„Mąż skłamał, że ma męski wypad na majówkę. Jego sekret zdradził najbliższy kumpel”

zszokowana kobieta fot. Getty Images, Kseniya Ovchinnikova
„Zrozumiałam, że coś tu nie gra. Przed oczami stanęła mi wizja Adama w objęciach jakiejś młódki. Jak nic ma kochankę. Zdradza mnie i teraz pojechał z nią na majówkę, a ja głupia jeszcze pomogłam mu się spakować”.
/ 30.04.2024 07:15
zszokowana kobieta fot. Getty Images, Kseniya Ovchinnikova

Z Adamem niedawno świętowaliśmy dziesiątą rocznicę ślubu. Z tej okazji zostawiliśmy naszego synka – Konrada – pod opieką teściowej, a my zarezerwowaliśmy pobyt w pensjonacie na Mazurach. Tym samym, do którego wyjechaliśmy na nasze wspólne wakacje. Od męża dostałam w prezencie ogromny bukiet róż i piękne kolczyki zdobione delikatnymi diamentami.

Spędziliśmy bardzo romantyczny weekend, który pozwolił oderwać się nam od codzienności i na nowo rozpalić nasze uczucie. Wcześniej mieliśmy lepszy i gorszy czas, czasami wspieraliśmy się czy mieliśmy ciche dni. Na ogóle jednak byliśmy szczęśliwą parą. Tworzyliśmy zgrany duet i rodzinkę, lubiliśmy spędzać ze sobą czas, wspieraliśmy się na co dzień. W ogóle nie spodziewałam się więc, że w naszym związku coś może być nie tak. Aż do zeszłorocznej majówki, gdy przeżyłam chwile grozy i już planowałam rozwód.

Planowałam rodzinną majówkę 

Myślałam, że te kilka dni wolnego spędzimy jak zwykle na działce teściów, którzy jakiś czas temu kupili uroczy drewniany domek na wsi. Byli na emeryturze, dlatego wiosną i latem więcej czasu spędzali właśnie tam niż  w swoim mieszkaniu.

– Tutaj mam ogródek, zrobiliśmy ładny kącik rekreacyjny, Zbyszek urządził taras. Po prostu żyć nie umierać. Jeszcze dużo jest do zrobienia i to nie są jakieś luksusy, ale człowiek po tylu latach mieszkania z dwójką dzieci w ciasnym M3 na siódmym piętrze wieżowca cieszy się swoim własnym kawałkiem zieleni – tłumaczyła mi teściowa, z którą od zawsze miałam dobry kontakt.

– Pewnie, o ile wam jeszcze zdrowie dopisuje, to możecie spokojnie zaszyć się na lato na wsi. To naprawdę piękne miejsce, wokół pola, łąki, lasy. Nie ma, co męczyć się w dusznym mieście – kiwałam głową, bo doskonale ją rozumiałam.

Planowałam, że majówkę, dokładnie tak samo jak w zeszłym roku, dwa i trzy lata temu, spędzimy właśnie tam. Teściowa zapraszała swoje dzieci z rodzinami, czasami wpadła też jakaś jej koleżanka czy kuzynka. Było gwarno, ale naprawdę wesoło.

Nasz syn zawsze miał z kim się bawić, a my też mogliśmy nieco odetchnąć na świeżym powietrzu, posiedzieć przy kawie i pysznym domowym placku drożdżowym w ogrodzie, nacieszyć się ładną pogodą, pojeździć na rowerach po okolicy. Wieczorem obowiązkowy był grill, na który teść przyrządzał swoją popisową karkówkę, a mnie zawsze udało się przemycić zdrowszą sałatkę czy szaszłyki z papryką i cukinią.

Mąż kręcił nosem na wyjazd

– Musisz sprawdzić powietrze w kołach naszych rowerów przed majówką, wyjazd już całkiem niedługo – rzuciłam pewnej soboty przy obiedzie.

Adam zrobił dziwną minę – zupełnie, jakbym poprosiła go o coś naprawdę trudnego do wykonania. Jednak nic się nie odezwał. Skończył jeść pomidorową, później nałożył sobie ziemniaki i kotleta mielonego, którego tego dnia przygotowałam. Dopiero, gdy talerze wylądowały w zlewie, a Konrad pobiegł do swojego pokoju wypróbować nową grę na konsolę, mąż wrócił do naszej wcześniejszej rozmowy.

