Piosenka tygodnia: Amy Winehouse i Paul Weller - Don't Go To Strangers

Świat nie przestaje opłakiwać śmierci jednej z najbardziej charyzmatycznych artystek naszych czasów, Amy Winehouse. Nie cichną pytania o winnych, współwinnych i niewinnych tego smutnego, acz nie da się ukryć, że i spodziewanego od kilku już lat wydarzenia. Na szczęście nie cichnie także muzyka z którą jak życzyły by sobie miliony fanów, Amy kojarzona będzie najbardziej.
/ 05.08.2011 07:54

Świat nie przestaje opłakiwać śmierci jednej z najbardziej charyzmatycznych artystek naszych czasów, Amy Winehouse. Nie cichną pytania o winnych, współwinnych i niewinnych tego smutnego, acz nie da się ukryć, że i spodziewanego od kilku już lat wydarzenia. Na szczęście nie cichnie także muzyka z którą jak życzyły by sobie miliony fanów, Amy kojarzona będzie najbardziej.

Nie ma chyba osoby do której w ciągu tych kilku trudnych dla muzyki dni, charyzmatczny głos Amy Winehouse nie dotarł.

Mniej i bardziej zainteresowani fani rozpoczęli sentymentalne podróże po zarówno wydanych oficjalnie, jak i dostępnych tylko "wybranym" materiałach. Nie mogłem postąpić inaczej, choć od początku jasnym dla mnie było, że każdą z wybranych piosenek chciałbym możliwie najsilniej oddzielić się od okoliczności i powodów odejścia Amy Winehouse na drugą stronę tęczy. Po kilku dniach mogę śmiało powiedzieć, że się udało i z dużą przyjemnością
przedstawić utwory z każdym dniem coraz mi bliższe. Kłaniam się tym samym wielkiej artystce, nie kryjąc przy tym rozczarowania dokonanymi przez nią wyborami. A tyle jeszcze było do wyśpiewania...

Pierwszy z moich faworytów to nagrane pierwotnie przez Ette James już w roku 1960 "Don't go to strangers", wyśmienicie wykonane przez Amy w duecie z Paulem Wellerem przy akompaniamencie Joolsa Hollanda. Oderwanie się od tego materiału zajęło mi kilka godzin...

Amy Winehouse and Paul Weller - Don't go to strangers

Amy Winehouse and Paul Weller - Don't go to strangers

Poniżej już materiał głęboko sentymentalny. Pochodzący z 2004 roku fragment jednego z programów to obraz Amy Winehouse, który chciałbym zachować i zachowuję – zdrowej, absolutnie pochłoniętej muzyką i świadomie improwizującej. Istna uczta.

Amy Winehouse live in Glstonbury 2004

Amy Winehouse live in Glstonbury 2004

Redakcja poleca

REKLAMA