Trudno mi pojąć, że minęło już prawie siedem lat od momentu, gdy wymienialiśmy obrączki. Do dziś mam w pamięci wszystkie radosne chwile, momenty wzruszenia i wspólne świętowanie naszych osiągnięć. Ostatnio jednak coś się zmieniło w naszym idealnym świecie. Mój mąż myślami był gdzie indziej. Unikał rozmów ze mną. Ciągle zostawał dłużej w biurze. Jakby odpłynął do innej rzeczywistości.
Śledziłam go
Szczerze mówiąc, zaczęłam się martwić. Wszędzie słyszy się historie o romansach w pracy i niewierności. A że Marek to naprawdę przystojniak, już sobie wyobrażałam, jak jakaś wymalowana lafirynda kręci się koło niego.
Tamtego poranka temperatura nie rozpieszczała, ale postanowiłam wziąć urlop i śledzić każdy jego krok. Poczułam się lepiej, gdy zobaczyłam, że najpierw zmierza do swojego biura. Uzbrojona w kanapki i herbatę w termosie, siedziałam pod jego miejscem pracy niczym prawdziwy szpieg. Przecież właśnie po to tu byłam – żeby przekonać samą siebie, że się mylę. Chciałam wreszcie przestać odczuwać ten irracjonalny niepokój.
Koło dwunastej zauważyłam jednak, jak wychodzi z budynku i rusza w kierunku centrum. Ruszyłam jego śladem. Trzymałam się w bezpiecznej odległości i tylko się modliłam, żeby przypadkiem mnie nie wypatrzył. Gdyby tak się stało, nie dość że cała akcja poszłaby na marne, to jeszcze czekałyby mnie niemiłe wyjaśnienia.
Zaparkował w śródmieściu. Skierował się do przytulnej kawiarni, gdzie przycupnął w narożniku. Niedługo czekałam na odpowiedź, kto będzie jego towarzyszem. Pojawiła się zadbana dama z uśmiechem na twarzy. Patrzyłam na nich z ukrycia. Prowadzili ożywioną konwersację, chichotali, a kiedy Marek musnął jej dłoń, poczułam jakby wszystko wokół się zawaliło. Ogarnęła mnie wściekłość.
Dosłownie oniemiałam
W jednej chwili cała stabilność naszego związku stanęła pod znakiem zapytania. Wpadłam do środka bez zastanowienia, jakby coś mnie tam przyciągało. Chcesz prowadzić drugie życie? W porządku. Sprawię, że będziesz tego żałować! Nie przejmując się zdziwionymi minami pozostałych klientów, skierowałam się wprost do ich miejsca. Byli tak pochłonięci konwersacją, że zauważyli mnie dopiero, kiedy uderzyłam dłonią w blat.
– Jak mam to rozumieć? Więc tak wyglądają twoje spotkania służbowe? Nowy kluczowy klient nazywa się cycata platynowa? – Wyplułam z siebie słowa dziwnie niepodobnym do mojego głosem.
Marek obrócił się nagle i zbladł jak ściana.
– Kasia? Skąd ty… Dlaczego… – wyjąkał.
– No proszę, kogo my tu mamy – skomentowała z ironią kobieta, spoglądając rozbawiona to na niego, to na mnie.
– Jestem jego żoną, którą zdradza, jeśli już musisz wiedzieć. Nikt cię nie uczył, że nieładnie wtrącać się w cudze sprawy?
– Kasia, błagam, uspokój się – Marek uniósł dłonie w pojednawczym geście.
Próbował się tłumaczyć
Nasza wymiana zdań zmieniła się w awanturę. Tak naprawdę to ja wrzeszczałam. Ludzie wokół przestali nawet udawać, że nie podsłuchują. Gdy Marek podniósł się, chcąc mnie uspokoić, nie pozwoliłam mu się zbliżyć. Nie byłam gotowa słuchać jego tłumaczeń, zwłaszcza teraz, gdy wszystko stało się dla mnie oczywiste.
– Co ty sobie wyobrażałeś? – Wrzeszczałam przez łzy. – Przez siedem lat byliśmy małżeństwem, a teraz wpadam na ciebie z tą… babą?
– Posłuchaj mnie, proszę – jęknął Marek, wyciągając dłoń w moją stronę, ale ja od razu się odsunęłam.
– Niby czego mam słuchać? – Warknęłam. – Wszystko jest jasne jak słońce. Romansik na boku, a w domu udajesz kochającego męża. Świetnie ci to wychodziło – mój krzyk roznosił się po całej kawiarni. Wszyscy zamilkli, przysłuchując się naszej awanturze.
– Jestem jego siostrą – odpowiedziała kobieta z wyraźną pogardą w głosie, mocno akcentując ostatnie słowo.
