„ReVamp” to debiutancki album holenderskiego zespołu o takiej samej nazwie. Grupa powstała w 2009 roku z inicjatywy Floor Jansen, wokalistki nieistniejącej już formacji After Forever. Gra metal symfoniczny, czyli najbardziej wdzięczny podgatunek metalu, przynajmniej w moim mniemaniu.
Floor Jansen pokochałam jakieś dziesięć lat temu, gdy sięgnęłam po debiutancki album zespołu After Forever „Prison of Desire”. Subtelny, przejmujący kobiecy sopran ubrany w ostre gitarowe riffy to coś co uwielbiam. Floor szybko dołączyła do grona moich ulubionych wokalistek. Uplasowała się tuż za Tarją Turunen (do tej pory nie mogę przeboleć, że odeszła z Nightwisha), Liv Kristine z czasów Theatre of Tragedy oraz Sharon del Adel z Within Temptation (później dołączyła do nich także cudowna Simone Simons). After Forever zakończyło swoją działalność w 2009 roku. Floor na szczęście nie zaprzestała śpiewać. Po rozpadzie zespołu utworzyła nową formację o nazwie ReVamp. Jaka jest ich debiutancka płyta?
ReVamp na pewno gra ostrzej. Mnie się podoba, lecz zdaję sobie sprawę, że niektórzy fani Floor z czasów starego, poczciwego After Forever mogą poczuć się trochę zawiedzeni. Najlepszym utworem na płycie jest Here’s My Hell. Bardzo epicki początek. Pierwsze mocne uderzenie. Symfoniczny chaos, który rozwija się z każdą sekundą. Ciężki, mroczny klimat. Gościnny występ George’a Oosthoeka z Orphanage. No i ten cudowny głos dwudziestodziewięcioletniej wokalistki. Nic dodać nic ująć. W Head Up High uwagę zwracają świetne gitarowe wstawki. Kolejna piosenka to przepiękna ballada Sweet Curse, w której gościnnie wystąpił Russel Allen z Symphony X. Zupełnie inna od dwóch poprzednich utworów. Zdecydowanie spokojniejsza. To takie bardziej liryczne oblicze Floor, które wokalistka objawia także w cudownej balladzie pianinowej I Lost Myself. Million przypomina trochę dokonania grupy After Forever. Głos Floor przechodzący z melodycznego altu w operowy sopran zachwyca. Utworami zdecydowanie najcięższymi w odbiorze są te z serii „In Sickness ‘Till Death Us Part” – All Goodbyes Are Said, Disdain oraz Disgraced. Są zbyt melodramatyczne. Muzycznie nie wnoszą nic nowego. Z pewnością godny uwagi jest wokal Björna Strida z Soliwork, który słyszymy w utworze Disdain. Choć nie jestem do końca przekonana, czy jest on na miejscu. Czy pasuje do tej piosenki. Jest ewidentnie za ciężki i wnosi do tego utworu zbyt dużo dramatyzmu.
Debiutancki album ReVamp może i nie jest dziełem wybitnym, ale na pewno wartym przesłuchania. Powinien spodobać się fanom symfonicznego metalu. Czasy After Forever oficjalnie dobiegły końca. Rozpoczęła się era ReVamp.