, że znalazł swoją drugą połówkę, całkowicie przeobraziło Sylwka. Zaczął dostrzegać sprawy, które wcześniej kompletnie go nie interesowały. Obserwując go teraz, uświadomiłam sobie, że dokładnie takiego mężczyzny potrzebowałam wtedy, gdy tworzyliśmy związek.
Sylwek podzielił się swoim marzeniem. Chciałby, żeby Dawid spędził z nim część nadchodzących wakacji. Zaproponował termin, ale od razu zaznaczył, że może go zmienić tak, żeby pasowało to do mojego harmonogramu.
Byłam tak zaskoczona, że od razu się zgodziłam. Dawid codziennie łączył się ze mną na Skypie i wraz ze swoim tatą opowiadał mi o wszystkich nowościach. Syn z wielką radością pokazywał mi, jak wygląda życie u taty. Chodził po mieszkaniu z tabletem w ręku i przedstawiał mi szczegóły – co jedzą, jak się ubierają i gdzie spędzają najwięcej czasu. Mogłam też poznać Annikę i muszę przyznać, że zrobiła na mnie dobre wrażenie.
Te wakacyjne doświadczenia syna sprawiły, że gdy jego ojciec przyjechał do kraju, bez wahania zgodziłam się, żeby Dawid spędził z nim dwa tygodnie ferii zimowych. Kiedy potem pojawiła się propozycja miesięcznych wakacji w Australii, też dałam synowi zielone światło.
Po prostu go zabrał
– Może kiedyś się zdecydujesz i wyruszysz tam razem z nami – powiedział Sylwek podczas pożegnania na lotnisku. – Czas stąd wreszcie wyjechać. Od razu znajdziesz tam dobrą pracę, a może wpadnie ci w oko jakiś fajny facet z Australii? – Roztaczał przede mną wizję wspaniałego życia, które mogłoby być moim udziałem.
Potem przez kilka tygodni nie dawał znaku życia. Kiedy w końcu się odezwał, zrozumiałam, że dbał wyłącznie o własne interesy. W trakcie wideorozmowy powiedział wprost:
– Dziecko będzie mieszkać u mnie. Tutaj pójdzie do szkoły. Pod opieką Anniki będzie mu równie dobrze jak przy tobie. Nie kombinuj nic głupiego – powiedział, po czym zakończył rozmowę.
Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć. Poczułam, że wszystko się rozpada.
– Nie mogę w to uwierzyć! – łkałam bez przerwy.
Poszłam z tym do prawnika.
– Z bólem serca muszę przyznać, że podobne przypadki zdarzają się często. Pani dziecko dobrowolnie wybrało mieszkanie z ojcem, który nadal posiada wszystkie prawa rodzicielskie – wyjaśniła prawniczka podczas konsultacji.
Byłam bezradna
Podjęłam próbę rozmowy z Sylwkiem, chcąc wpłynąć na jego podejście – taka była sugestia mojej prawniczki. Niestety, w ogóle nie brał pod uwagę moich argumentów. Zamiast wysłuchać, od razu przedstawił mi swoje warunki.
Według niego mogłabym widywać mojego chłopca tylko raz do roku, ale musiałabym sama pokryć nie tylko koszty transportu, lecz także zapewnić sobie wyżywienie i hotel, bo kategorycznie zabronił mi nocować pod jego dachem.
Na samą myśl o porzuceniu batalii sądowej o opiekę nad dzieckiem w zamian za cotygodniową godzinną rozmowę telefoniczną pokręciłam głową z niedowierzaniem. Ta propozycja wydała mi się tak absurdalna, że bez wahania podjęłam decyzję o rozpoczęciu sprawy w sądzie.
– To może być długa droga, a rezultat nie jest oczywisty – usłyszałam szczerą opinię od mojej prawniczki.
Ostatnio próbowałam się dowiedzieć, co teraz porabia mój były. Na jego profilu znalazłam zdjęcia ze Szkocji, gdzie właśnie wyjechał. Napisał, że mógłby się w tym miejscu osiedlić na stałe. No cóż, widać wcale się nie zmienił, mimo że zabrał mi nasze dziecko.
Iwona, 37 lat
Czytaj także:
„Zaszłam w ciążę byle tylko zatrzymać faceta przy sobie. Efekt? Wyszłam na tym, jak Zabłocki na mydle”
„Nie było nas stać na ferie marzeń w Alpach dla syna. Wtedy posunął się do czegoś, o co nigdy bym go nie podejrzewał”
„Studniówka miała być wieczorem, gdy zapomnę o problemach. Tymczasem na imprezie nabawiłam się nowych”