Wziąłem ślub. To powinien być najlepszy czas w moim życiu. Nowy rozdział, stabilizacja, przyszłość, którą sobie zaplanowałem. Ola była dokładnie taką żoną, jakiej chciałem – ciepła, lojalna, spokojna. Przy niej życie miało być proste i uporządkowane. Ale wystarczył jeden wyjazd, żeby wszystko zaczęło się rozpadać.
Nasza podróż poślubna miała wyglądać inaczej – tylko we dwoje, na rajskiej wyspie, świętując początek naszego małżeństwa.
Ale Ola miała inny pomysł
Zaproponowała, żebyśmy pojechali z jej siostrą, Eweliną, i jej chłopakiem, Kamilem.
– Będzie weselej – powiedziała, obejmując mnie, jakby ta decyzja już zapadła. – Przecież świetnie się dogadujemy.
Nie protestowałem. Może nie chciałem robić jej przykrości, a może po prostu nie było mi to aż tak obojętne, jak powinno. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ta podróż zmieni wszystko.
Że wystarczy jedno spojrzenie na Ewelinę w kostiumie kąpielowym, jedno dłuższe spojrzenie, żebym zaczął się zastanawiać, czy nie popełniłem największego błędu w życiu.
Siedzieliśmy przy hotelowym basenie. Ola sączyła drinka, Kamil przewracał się na leżaku, próbując złapać równą opaleniznę, a ja walczyłem ze sobą, żeby nie patrzeć na Ewelinę.
Nie patrzeć, jak wychodzi z wody, jak jej mokre ciało lśni w słońcu, jak poprawia ramiączko kostiumu, odgarniając włosy do tyłu.
– Co się tak zamyśliłeś? – głos Oli wyrwał mnie z transu.
Odchrząknąłem, udając, że wcale nie gapiłem się na jej siostrę.
– Słońce daje mi się we znaki – rzuciłem, chwytając drinka, żeby mieć czym się zająć.
– Może idziemy do wody? – zaproponowała, chwytając mnie za rękę.
Wiedziałem, że powinienem się zgodzić. Powinienem skupić się na niej, na mojej żonie, ale czułem, że dziś byłbym fatalnym aktorem.
– Może za chwilę – odparłem, posyłając jej uśmiech.
Ola wzruszyła ramionami i poszła sama. Tymczasem Ewelina usiadła obok mnie, ociekając wodą.
– Coś nie tak, szwagier? – zapytała, mrużąc oczy.
Zawsze mówiła do mnie w ten sposób, z tym swoim zadziornym uśmiechem, ale teraz brzmiało to inaczej.
– Wszystko okej – skłamałem.
Chciałem coś dodać, ale wtedy poczułem, jak jej dłoń przypadkowo musnęła moją, kiedy sięgała po ręcznik. Tylko ułamek sekundy, a jednak poczułem, jak wstrzymuję oddech.
To był ten moment. Ten, w którym zrozumiałem, że jestem w cholernych tarapatach.
Kamil obudził się z gigantycznym kacempo ofercie drinków all inclusive, a Ola oznajmiła, że spędzi dzień w hotelowym spa.
– Ty sobie znajdź jakieś zajęcie – powiedziała, całując mnie w policzek.
Już znalazłem. Niechcący. Ewelina przyszła do mnie chwilę później, jakby wiedziała, że będę sam.
– Może pojedziemy gdzieś na wycieczkę? – zaproponowała, naciągając kapelusz na głowę.
Powinienem odmówić
– Jasne – powiedziałem.
Akurat zbierała się w hotelu grupka osób chętna na wyjazd do pobliskiego rezerwatu przyrody. Usiedliśmy razem w busie. Początkowo rozmowa była lekka, ale w końcu padło zdanie, które zmieniło wszystko.
– Nigdy nie myślałam, że to ty zostaniesz mężem Oli – rzuciła nagle Ewelina.
– A kto według ciebie bardziej by pasował?
Ewelina uśmiechnęła się pod nosem.
– Ktoś… mniej ułożony.
Czułem, że to nie była przypadkowa uwaga.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, usiedliśmy przy niewielkim wodospadzie.
– Ludzie czasem zbyt szybko podejmują decyzje – powiedziała, mocząc stopy w wodzie.
Nie musiałem pytać, co miała na myśli. A potem… Potem mnie pocałowała.
Powrót do hotelu był cichy. Ewelina wbiła wzrok w okno busa, jakby za szybą było coś niesamowicie interesującego, a ja ściskałem przewodnik tak mocno, że aż bolały mnie palce.
Wciąż czułem na ustach jej smak, wciąż miałem w głowie obraz jej rozchylonych warg, tego, jak na mnie patrzyła, jakby i ona walczyła z czymś, czego nie umiała zrozumieć.
Powinienem coś powiedzieć. Cokolwiek. Ale nie było słów, które mogłyby to naprawić. Kiedy dotarliśmy pod hotel, Ewelina wysiadła pierwsza.
– Nic się nie stało – rzuciła przez ramię. – Po prostu… zapomnijmy o tym.
Chciałem powiedzieć, że nie potrafię. Że to nie było coś, co można wyrzucić z pamięci jak nieudany żart. Ale nie zdążyłem. Odeszła szybkim krokiem, zostawiając mnie samego z chaosem w głowie.
Gdy wszedłem do pokoju, Ola czekała na mnie z uśmiechem.
– Jak było? – zapytała, podchodząc do mnie i całując lekko w policzek.
Zacisnąłem szczękę.
– Fajnie – skłamałem, zmuszając się do uśmiechu.
– Ewelina mówiła, że było świetnie. – Ola oparła się na biodrze i spojrzała na mnie badawczo.
