Terroryzm w wersji sexy

Terroryzm w wersji sexy
M.I.A. to pierwsza ambasadorka Trzeciego Świata, którą trzeba by wymyślić, gdyby nie istniała.
/ 10.09.2007 15:39
Terroryzm w wersji sexy
30-letnia M.I.A. jest muzycznie ważna, ale niepoważna. Wszystko, co związane z tą postacią, robi wrażenie idealnej kampanii promocyjnej. Od egzotycznego nazwiska Mathangi "Maya" Arulpragasam, przez pochodzenie ze Sri Lanki i dorastanie w wielokulturowym, klubowym Londynie, po rodzinne koneksje. Jej ojciec był bojownikiem separatystów tamilskich, współzałożycielem EROS – formacji uznawanej za terrorystyczną i współpracującej z Organizacją Wyzwolenia Palestyny. Sama M.I.A. (pseudonim wzięła od wojskowego określenia "Missing In Action", czyli "Zaginiony w akcji") często powołuje się na ojca, włącznie z tym, że pierwszy album zatytułowała na jego cześć "Arular". W dodatku odmówiono emisji jej klipu w MTV, i to z powodów politycznych, bo śpiewała: "Nie poddam się jak OWP!".

W całej tej kontrowersyjnej otoczce nie dopatrzono się dotąd na szczęście śladu fikcji. Poza tym M.I.A. odnosi od dawna spore sukcesy jako artystka wizualna, a jej świetnie przyjmowana muzyka z pewnością ma charakter. To hip-hop odarty do kości – ciężkich, plemiennych rytmów, które wzbogacają pojedyncze bliskowschodnie ozdobniki, a uzupełnia agresywna, denerwująca wręcz maniera wokalna. „Arular” zebrał entuzjastyczne recenzje w Anglii, ale globalnej kariery artystce nie przyniósł, może dlatego, że nie dostała wizy do Stanów Zjednoczonych, a tylko sława w tym kraju przynosi raperom realne pieniądze i sprzedaż.

"Kala" może być przełomowa – jako album bardziej przekonujący muzycznie niż debiut i wsparty udziałem modnego amerykańskiego producenta Timbalanda. Teraz kontrowersje będzie wzbudzać linijka: "Zabierz mnie ze sobą na trasę zagłady/Zabierz mnie ze sobą do Darfuru". Śpiewana – dodajmy – do wtóru naiwnej dyskotekowej przeróbki szlagieru filmowego z Bollywood "Jimmy".

W tekstach mamy jeszcze więcej uproszczeń i haseł niż na "Arular". W nagraniu "20 Dollars" M.I.A. pyta: "Czy wiesz, ile kosztuje kałasznikow w Afryce/Czy 20 dolarów dla ciebie coś znaczy?". W singlowym "Boyz" powtarza jak wyliczankę refren: "Jak wielu ubogim chłopcom odbija/Jak wielu jest niespokojnych/Jak wielu wpada w agresję/Jak wielu wszczyna wojny". Jest kolorowo, przebojowo i lekko. Za lekko. Można wybaczyć płycizny raperom, którzy całą energię wkładają w konstruowanie rymów o złotych łańcuchach, ale gdy ktoś ma się za rzecznika Trzeciego Świata, opowiada o wojnach i ubóstwie, to oczekiwalibyśmy czegoś głębszego.

Bartek Chaciński/ Przekrój

M.I.A., "Kala", XL Recordings, 47’32”, 59,90 zł

Redakcja poleca

REKLAMA