Niemena pamięci pogodny rapsod

Czesław Niemen nie zniknął z polskiej muzyki – jego drugie życie dopiero się zaczyna.
/ 21.01.2008 17:16
Wybiórcza pamięć popkultury od dziesięcioleci zniekształca wizerunek jej wielkich ikon, a pozagrobowa kariera Elvisa Presleya czy Johna Lennona zdaje się nie mieć końca. Ich kompozycje, gdy już trafią w ręce mistrzów muzycznego recyklingu i na płyty gwiazd liczących na łatwy zarobek, pojawiają się w coraz bardziej zaskakujących kontekstach.

Koniec ubiegłego roku przyniósł dwa albumy przyciągające uwagę nazwiskiem Czesława Niemena, co można uznać za początek sezonu na odświeżanie dokonań jednej z najważniejszych postaci polskiej rozrywki, przy okazji pokazując dwie drogi, którymi to ponowne odkrywanie Niemena najpewniej podąży.

Przykładem muzycznej archeologii jest album "41 potencjometrów pana Jana" upamiętniający koncert pięcioosobowego zespołu Niemena w warszawskiej Rivierze wiosną 1974 roku.
Przycięcia taśmy z nagraniem do 41 minut za pomocą nożyczek i lepca dokonał sam artysta wespół z dziennikarzem Januszem Kosińskim (nazywanym przez Niemena "Janem"). Pozbawiona piosenkowej łatwizny półimprowizacja to dowód na to, że pionierzy fusion i jazzrocka mieli swoje godne przedstawicielstwo w Polsce. Płyta jest też dowodem talentu perkusisty Piotra Dziemskiego, mistrza nieskrępowanej polirytmii, zmarłego niecały rok później w wieku 22 lat. Z kolei popisy grającego na skrzypcach elektrycznych Jana Błędowskiego odsłaniają rozległość jego inspiracji sięgających od Paganiniego po Mahavishnu Orchestra.

O ile "Potencjometry" są zbyt trudne dla szerszej publiczności, o tyle prawdziwym rarytasem dla miłośników piosenek Niemena będzie zestaw 12 utworów artysty w wykonaniu zespołu wokalnego ProForma. Opracowania a cappella autorstwa Marcina Wawruka, kierownika chóru, paradoksalnie wydobywają na pierwszy plan nie poezję Tuwima ("Wspomnienie"), Mickiewicza ("Dobranoc") czy Przerwy-Tetmajera ("Mów do mnie jeszcze"), ale raczej bogactwo Niemenowych harmonii. Jedne z najładniejszych melodii w polskiej muzyce rozrywkowej odarto tutaj z przebojowości na rzecz głębi zrównoważonego czterogłosu. Zabawa olsztyńskiego zespołu obeznanego zarówno z muzyką dawną, jak i gospel czy współczesną rozrywką (beatbox w "Jagodach Szaleju") zdaje się być kontynuacją chóralnych upodobań samego Niemena. To właśnie dzięki takim wykonawcom jak ProForma, którym szacunek dla artysty nie przeszkadza w swobodnym i pełnym humoru podejściu do jego dokonań, otrzymujemy odpowiedź na pytanie, na ile twórczość Niemena była uniwersalna i inspirująca dla młodego pokolenia. Ta płyta nie jest pożegnaniem z artystą, ale początkiem jego życia po życiu.


Czesław Niemen, "41 potencjometrów Pana Jana", Polskie Radio, 41’57”, 35 zł
ProForma, "A cappella Niemen", Polskie Radio, 45’31”, 29,50 zł

Redakcja poleca

REKLAMA