„Mój młodziutki kochanek rozpala mnie do czerwoności. Choć czuję, jakbym kochała się z synem, to nie mogę mu się oprzeć”

zakochana kobieta fot. iStock, elenaleonova
„Najpierw myślałam, że się pomyliłam, że spojrzenia Jędrzeja rzucane w moją stronę są przypadkowe i nic nieznaczące. Oczywiście, nie były... Każda kobieta prędzej czy później to wyczuwa”.
/ 18.03.2024 13:11
zakochana kobieta fot. iStock, elenaleonova

Długo żyłam w przekonaniu, że rozwiedzioną kobietę w wieku balzakowskim nie może już spotkać nic szczególnego, a już na pewno nie miłość. Zmarnowałam jakieś dziesięć lat życia. Dziś postawiłam wszystko na jedną kartę. Nie bez wahania i wyrzutów sumienia. Ale mam nadzieję, że będzie to dla mnie szczęśliwa karta!

Był przystojny, wysoki i...

Gdy przed laty zostawił mnie mąż, z powodu orzeczonej niezgodności charakterów, wpadłam w depresję, z której wygrzebałam się dzięki pomocy przyjaciół i znajomego psychologa. Zmiana na lepsze nastąpiła dość szybko. Moja dorosła córka ze zdumieniem patrzyła na moje poczynania.

Zaczęłam od dobrego fryzjera i zapisania się na aerobik. Kupiłam sobie rower i rolki. Namówiłam moją przyjaciółkę Jolę, żebyśmy się wzajemnie motywowały. Ona miała do zrzucenia więcej kilogramów niż ja, więc chętnie się przyłączyła. Nikt jednak nie znał prawdziwego powodu, dla którego rozpoczęłam tę metamorfozę.

Powód miał na imię Jędrzej i był nowym pracownikiem sklepu komputerowego. Kiedyś zepsuł mi się komputer, moje jedyne łącze z córką, która ostatecznie wybrała zmywak w Irlandii, zamiast studiów na uniwersytecie. Podobno na początek. Jej życie, jej sprawa. Byłam zrozpaczona, ponieważ wieczorne rozmowy z córką przez skype’a stały się moim przyzwyczajeniem, rozrywką, żeby nie powiedzieć rytuałem.
Jędrzej, który ogłaszał się w sklepach jako „pogotowie komputerowe”, przyszedł jeszcze tego samego dnia. Był przystojny, wysoki, dobrze zbudowany i... na oko, o jakieś dwadzieścia lat młodszy ode mnie. Cierpliwie odpowiadał na moje pytania, wypił dwie herbaty, a przy tym patrzył na mnie tak, jak przed dwudziestoma laty robił to Kazik.

Kazik to mój były mąż, który obecnie po raz kolejny ma okazję sprawdzić się w roli  tatusia, tyle że mamusią jest dziewczyna niewiele starsza od naszej córki. 

Najpierw myślałam, że się pomyliłam, że spojrzenia Jędrzeja rzucane w moją stronę są przypadkowe i nic nieznaczące. Oczywiście, nie były... Każda kobieta prędzej czy później to wyczuwa... Nie zamierzałam jednak nic robić. Nic, poza zwiększoną aktywnością fizyczną i metamorfozą zewnętrzną.

Krępowała mnie trochę ta różnica wieku między nami, ale podświadomie czekałam na rozwój wydarzeń.  Kupiłam komputer, a Jędrzej skrupulatnie zajął się konfigurowaniem mojego nowego sprzętu. Co ciekawe, nie chciał za to pieniędzy, powiedział, że rachunek wystawi na koniec. Nie wiedziałam co prawda, na jaki koniec, ale niespecjalnie się tym martwiłam. Trochę mnie to bawiło, doskonale wiedziałam, że mnie lubi i adoruje.

Przyjaciele i znajomi stwierdzili, że rozkwitam. Masażysta w kołobrzeskim SPA (namówiłam Jolę na babski weekend) nie chciał uwierzyć, gdy mu powiedziałam, ile mam lat. Moja córka Ania była nieco zdziwiona, że już nie rozmawiam z nią co wieczór, ale nawet niespecjalnie ubolewała z tego powodu. Przedtem zawsze twierdziła, że jestem najbardziej nadopiekuńczą matką na świecie.

Czy liczyłam na coś więcej ze strony Jędrzeja? Nie myślałam o tym. Było mi dobrze, czułam się bardziej kobieco niż kiedyś, cieszyłam się, że jest ktoś, komu się podobam. A w kwestii różnicy wieku, bałam się presji społecznej „w razie gdyby”, co przy moim tchórzostwie i przesadnej ostrożności nie sprzyjało rozwojowi wydarzeń.

Na temat komputerów i internetu wiedziałam już prawie wszystko, z najnowszymi nowinkami włącznie. Niektórymi umiejętnościami mogłam pochwalić się przed Anią, choć ona i tak podejrzewała, że ktoś mi pomaga. Rzeczywiście, ktoś bardzo mi pomógł. Przede wszystkim uwierzyć w siebie!

Z czasem zauważyłam, że coś się zmieniło w zachowaniu Jędrzeja. Wyraźnie posmutniał, rzadziej wpadał, wyglądał jakby coś go gryzło. Teraz wiem, że czekał, aż zapytam o przyczynę jego złego nastroju.

Nigdy nie zapomnę tamtego wieczoru. Gdy w końcu zapytałam, co go tak trapi, nie wytrzymał. Powiedział, a właściwie prawie wykrzyczał, że jestem kobietą jego życia, że kocha mnie od pierwszego dnia, że dawno chciał mi to powiedzieć, ale się bał, że go wyśmieję i odrzucę. Niby się tego wszystkiego spodziewałam, lecz i tak czułam się jak walnięta obuchem. Daleka byłam od wyśmiania i odrzucenia, ale… No właśnie – ale...

Zaryzykowałam

Nie miałam w sobie tej młodzieńczej spontaniczności, odwagi. Rozsądek nakazywał opanowanie i powściągliwość. A jednak odwzajemniłam pocałunek, początkowo nieporadny, jakby dzielił nas mur nie do przebycia, potem coraz bardziej namiętny i szalony. Czułam, że nie mogę pozwolić na nic więcej, że jeszcze trochę i nie będę w stanie się oprzeć.

Chciałam powiedzieć, że też go kocham, ale… się bałam. Odsunęłam go delikatnie, choć stanowczo. Wybiegł bez kurtki, tak jak stał. Dobrą godzinę biłam się z myślami, zanim uciszyłam głos rozsądku.  I... zadzwoniłam do Jędrzeja.

– Ja też cię kocham, tylko tak naprawdę mogłabym być twoją matką – szepnęłam do słuchawki.

Nie wysłuchał do końca i za chwilę był już u mnie. Tak oto postawiłam wszystko na jedną kartę. Nie myślę, co będzie kiedyś, ważne, co jest teraz. W końcu też mam prawo do szczęścia, niezależnie od tego, ile mam lat i co ludzie powiedzą.

Czytaj także:
„Mąż wymienił mnie na nowszy model jak stary odkurzacz. Rozmyślił się, gdy młodziutka kochanka zaczęła szwankować”
„Dla męża byłam planem awaryjnym. Gdy nudziło mu sie fikanie z kochankami, wracał do małżeńskiego łoża”
„Kumpel myślał, że żona go zdradza, a ja wybijałem mu to z głowy. Nie mógł się dowiedzieć, że jestem jej kochankiem”

Redakcja poleca

REKLAMA