„Mój mąż to biurowy amant. Myśli, że nie wiem, co wyprawia po godzinach, a ja tylko zbieram dowody”

mężczyzna podrywacz fot. Getty Images, Westend61
„Byłam zszokowana. Mariusz robi takie rzeczy?! A może zaszedł za skórę tej całej Marcie i się w ten sposób na nim mści? W końcu jaką mam gwarancję, że ta kobieta mówi prawdę? Z drugiej strony wszystko by się zgadzało”.
/ 21.04.2024 20:30
mężczyzna podrywacz fot. Getty Images, Westend61

Od zawsze wiedziałam, że mój mąż, Mariusz, lubi kręcić się wokół kobiet. Ich obecność to dawała mu pewności siebie. Ale ja, naiwna, twierdziłam uparcie, że po ślubie te jego zachowania znikną, i że trochę się po hamuje. Nie słuchałam koleżanek, które dobrze mi radziły. A teraz mam za swoje. Pozostaje mi jedynie zbierać dowody na mojego cudownego mężusia.

Nic nie mogło zmienić moich uczuć

Pamiętam, że gdy wychodziłam za mąż, moja mama ostrzegała mnie przed Mariuszem.

– Z niego to kobieciarz, jakich mało – mówiła. – Uważaj na niego.

Ja jednak byłam zakochana, a słowa matki traktowałam z ogromnym dystansem i nieufnością.

– Oj, mamo – odpowiadałam lekko – chyba trochę jednak jesteś przewrażliwiona. – Przyznaj, zwyczajnie nigdy za nim nie przepadałaś. A teraz nie możesz znieść, że zostanie moim mężem.

– Ależ skąd – zaprzeczyła. – Po prostu zaufaj matce, która chodzi po tym świecie trochę dłużej niż ty.

Oczywiście, brałam jej zdanie pod uwagę, ale nic nie mogło zmienić moich uczuć do narzeczonego. Dlatego dzień ślubu był najszczęśliwszym w moim życiu. Nie posiadałam się z radości na myśl o wspólnej przyszłości, jaka miała nas czekać z Mariuszem. Nie docierało do mnie, że wychodzę za mąż za flirciarza, jakiego świat chyba jeszcze nie widział.

Zaczęłam wątpić 

Po ślubie wszystko między nami było w porządku. Mariusz był bardzo przystojnym mężczyzną i schlebiało mi, że inne kobiety patrzą na mnie z zazdrością. Na początku nie zwracałam natomiast uwagi na to, mój mąż odwzajemnia te spojrzenia. I to nawet niezbyt dyskretnie, na co kiedyś zwróciła nawet uwagę moja koleżanka. Może byłam zbyt zaślepiona miłością?

Pamiętam rozmowę z moją kumpelą, Marzeną.

– Fajny ten twój Mariusz. A nie wydaje ci się, że rozgląda się za innymi kobietami?

Zdziwiłam się na to pytanie: – Co takiego? Nic z tych rzeczy...

– No bo wiesz. Ja zazwyczaj mam oczy dookoła głowy i widzę dużo. Ostatnio wydawało mi się, że twój luby bezczelnie ogląda się za blondynką na ulicy. Ale może to jakieś moje urojenia.

– Nie wydaje mi się – powiedziałam, choć w tamtej chwili sama zaczęłam wątpić w swoje słowa. Koleżanka zasiała we mnie ziarno niepewności, które od tamtej chwili kiełkowało we mnie każdego dnia coraz mocniej.

Byłam w szoku

Pewnego dnia napisała do mnie za pośrednictwem portalu społecznościowego kobieta o imieniu Marta. Zerknęłam na jej profil. Pracowała w tej samej firmie, co mój mąż. Odpisałam jej "Cześć", dość zdziwiona, a ona napisała mi taką wiadomość:

"Słuchaj, nie chcę wyjść na bezczelną, ale musisz to wiedzieć. Twój mąż flirtuje z innymi. Już któryś raz widziałam go na kawce z koleżankami z działu i to nie wygląda jak zwykłe koleżeńskie rozmowy. Mówię ci to jako kobieta. Może coś z tym zrobisz...".

Byłam zszokowana. Mariusz robi takie rzeczy?! A może zaszedł za skórę tej całej Marcie i się w ten sposób na nim mści? W końcu jaką mam gwarancję, że ta kobieta mówi prawdę? Z drugiej strony wszystko by się zgadzało. Już od dawna docierały do mnie podobne sygnały, tylko ja byłam na nie ślepa albo głucha. Zdecydowałam, że muszę coś z tym zrobić. I zaczęłam się bardziej przyglądać tej sprawie.

