„Mąż wymienił mnie na młodszą, a po miesiącu wracał z podkulonym ogonem. Teraz to ja kopnęłam go w tyłek”

Kobieta, która odnalazła szczęście fot. Adobe Stock, pikselstock
„Po zdradzie męża, myślałam, że już miłość nie jest dla starszej pani. Mariusz udowodnił mi, że się myliłam. Cudownie znów poczuć się kobietą, mieć dla kogo wstawać i ładnie się ubierać. Dla niego znowu zaczęłam malować usta”.
/ 18.01.2022 07:28
Kobieta, która odnalazła szczęście fot. Adobe Stock, pikselstock

Czuję, jakbym zaczynała życie na nowo. Może trochę późno, ale i tak dobrze, że dostałam szansę.
Dokładnie rok temu, ósmego marca zrozumiałam, że mimo sześćdziesiątki na karku moje życie się jeszcze nie kończy, a nawet otwierają się przede mną lepsze perspektywy. Dlaczego ósmego marca? 

Wiele lat nie obchodziłam Dnia Kobiet, za wyjątkiem wczesnej młodości, ale wtedy też różnie bywało.

– To komunistyczne święto! – twierdził mój mąż zadowolony, że tamte czasy minęły, i ma wymówkę, by nie kupować kwiatów.

Z kolei walentynki, według niego, były amerykańskie, więc też nie było sensu ich obchodzić, a urodziny to nic wielkiego, bo to tak naprawdę święto kobiety, która urodziła. Imieniny zaś też wydawały się zbędne, skoro na przykład w takich Niemczech się ich nie obchodzi.

Mój mąż nie przywiązywał wagi do tych spraw, o kwiatach bez okazji nie wspomnę. Od prawie dziesięciu lat nie jesteśmy razem, ale nie z powodu jego niechęci do tego typu świąt. Zostałam wymieniona na lepszy, znaczy młodszy model.

Dziś mogę o tym pisać, nie roniąc łez

Pan Bóg okazał się sprawiedliwy. Mąż szybko spadł z obłoków na ziemię, lepszy po miesiącu model postarał się o innego sponsora i mój były został na lodzie. Nasz jedyny syn wylosował zieloną kartę i od dawna żyje z rodziną w USA. Ja po rozwodzie spłaciłam mojego eks i mieszkałam sama. Pewnego razu zadzwonił.

– Przepraszam, nie wiem, czy kogoś masz. Jeśli nie, to czy mogę wrócić? – zapytał, licząc, że przyjmę go z otwartymi ramionami.

Czułam się samotna, ale nie na tyle, żeby po raz drugi mu zaufać.

– Mam kogoś – odpowiedziałam i odłożyłam słuchawkę.

Być może inne kobiety potrafią wybaczyć, ja wciąż czułam się upokorzona. Z tego, co wiem, mój były mąż wyjechał z Polski. Tak naprawdę miałam tylko Cyryla, cudnego i oddanego kundelka. Po rozwodzie czułam ogromną pustkę wokół siebie.

Pojechałam więc do schroniska i wróciłam z psiakiem, który pokochał mnie od pierwszego wejrzenia. To Cyrylowi zawdzięczam, że dziś jestem szczęśliwą seniorką i że odzyskałam wiarę w miłość.

Rok temu na początku marca wybrałam się na spacer z Cyrylem w inną stronę niż zwykle. Szliśmy spokojną dzielnicą domków jednorodzinnych, Cyryl oczywiście na smyczy. Z otwartej bramy jednej z posesji wybiegł duży pies, stanęłam w obronie Cyryla, w rezultacie zanim zjawił się właściciel, oboje zostaliśmy dotkliwie pogryzieni. Bardziej bałam się o Cyryla niż o siebie, był cały zakrwawiony.

Stanął w progu z wielkim bukietem tulipanów

Właściciel mnie przeprosił, miał nadzieję, że uda mu się zatuszować całą sprawę, ale jeden z przechodniów wezwał policję, a potem niemal siłą zmusił mnie, bym pojechała z nim na pogotowie, czyli – jak to dziś nazywają – Szpitalny Oddział Ratunkowy.

Założono mi osiem szwów. Mariusz, tak się bowiem nazywał mój towarzysz, zajął się Cyrylem, a potem odwiózł mnie do domu.

– Dziękuję panu, aż trudno uwierzyć, że po świecie chodzą jeszcze tacy ludzie jak pan – chciałam okazać mu  wdzięczność.

Nie przypuszczałam, że nasza znajomość będzie miała ciąg dalszy. Tymczasem dokładnie ósmego marca zadzwonił dzwonek do drzwi. Najpierw zobaczyłam wielki bukiet tulipanów, a potem pana Mariusza, który uśmiechał się nieśmiało.

– Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet. Nie wiem, czy obchodzi pani to święto, ale ja się cieszę, że znalazłem pretekst, by panią odwiedzić, a właściwie zaprosić na kawę. Tu niedaleko jest sympatyczny lokal. No i chciałem zapytać, jak się pani miewa.

Przyjęłam zaproszenie. Mariusz okazał się wdowcem. Jego żona zmarła na raka osiem lat temu. Nie zliczę, ile kaw i herbat wypiliśmy przez ten rok, najpierw w kawiarni, a potem u Mariusza albo u mnie.

Nie zamierzałam zajmować miejsca jego zmarłej żony, ale samo tak wyszło. Cudownie znów poczuć się kobietą, mieć dla kogo wstawać i ładnie się ubierać. Znowu zaczęłam malować usta.

Po pół roku zdecydowaliśmy się zamieszkać razem u Mariusza. Moje mieszkanie wynajmujemy studentom. Cyryl też jest zadowolony, bo ma gdzie biegać. Od początku zresztą polubił Mariusza.

Od stycznia jestem na emeryturze, Mariusz jako mundurowy jest już dawno emerytem, ale trochę sobie dorabia. W rocznicę poznania dostałam… zaręczynowy pierścionek. Nie przypuszczałam, że w moim wieku można być tak szczęśliwą. Nawet po przejściach.

Czytaj także:
„Właścicielka mieszkania wymówiła nam umowę, gdy byłam w ciąży. Bała się, że gdy urodzę, już się mnie nie pozbędzie…”
„Ojciec mojej córki nie miał pojęcia o jej istnieniu. Byłam smarkulą, gdy zaszłam w ciążę i nie chciałam jego pomocy”
„Teściowa widziała we mnie inkubator. Chciała sprawdzić moją płodność przed ślubem, żeby mąż nie był mną rozczarowany”

Redakcja poleca

REKLAMA