– Naprawdę masz ochotę na ten coroczny spęd? Jeszcze nie znudziło ci się to majówkowe wysiadywanie z moimi rodzicami, bratem, szwagierką i tymi rozwrzeszczanymi dzieciakami? – powiedział z pretensją w głosie, czym totalnie mnie zaskoczył.

– Ale ja lubię nasz coroczny zwyczaj. Wszędzie zielono, okolica piękna, możemy nieco rozruszać kości, a Konrad zawsze ma towarzystwo kuzynów do zabawy – powiedziałam zgodnie z prawdą. – Myślałam, że tobie też podobają się te nasze wyjazdy. Nigdy szczególnie nie narzekałeś – dodałam.

– Jasne, nie narzekałem, bo to zawsze darmowy wyjazd, to nie ma co kręcić nosem. Ale moja wszędobylska mama zaczyna mnie złościć. To niby długi weekend, ma być laba, a ona budzi nas skoro świt, twierdząc, że szkoda takiego pięknego dnia na sen. A ostatnio nawet kazała nam jechać do kościoła, pamiętasz?

– Oj tam, akurat byliśmy w niedzielę, to co się stało, że pojechaliśmy na godzinną mszę? Zresztą chciała nam pokazać ten uroczy wiejski kościółek. Przecież wiesz, że to jest zabytek, zdaje się, że pochodzi jeszcze z XV wieku.

Miał inne plany

Adam nic już nie powiedział, ale widziałam, że jest niezadowolony z planów wyjazdu. Dopiero w kolejnym tygodniu powiedział mi, że na majówkę jedzie z kolegami na ryby.

– To ma być taki męski wypad i nie zamierzam z niego znowu rezygnować. Chłopaki co roku jeżdżą beze mnie, a ja tkwię pod czujnym okiem rodziców. Aż się ze mnie podśmiewają. Teraz zdecydowałem, że jadę – powiedział, wprawiając mnie w zdumienie.

– No cóż, skoro tak zdecydowałeś, to nie mam zamiaru robić fochów i ci zabraniać.

– Fajnie, że to rozumiesz. Sama widzisz, że teraz praktycznie nigdzie nie wychodzę z kolegami, a kiedyś te nasze wyprawy na ryby to był taki rytuał. Jak Konrad trochę podrośnie, to planuję go zabrać. Niech chłopak też złapie bakcyla – tłumaczył, a ja w sumie przyznałam mu rację.

Puściłam go na męski wyjazd

Odkąd mały przyszedł na świat, mój mąż zrezygnował z męskich wypraw. Czasami jechał z chłopakami w sobotę czy niedzielę nad pobliską rzekę, ale to wszystko. Nic więc dziwnego, że tęskni za towarzystwem dawnym przyjaciół.

To już ja częściej spotykałam się z moimi kumpelami jeszcze z czasów liceum. Z Kaśką i Moniką miałyśmy zwyczaj, że co by się nie działo, to przynajmniej jeden sobotni wieczór w miesiącu jest nasz. Adam nie narzekał na moje wyjścia czy babskie wieczory w naszym mieszkaniu, dlatego doszłam do wniosku i że jemu należy się odrobina czasu spędzonego wyłącznie w męskim towarzystwie.

Tylko zbytnio się nie upij na tym wyjeździe. No i nie podrywaj jakichś małolat – mrugnęłam okiem przekonana, że mój mąż nawet nie patrzy w stronę kobiet.

Broniłam go przed matką

Zaplanowałam więc wyjazd na majówkę z synem do teściów. Ba, tłumaczyłam go nawet przed jego własną matką, która twierdziła, że przy takich okazjach spędza się czas z rodziną, a nie kolegami.

– Daj spokój, mamo. Niech trochę się rozerwie, odsapnie od nas. Adam rzeczywiście ostatnio rzadko spotyka się ze swoimi dawnymi przyjaciółmi – mówiłam, żeby nieco ją uspokoić.