Obserwowałam męża

Zauważyłam, że coraz częściej przychodził do domu późno, pod pretekstem nadgodzin w pracy. Jego telefon również zaczął być zabezpieczony hasłem, co wcześniej nie miało miejsca. To wszystko zaczęło budzić we mnie podejrzenia. Postanowiłam zbadać tę sprawę, zacząć szukać dowodów na to, co podejrzewałam. Wiedziałam, że muszę być dyskretna, żeby nie dać się przyłapać. Zaczęłam obserwować jego zachowania, analizować każde słowo, każdy gest.

Zaczęłam szukać dowodów na jego flirtowanie, na jego zdradę. Przetrząsałam jego telefon, śledziłam jego kontakty, szukałam jakichkolwiek poszlak, które mogłyby potwierdzić moje obawy.

Niestety, to, co znalazłam, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że mój mąż faktycznie nie jest wierny. Znalazłam wiadomości, które były zbyt intymne, żeby być tylko zwykłymi rozmowami między kolegami z pracy. Moje serce pękło na pół, gdy w zalewie sprośnych SMS-ów dojrzałam zdjęcia z łóżka w hotelowym pokoju, na których mój mąż był z jakąś kobietą. Na pewno nie rozmawiali o pracy. Uświadomiłam sobie, że wszystkie te ostrzeżenia okazały się prawdziwe.

Udawał, że nie wie, o co chodzi

Musiało dojść do konfrontacji. Pewnego dnia, po kolacji, wyznałam mu wszystko, co wiem. Nawiązała się między nami kłótnia.

– Nie rób sobie jaj, Mariusz. Przestań udawać. Przeczytałam te wiadomości. Te emotikony, te żarty... To nie jest normalne. Tak się nie rozmawia z koleżankami.

Mój mąż wyglądał na zaskoczonego.

– Ty zastanów się lepiej, o co mnie oskarżasz – grał mi na emocjach, próbując zmienić ton rozmowy.

– Nie próbuj mnie oszukać. Mam dowody, Mariusz. Wiem, co widziałam –  słowa ledwo przechodziły mi przez gardło, a emocje były tak silne, że ledwo powstrzymywałam wybuch płaczu.

– Przestań – machnął ręką. – To nic poważnego.

– Nic poważnego?! Jak możesz tak mówić? Dla mnie to zdrada, Mariusz. Niszczysz całe nasze małżeństwo...

Ta kłótnia tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że Mariusz nie był tym ideałem, za który go uważałam. Był tylko kolejnym mężczyzną, który zranił moje zaufanie i zniszczył moje marzenia o szczęśliwej przyszłości. Ale teraz, bardziej niż kiedykolwiek, musiałam być silna i podjąć decyzje, które miały pomóc mi wyjść z tej toksycznej sytuacji i zacząć odbudowywać swoje życie.

Chciałam rozwodu

Po wielu trudnych rozmowach i dniach pełnych łez, postanowiłam podjąć najtrudniejszą decyzję w moim życiu i złożyć pozew o rozwód. Byłam pewna siebie jak chyba nigdy w życiu.

On się tego kompletnie nie spodziewał! Myślał, że ja naprawdę nie wiem, co on wyprawia po godzinach, a ja w tym czasie zbierałam na niego dowody. Chciał mnie zbyć byle wymówkami, ale ja miałam wszystko: wiadomości, zdjęcia, a nawet opowieści kobiet z jego pracy. Nazbierało się tego naprawdę sporo.

Musiałam zmierzyć się z Mariuszem w obecności prawników, świadków i sędziów. To było bolesne doświadczenie, ale jednocześnie czułam, że to konieczne, aby móc odbudować swoje życie.

Mariusz próbował bronić się i wypierać zarzuty, ale zebrane przeze mnie dowody były zbyt przekonujące. Byłam dumna, że o siebie zawalczyłam i nie dałam się zmanipulować! Po kilku rozprawach i wysłuchaniu zeznań, sąd orzekł rozwód z jego winy. Miałam z tego nie lada satysfakcję. Cierpiałam, to fakt, ale ten wyrok przynajmniej jakoś mnie w tym wszystkim pocieszył. Zrozumiałam, że jest jeszcze jakaś sprawiedliwość na tym świecie. I że warto dążyć do odkrycia prawdy, nawet jeśli ta prawda bywa bardzo bolesna.

Czytaj także: „Marzę o egzotycznych wakacjach, a stać mnie co najwyżej na weekend w Radomiu. Moja wypłata to ponury żart”
„Koleżanka wparowała na babskie spotkanie z dzieciakiem. Zamiast od plotek, uszy puchły mi od płaczu i wrzasków”
„Wnuczka podlizuje się, bo liczy na moje mieszkanie w spadku. Nic nie dam tej dwulicowej smarkuli”

Redakcja poleca

REKLAMA