Urodzony w Cardiff w południowej Walii, Shakin' Stevens jest wokalistą i autorem piosenek. Karierę zaczynał jako wokalista rock'n'rollowy, z czasem jednak dał się poznać we wszystkich gatunkach. Pracował z kilkoma zespołami, grał w różnych klubach i salach w rodzinnych stronach, by w końcu założyć własną grupę znaną jako Shakin' Stevens and the Sunsets.
W 1969 roku wraz z członkami Sunsets rzucił normalną pracę i zajął się muzyką profesjonalnie. Grali wówczas w różnych miejscach w Londynie, w szkołach, na uczelniach a następnie w rozmaitych lokalach w Wielkiej Brytanii i Europie. Pojawiali się na plakatach obok takich nazwisk, jak Ian Dury, Arthur "Big Boy" Crudup, Deep Purple, Chuck Berry, Georgie Fame, David Bowie czy The Rolling Stones. W 1972 roku zespół zwyciężył w plebiscycie magazynu "New Musical Express", zdobywając tytuł najlepszej grupy koncertowej w UK. Zanim w 1977 roku zespół rozpadł się, Stevens już jako solista podpisał umowę z Track Records.
W 1978 roku piosenka "Justine" a następnie album zatytułowany "Shakin' Stevens" ujrzały światło dzienne. Po wielu latach koncertowania i nagrywania płyt, w latach 80. nastąpił zwrot w karierze Stevensa. Stał się wówczas jednym z najbardziej wyjątkowych artystów dekady, pracując z najbardziej cenionymi rockowymi i bluesowymi twórcami w UK. Jego pierwszy album wydany dla Epic to "Take One" z udziałem cenionego gitarzysty, Alberta Lee. Pochodzący z krążka singel "Hot Dog" w końcu znalazł się na listach przebojów, docierając do 24. miejsca UK charts. Sześć tygodni później zaliczył Top 20 za sprawą utworu "Marie, Marie", który zapoczątkował sukces w całej Europie. Dopiero jednak cover klasyka "This Ole House" zagwarantował mu na początku 1981 roku przełom. Piosenka dotarła na szczyt listy przebojów w Wielkiej Brytanii, stając się jednocześnie międzynarodowym hitem.
Popularność Stevensa rosła. W 1981 roku miał już dwa hity numer jeden oraz "You Drive Me Crazy", który dotarł do drugiego miejsca. Wokalista mógł także poszczycić się pierwszą balladą - "It's Raining" - która znalazła się w Top 10. Wokalista potrafił nagrywać coś więcej niż single.
Różnorodność jego materiału przyciągało chętnych do kupowania całych płyt. W ten sposób w 1981 roku miał trzy albumy, w tym "Shaky", który nie tylko dotarł na szczyt, ale i utrzymał się na pierwszej pozycji przez 28 tygodni. W kolejnym roku, na pierwsze miejsce UK Charts, trafiła pierwsza autorska kompozycja artysty, "Oh Julie", którą nominowano do na Ivor Novello Award. Sukcesywnie, z każdym kolejnymi singlem i albumem, Stevens stawał się coraz większą gwiazdą zarówno w Zjednoczonym Królestwie, jak i na całym świecie. Finalnie Stevens zakończył dekadę jako najlepiej sprzedający się singlowy twórca.
Z początkiem lat 90., światło dzienne ujrzał kawałek "I Might", odnotowując wyczerpanie nakładu, piosenka dotarła do Top 20 zestawienia. Ostatnie wydawnictwo Stevensa dla Epic to "The Epic Years" z 1992 roku, kompilacja hitów z ostatnich 25 lat działalności artysty. Zestaw promował przebój "Radio" - nowa kompozycja z udziałem Rogera Taylora z Queen na perkusji i Roda Argenta na klawiszach. Stevens nadal nagrywał aż do 1993 roku, koncertując do 1995 roku. Wtedy postanowił się wycofać, ale kompilacje z jego nagraniami nie przestały być popularne.
Kolejny etap kariery przypadł na 1999 rok, kiedy wokalista udał się w znakomicie przyjętą trasę po Wielkiej Brytanii, dając też kilka koncertów w Europie. W nowe milenium wkroczył dając wielki koncert w rodzinnym Cardiff dla 100 tysięcy fanów. 28 czerwca 2008 roku Stevens otwierał główną scenę na festiwalu Glastonbury i - jak zapewniali organizatorzy - był to najlepiej przyjęty otwierający występ w historii imprezy. W następnej kolejności pojawiły się inne festiwale w UK, a także występy w Niemczech oraz na festiwalu w Sopocie. 8 grudnia pojawiła się jego płyta "Now Listen", którą wokalista zaprezentował podczas trasy koncertowej, która objęła również Polskę.
Pomimo upływu lat artysta nie zwalnia tempa, bo jak powiedział PAP Life, muzyka to jego największa pasja. "Najważniejsze jest dla mnie pomaganie ludziom, dawanie im nadziei i motywowanie ich - podkreślał Stevens. - Ja to robię za pomocą muzyki. Pewna kobieta w Anglii została potrącona przez samochód i poproszono mnie, żebym się z nią spotkał i dodał jej trochę otuchy. Zgodziłem się i podziałało... Miałem kilka takich sytuacji i cieszę się, że przez moją muzykę mogę wywołać uśmiech na twarzy. Lubię, gdy moja muzyka działa w słusznej sprawie. W Rumunii dałem koncert w ramach akcji charytatywnej dla dzieciaków z hospicjum. Poza tym w życiu zawodowym ważne jest też, żebyś kochał swoją pracę. Ja mojej pierwszej nie znosiłem. Moja droga do kariery była długa, ale opłaciło się. Pamiętam czasy, kiedy spałem z zespołem w ciężarówce i śpiewałem w małych miejscowościach. Ale lubiłem to i dzięki temu mogę teraz siedzieć tutaj i rozmawiać z Tobą".
PAP Life