Nierozważna i romantyczna

Nierozważna i romantyczna
PJ Harvey odstawia gitarę i kontestując własny dorobek, wydaje najlepszy album w karierze.
/ 10.10.2007 13:04
Nierozważna i romantyczna
Nie każdy muzyk rockowy spędza wolny czas, faszerując swojego kota kokainą (patrz Pete Doherty) albo spadając z palmy i wciągając nosem prochy własnego rodziciela (patrz Keith Richards).

PJ Harvey zaszywa się w rodzinnym Dorset, gdzie pielęgnuje grządki i przygotowuje domowe przetwory. Okres przewalających się przez media plotek o anoreksji, depresji i kolejnych destrukcyjnych romansach ma dawno za sobą dzięki konsekwentnie prowadzonej polityce nieudzielania odpowiedzi na dotyczące prywatności pytania. Harvey rozbija jednak nie tylko tabloidowy stereotyp rockmana i rockwomanki. Dziś wyzwala się także ze schematów, w których uwięziła ją dotychczasowa dyskografia pełna ostrej i "brudnej" muzyki.
Na "White Chalk", jej siódmym pełnometrażowym albumie, prawie nie słychać gitar – cały materiał skomponowała na fortepianie. Ta płyta każe myśleć o angielskiej prowincji, ale nie sielskiej, spod znaku konfitur i marynat, lecz o mrocznej scenerii niegdysiejszych dramatów.

Teatralna i gotycko blada Harvey świadomie stylizuje się na romantyczną damę. Zawsze uwielbiała nadużywać ekspresji. Teraz mimo oczyszczenia i złagodzenia muzyki wciąż porusza się na granicy ryzykanckiego przerysowania tekstów. Ale nawet egzaltowane słowa („Droga ciemności, byłam twoją przyjaciółką przez wiele lat. Droga ciemności, teraz twoja kolej, żeby się nami zaopiekować”) Harvey potrafi zamienić w paranoiczne misterium o ogromnej sile rażenia. Wykorzystuje najrozmaitsze środki wyrazu: zawodzi, neurotycznie mantruje, zdarza jej się opętańczo zawyć. Ten z jednej strony subtelny, z drugiej pełen desperacji i psychozy album to najbardziej konsekwent≠na rzecz w dorobku PJ Harvey. Poniekąd trudna, bo wymaga od słuchacza emocjonalnego zaangażowania, ale jednocześnie przystępna, bo prostą, melodyjną formą Harvey niezmiennie dialoguje z kulturą masową.

Wierni fani będą więc mieli okazję, by odkryć PJ na nowo, odmienioną, a nowicjusze i zwykli amatorzy piosenek być może zachwycą się wyrafinowanym – jak na popowe standardy – konceptem.
Historia dowiodła, że pogodzić te dwa obozy słuchaczy potrafią wyłącznie najwięksi.
Polly Jean Harvey jest dziś jedną z nich.

PJ Harvey, "White Chalk", Island, 33’59”, 50 zł

Redakcja poleca

REKLAMA