Czyli już zdążyła z nią porozmawiać. Ewelina była szybsza ode mnie w układaniu rzeczywistości na nowo. W porządku. Jeśli ona chce udawać, to ja też mogę. Ale kiedy usiadłem na łóżku i poczułem na sobie wzrok Oli, coś we mnie pękło. Nigdy nie czułem się bardziej fałszywy.
Ewelina zaczęła mnie unikać
Na śniadaniu usiadła obok Kamila i ani razu na mnie nie spojrzała. W ciągu dnia znikała – albo była w spa, albo wyszła na miasto, albo po prostu zawsze znajdowała się tam, gdzie mnie nie było. A ja czułem, jak coś mnie ściska od środka. To była kara? Dla mnie, czy dla niej?
Wieczorem znalazłem ją na plaży. Siedziała na piasku, wpatrując się w fale. Nogi miała podciągnięte pod brodę, a ręce oplatały jej kolana. Wyglądała inaczej niż zawsze – jakby coś w niej walczyło. Usiadłem obok, bez słowa.
Przez chwilę trwała cisza, tylko szum fal rozbijał się o brzeg.
– Myślisz, że to minie? – zapytała w końcu, nie odwracając głowy.
Nie wiedziałem, o co dokładnie pytała. Czy chodziło o to napięcie między nami? O to, co wydarzyło się w rezerwacie? Czy może o coś więcej – o to, co rosło w nas od dawna, nawet jeśli żadne z nas nie chciało tego nazwać?
– Nie wiem – przyznałem szczerze.
Odwróciła się do mnie, a w jej oczach zobaczyłem cień, którego wcześniej tam nie było.
– Grzesiek… – westchnęła, a ja czułem, że zaraz powie coś, co sprawi, że nic już nie będzie takie samo.
Ale wtedy nagle usłyszeliśmy czyjeś kroki. Podniosłem wzrok. Ola. Stała kilka metrów dalej, patrząc na nas ze zmarszczonymi brwiami.
– Szukałam cię – powiedziała, zwracając się do mnie.
Ewelina natychmiast odwróciła wzrok i wstała.
– Ja już i tak wracałam – rzuciła szybko i odeszła, zostawiając mnie samego z moją żoną.
A ja wiedziałem, że Ola coś wyczuła. Nie była głupia. Jeszcze nie wiedziała, ale czuła, że coś jest nie tak. A to oznaczało, że czas zaczynał działać przeciwko mnie.
Kiedy myślałem, że gorzej być nie może, Ola postanowiła udowodnić mi, jak bardzo się mylę.
– Grzesiek, myślałam, że moglibyśmy kiedyś zamieszkać razem z Eweliną i Kamilem – rzuciła przy śniadaniu. – Kupilibyśmy dom i podzielili go na pół albo…
Prawie się zakrztusiłem kawą
Spojrzałem na Ewelinę. Jej dłonie zacisnęły się na widelcu, jakby właśnie usłyszała coś, co odebrało jej oddech. Kamil natomiast podchwycił temat z entuzjazmem.
– No właśnie! Albo takie dwa domy na jednej działce, byłoby idealnie. I tak przecież świetnie się dogadujemy.
Nie, nie dogadywaliśmy się. Ja pragnąłem jego dziewczyny. A ona pragnęła mnie. Zacisnąłem zęby i zmusiłem się do uśmiechu.
– To… ciekawy pomysł – powiedziałem, choć każde słowo paliło mnie w gardło.
Ewelina milczała przez cały posiłek. Ale widziałem, jak oddycha szybko, jak jej ręce drżą lekko, kiedy odkłada filiżankę.
A potem, zanim ktokolwiek zdążył powiedzieć coś więcej, nagle wstała od stołu.
– Idę się przejść – rzuciła i odeszła, nie patrząc na nikogo.
Zrobiłem to samo dziesięć minut później.
Znalazłem ją znowu na plaży. Siedziała na piasku, wpatrując się w fale.
– Ewelina…
– Nie – przerwała mi od razu. Odwróciła głowę, jej oczy błyszczały w świetle zachodzącego słońca.– Nie możemy.
– Ale…
– Nie możemy – powtórzyła, ale tym razem jej głos się załamał.
Wtedy zrozumiałem, że ona też to czuje. To było silniejsze od nas. I było tylko kwestią czasu, zanim przestaniemy udawać.
Minęła północ. Siedziałem na tarasie hotelowego pokoju, patrząc na ocean, ale myślami byłem gdzie indziej. Ola już spała, a ja powinienem być obok niej. Powinienem robić to, co mąż powinien robić. Ale nie mogłem.
Byłem gdzieś między tym, kim byłem, a tym, kim się stawałem. Gdzieś między Olą a Eweliną. Między tym, co było właściwe, a tym, czego nie mogłem już dłużej ignorować. A kiedy usłyszałem ciche pukanie do drzwi tarasu, nawet nie musiałem się odwracać, żeby wiedzieć, kto tam stoi.
Nie mieliśmy już dokąd uciekać. Nie było już odwrotu. Bo nie chodziło o to, czy coś się wydarzy. Chodziło tylko o to, kiedy.
Grzegorz, 32 lata
Czytaj także:
„To 1 zdanie zmieniło całe moje życie. Przez bezmyślność straciłem szansę na miłość i rodzinę”
„Miałam męża za świętego, aż wpadł mi w ręce jego telefon. Teraz wiem, czemu godzinami siedział w łazience”
„Sąsiad uwiódł mi żonę, a ja wylądowałem na bruku. Gdyby nie pomoc innych, po przegranym życiu płakałbym na chodniku”