– Siostra! Niezły żart. Może coś bardziej wiarygodnego wymyślicie? Ciekawe, czemu nigdy wcześniej o tobie nie wspominał, droga szwagierko?
Było mi wstyd
Spojrzenie, które Marek mi mnie rzucił, było pełne cierpienia i rozczarowania.
– W naszej rodzinie… nie wszystko było proste – powiedział przyciszonym głosem.
Nagle przypomniałam sobie, jak Marek na początku, gdy zaczęliśmy się spotykać, faktycznie opowiadał mi o swojej siostrze. Mówił wtedy, że przez jakieś rodzinne nieporozumienia urwali ze sobą kontakt. To była smutna opowieść i nigdy więcej do niej nie wracaliśmy.
– Czy ty sobie ze mnie żartujesz? Muszę to wszystko poukładać – zaczerwieniłam się z zażenowania. Szybkim krokiem opuściłam kawiarnię, zauważając kątem oka, że Marek ruszył za mną.
– Poczekaj. Wszystko potoczyło się zbyt szybko. Wybacz mi. Nie umiem sobie poradzić.
Byłam jednocześnie zszokowana i dotknięta do żywego, choć gdzieś w środku poczułam małą ulgę – przynajmniej nie zdradził mnie z inną.
– Czemu mi nie powiedziałeś? – Zapytałam drżącym głosem.
– Wybacz mi. Wiesz, sprawy rodzinne… nigdy nie dawałem sobie z nimi rady.
– Przestałam się dla ciebie liczyć jako rodzina? – Wyrwało mi się nagle.
– Musimy to omówić. Znajdźmy inne miejsce – odparł, ostrożnie chwytając moją rękę. Wyczułam w tym geście niemą prośbę, jakby błagał o możliwość wytłumaczenia się.
Wszystko zrozumiałam
Nagle wszystko, co zdawało się niewzruszone i oczywiste, stało się niepewne. Mimo że życie miejskie toczyło się normalnym rytmem, w moim odczuciu czas jakby przystanął, oczekując na słowa wyjaśnienia.
– Może powiesz mi wreszcie, jak to było między wami? – Odezwałam się, gdy skręciliśmy w boczną ulicę.
Dostrzegłam w oczach Marka niepokój. Odnosiłam wrażenie, że toczy wewnętrzną walkę przed ujawnieniem prawdy o swojej przeszłości.
– Kiedy byliśmy mali, trzymaliśmy się z siostrą razem. Niestety, to się zmieniło po tym, jak straciliśmy rodziców. W naszym domu zaczęła się wojna o majątek. Moja siostra wyzywała mnie od oszustów i złodziei, bo to ja dostałem większość spadku. Miałem wtedy osiemnaście lat. Musiałem radzić sobie we wszystkim sam. Czułem do niej taką złość, że wymazałem ją ze swojego życia. Tak samo jak ja przestałem istnieć dla niej – mówił roztrzęsionym głosem.
– No ale czemu akurat teraz? Po co ona się znowu pojawiła?
– Przyszła z przeprosinami i propozycją, żeby wszystko zbudować na nowo. A ja kompletnie nie wiedziałem, jak się z tym czuć, co o tym wszystkim sądzić.
Zrobiło mi się przykro
– Przepraszam, nie wiedziałam nic o tym wszystkim. Zachowałam się jak szalona, ale musisz przyznać, że ta sytuacja z mojej perspektywy nie wyglądała najlepiej.
Marek zaczerpnął powietrza i pokiwał ze zrozumieniem.
– Przepraszam i ja. Może to zabrzmi dziwnie, ale teraz naprawdę liczę na twoją pomoc. Dręczą mnie wspomnienia i obrazy z przeszłości. Sam nie dam rady się z tym uporać, a nie chcę żyć w konflikcie z ostatnim żyjącym członkiem mojej rodziny.
Próbowałam dostrzec w jego spojrzeniu dawną iskrę, która kiedyś dodawała mi otuchy. Dziś patrzyłam na kogoś zagubionego, kto nie wiedział, którą drogę wybrać.
– Nie zostawię cię samego w tej sytuacji. Wspólnie sobie z tym poradzimy – wypowiedziałam te słowa, wiedząc, że właśnie teraz decyduje się przyszłość naszego związku.
Katarzyna, 38 lat
Czytaj także:
„Z nędzarzy staliśmy się bogaczami tylko na chwilę. Wygrana w totolotka dała nam szansę, której nie wykorzystaliśmy”
„Rodzice zmusili mnie do przeprowadzki, mimo moich protestów. Za wszystkim stały cienie ich przeszłości”
„Gdy brat zakochał się w nauczycielce, byliśmy na językach wszystkich. Myślałam, że już nie powtórzy tego błędu”