A tu Seba przypadkiem wygadał się, że nie ma żadnej męskiej wyprawy na ryby. Podczas majówki nie mogłam dodzwonić się do męża. Albo nie odbierał, albo miał wyłączony telefon. Przestraszyłam się, że coś się stało i zadzwoniłam do Sebastiana. Chciałam, żeby powiedział mojemu mężowi, że próbuję się z nim skontaktować.

Tego się nie spodziewałam

W tle usłyszałam jednak dziecięce piski, co bardzo mnie zdziwiło.

– To gdzie wy jesteście? Taki ruch nad rzeką i da się łowić? – rzuciłam ze zdziwieniem do słuchawki.

– Nad jaką rzeką? Jesteśmy z Kamilą i dzieciakami w wesołym miasteczku, bo przyjechało i maluchy nie chciały darować przejażdżki na karuzeli – powiedział.

– To ty nie jesteś na rybach z Adamem i Wojtkiem? Ponoć mieliście zrobić sobie męską wyprawę we trzech tak jak w dawnych czasach.

Sebastian momentalnie zamilkł, a ja zrozumiałam, że coś tu nie gra. Tylko gdzie jest mój mąż? Przed oczami stanęła mi wizja Adama w objęciach jakiejś młódki. Jak nic ma kochankę. Zdradza mnie i teraz pojechał z nią na majówkę, a ja głupia jeszcze pomogłam mu się spakować.

Momentalnie przypomniałam sobie, że siostra kiedyś widziała Adama na mieście w towarzystwie wysokiej szatynki. Ale on twierdził, że to była klientka, z którą musiał wyjść na lunch. Jak nic, to ona. Teraz pewnie są w jakimś przytulnym hoteliku i śmieją się ze mnie.

Zaczęłam panikować 

„Nie daruję draniowi. Zaraz biorę najlepszego adwokata i puszczę go w samych skarpetkach. Nie pozwolę robić się z siebie pośmiewiska” – myślałam mściwie.

Na szczęście nie zdążyłam podzielić się zdobytą informacją z teściową i całą rodziną Adama. Usiadłam na ogrodowej huśtawce, żeby się uspokoić i zobaczyłam, że na wyświetlaczu miga mi połączenie od męża.

„O nie, na pewno nie odbiorę i nie będę wysłuchiwać wymówek tego zdrajcy. Już pewnie Sebastian powiedział mu, że się wygadał i teraz będzie próbował wcisnąć mi jakąś tanią wymówkę. Koniec z naiwną żonką” – przez moją głowę przelatywało milion myśli na minutę.

Adam jednak nie dawał za wygraną. Jedno połączenie, drugie, trzecie, dziesiąte… Wszystkie jednak odrzuciłam. W końcu usłyszałam piknięcie SMS-a. Przyszła wiadomość, która brzmiała:

„Cały czas jestem w domu. Nigdzie nie pojechałem. Byłem wykończony i wizja kilku dni z moją matką była dla mnie nie do wytrzymania”.

Prawda mnie zaskoczyła

Oczywiście mu nie uwierzyłam. Przysłał mi jednak zdjęcie z naszej kanapy i kazał zadzwonić do sąsiadki, z którą kilka razy mijał się na klatce. Okazało się, że to rzeczywiście prawda. Adam mnie nie zdradził. Zwyczajnie nie miał ochoty na majówkę z teściami. Do tego pokłócił się z bratem i wiedział, że atmosfera będzie drętwa. Wolał zostać w domu i obejrzeć ważny mecz. Tylko czemu mi tego nie powiedział?

Ponoć nie chciał mnie martwić i pierwsze, co przyszło mu do głowy, to ta męska wyprawa. Byłam na niego naprawdę zła. Ale i szczęśliwa, bo już snułam najczarniejsze scenariusze i myślałam, że po majówce czeka mnie rozwód.

Aldona, 35 lat

Czytaj także: „Straciłam ciążę tuż przed ślubem. Nie powiedziałam narzeczonemu, bo bałam się, że mnie zostawi”
„Mój mąż to biurowy amant. Myśli, że nie wiem, co wyprawia po godzinach, a ja tylko zbieram dowody”
„Po ślubie okazało się, że mąż to darmozjad. Myśli, że lodówka zapełnia się sama, a skarpetki same lądują w pralce”

Redakcja poleca

REKLAMA