„Babcia nie akceptowała mojej siostry i traktowała ją jak powietrze. Podobało mi się, że byłam dla niej całym światem”

Dziewczynka faworyzowana przez babcię fot. Adobe Stock, Marina Andrejchenko
„Babcia poczerwieniała. We mnie jakby piorun strzelił. W sekundę zrozumiałam, dlaczego babcia chciała u siebie przyjmować tylko mnie, a Joannę traktowała jak powietrze. Zrozumiałam, jak bardzo kocham malutką siostrę i nikomu, nawet babci nie pozwolę jej skrzywdzić”.
/ 17.04.2022 22:12
Dziewczynka faworyzowana przez babcię fot. Adobe Stock, Marina Andrejchenko

Babcia ma w sobotę siedemdziesiąte urodziny. Przyjedziesz do niej? – zapytała moja mama, chociaż przecież dobrze znała odpowiedź.

– Nie – pokręciłam głową.

– Powinnaś. Ojcu byłoby przyjemnie.

– Nie chcę jej widzieć!

– Szkoda… – mama przestawiła kubki na blacie, chociaż moim zdaniem stały w idealnym porządku. – Joanny także nie będzie.

– Wcale się nie dziwię.

Joanna urodziła się, gdy miałam już siedem lat i byłam przeświadczona, że na zawsze zostanę jedynaczką. Ukochaną córeczką rodziców i jedyną wnuczką babci. Babcia Danusia była wysoką, kościstą kobietą, nosiła się po męsku, wkładając najchętniej dżinsy i kraciaste koszule.

Nie miałam pojęcia, gdzie pracuje, słyszałam tylko, że z mężczyznami, dlatego jest taka zasadnicza i surowa. Trochę się jej przez to bałam, ale w sumie była dla mnie miła. Gdy na świat przyszła Joasia, rodzice zaczęli jej poświęcać więcej czasu, a babcia mnie.

Potrzebowałam tego, bo pojawienie się siostry wstrząsnęło moim małym dziecięcym światem. Byłam więc bardzo zadowolona z tego, że babcia Danusia mnie wyróżnia. Nawet kiedy Joanna podrosła, babcia nadal ukradkiem wsuwała mi do ręki cukierki i czekoladki. Zjadałam je potem potajemnie, nie dzieląc się z siostrą. Przecież były tylko dla mnie.

Babcia zaczęła zabierać mnie na wakacje. Na początku chodziło o to, żeby odciążyć rodziców, którzy zostawali wtedy z jednym dzieckiem. Nie zastanawiałam się nigdy nad tym, dlaczego tylko ja z nią wyjeżdżałam.

Babcia nawet się nie zająknęła, że chciałaby zabrać także Joannę. Słyszałam kiedyś jej rozmowę z tatą. Powiedziała mu, że jest już za stara, aby zajmować się nami obiema. Trochę mnie to zdziwiło, bo druga babcia spokojnie dawała sobie radę, chociaż była starsza od tej i na pewno bardziej schorowana.

Do niej jeździłyśmy we dwie z siostrą i było fajnie. Ale nie tak świetnie, kiedy babcia Danusia zapraszała tylko mnie. Wtedy mogłam czuć się jak za dawnych czasów, gdy jeszcze byłam jedynaczką. Trochę poudawać, że nadal jestem jedyną córką i wnuczką, taką najważniejszą.

Zawsze przywoziłam od babci mnóstwo prezentów

Nowe sukienki, buty. To babcia pierwsza kupiła mi telefon komórkowy. I nosiłam go nawet do szkoły, chociaż rodzice początkowo protestowali. Dlaczego babcia Danusia nie kupowała Joannie żadnych rzeczy? No cóż, może nie znała jej rozmiaru, tak rzadko ją przecież widywała…

Na sześćdziesiąte urodziny babci pojechaliśmy całą rodziną. Pamiętam pięcioletnią Joannę wystrojoną w kokardy jak motyle. Strasznie była z nich dumna, a mnie śmieszyły. Miałam już dwanaście lat, nosiłam t-shirt z Hanną Montaną i zaczynałam oglądać się za chłopakami.

Drzwi do mieszkania były otwarte, więc wpadłam do środka, ciągnąc Joannę za rękę. Zobaczyłam babcię siedzącą w fotelu w głębi salonu. Była zajęta rozmową z koleżanką, którą znałam i pamiętałam. Podeszłam więc razem z siostrą.

– O, nasza Sonia przyjechała! – wykrzyknęła na mój widok koleżanka babci. – A to kto? – spojrzała na Joannę z mieszaniną ciekawości i źle ukrywanego obrzydzenia.

Nigdy nie przyznała się, że ma też drugą wnuczkę

Ponieważ babcia milczała, wyjaśniłam, że to jest moja siostra.

– Siostra? To Sonia ma siostrę? – zdziwiła się starsza pani. – Mówiłaś, że masz tylko jedną wnuczkę! – zwróciła się do babci.

Ta poczerwieniała. We mnie jakby piorun strzelił. W sekundę zrozumiałam, dlaczego babcia chciała u siebie przyjmować tylko mnie, a Joannę traktowała jak powietrze.

Moja siostra urodziła się z tak zwaną zajęczą wargą. Miała rozszczep górnej wargi i podniebienia. Nie wyglądało to ładnie. Już jako kilkumiesięczna dziewczynka przeszła pierwszą operację. Potem następne. Leczenie było zaplanowane jako wieloetapowe, kolejne zabiegi miała jeszcze przed sobą, chociażby chirurgiczne odtworzenie części szczęki, z której rosną zęby. Potem czekała ją terapia mowy, no i korekta zgryzu.

Wtedy tego wszystkiego nie wiedziałam. Wiedziałam tylko, że chociaż ma tylko pięć lat, jest naprawdę bardzo dzielna. Wspaniale znosiła kolejne pobyty w szpitalu. I na pewno nie zasłużyła sobie na takie traktowanie. Zrozumiałam, że bardzo ją kocham i nikomu nie pozwolę jej skrzywdzić. Objęłam Joannę, na której buzi malował się bezbrzeżny smutek, i powiedziałam.

– Chodź, idziemy do domu.

Poprosiłam rodziców,  żeby nas odwieźli, skłamałam, że się źle poczułam. Uwierzyli, dzień wcześniej dostałam pierwszej miesiączki i miałam prawo źle się czuć. Prawdy dowiedzieli się dopiero potem, gdy stanowczo odmówiłam jeżdżenia do babci.

Ponieważ do dzisiaj babcia Danusia nie przeprosiła Joanny za to, że kiedyś się do niej nie przyznawała, nie umiem jej wybaczyć. I dlatego jej nie odwiedzam.

Czytaj także:
„Odeszłam od narzeczonego miesiąc przed ślubem, bo okazało się, że miał kochankę. Była nią moja siostra”
„W tajemnicy wziąłem ogromny kredyt na córkę. Przez kryzys i długi straciłem wszystko - nie zdałem egzaminu z ojcostwa”
„Bałam powiedzieć się ukochanemu, że jestem w ciąży, bo jego syn z pierwszego małżeństwa był bardzo chory”

Redakcja poleca

REKLAMA