Introducing Joss Stone

Dopiero teraz, przy trzecim albumie brytyjska wokalista i kompozytorka soulowa czuje, że w pełni wyraża swą wrażliwość muzyczną.
/ 13.03.2007 02:17
in1.jpgJoss Stone sprzedała ponad 7,5 miliona płyt na całym świecie, ma na koncie nominacje do czterech nagród Grammy, wystąpiła na scenie z Jamesem Brownem, The Rolling Stones, Stevie Wonderem, Eltonem Johnem, Patti Labelle, Mavisem Staples’em, Donną Summer i Smokey Robinsonem, udzieliła wywiadu Oprah Winfrey, była gwiazdą dwóch wielkich kampanii reklamowych firmy Gap i wreszcie w 2005 roku wystąpiła przed ponad dwustutysięczną widownią na koncercie Live 8 w Londynie. A to wszystko zdarzyło się, nim ukończyła 19 lat.

Jednak dopiero teraz, przy trzecim albumie zatytułowanym „Introducing Joss Stone”, brytyjska wokalista i kompozytorka soulowa czuje, że w pełni wyraża swą wrażliwość muzyczną. „To mój pierwszy album, na którym naprawdę jestem sobą”, mówi artystka. „Dlatego nazwałam go Introducing Joss Stone. To moje słowa i moja prawdziwa tożsamość artystyczna”.
Stone zaszyła się w kwietniu na karaibskiej wyspie Barbados, by opracować teksty. Tam, pośród piaszczystych plaż i tropikalnej bryzy, doznała objawienia. „Jechałam samochodem i pomyślałam: Czemu spędzam życie, szukając bezwarunkowej miłości człowieka, kiedy to muzyka jest bezwarunkowa”, mówi. „Zawsze mogę na nią liczyć. Jest miłością mego życia. Znalazłam ją”.
Ta prosta idea stała się ważnym tematem płyty zarówno w warstwie muzycznej, jak i tekstowej. Dzięki niej album stanowi elektryzującą mieszankę ciepłego, klasycznego soulu, R&B z lat 70., harmonii wokalnych żeńskich grup z Motown i jazzowego feelingu w wykonaniu żywego zespołu pod dyrekcją głównego współpracownika i producenta Stone - Raphaela Saadiqa (znanego ze współpracy m.in. z D’Angelo, The Roots i Macy Gray). „Raphael, który na płycie gra również na basie, jest najfantastyczniejszym muzykiem, jakiego spotkałam w całym swoim życiu”, mówi Stone. „W kwestiach muzycznych mam wrażenie, jakby czytał w moich myślach. Wystarczy jedno spojrzenie i on już doskonale wie, czego chcę”. Stone i Saadiq spędzili na nagraniach dwa miesiące na Bahama, po czym zmiksowali album w legendarnych nowojorskich Electric Lady Studios.
Już od pierwszych taktów spokojnej piosenki „Music” otwierającej album, każdą nutę, rytm i harmonię przesyca miłość Stone do daru, jakim jest piosenka. W „Music” artystka śpiewa: „I’m so in love with my music / The way you keeping me moving / Ain’t nobody do what you doing (Jestem zakochana w mojej muzyce/ Dzięki tobie mogę iść dalej/ Tylko ty to potrafisz)”. W piosence tej, zainspirowanej utworem „The Mask” zespołu The Fugees, zarapowała wokalistka Fugees - Lauryn Hill. Wnuk legendy soulu Solomona Burke, kompozytor i producent Novel, który współpracował przy tworzeniu tej piosenki, dla żartu zasugerował, aby poprosili słynącą z niechęci do występów gościnnych gwiazdę o wzięcie udziału w nagraniu. „A ja - jak to ja - oczywiście stwierdziłam, że ją dorwę”. Stone przez półtora miesiąca codziennie dzwoniła do matki Hill i pytała, czy jej córka posłuchała nagrania. „Codziennie pytałam: Czy ma pani jakieś wieści od Lauryn, a ona odpowiadała: Nie i odkładała słuchawkę. Ale nie mogłam dać za wygraną, póki nie osiągnęłam celu”.
Potem mamy utwór przywodzący na myśl The Supremes „Girl, They Won’t Believe It”, który opowiada o szczęściu, jakie daje muzyka. „Kiedy chodziłam do szkoły, chciałam być wokalistką, ale wszyscy mówili, że zwariowałam”, wspomina Stone. „Powtarzali mi: Zejdź na ziemię i odrób wreszcie matmę. Więc teraz im odpowiadam tekstem: Dziewczyno, nikt nie uwierzy, ale znalazłam wreszcie słodycz wśród życiowej goryczy. Wystarczy mi tylko pocałunek melodii”.
Jak na każdy album soulowy z prawdziwego zdarzenia przystało znalazło się tu też kilka piosenek o miłości, od ekstatycznego „Catch Me I’m Falling”, z kołyszącym rytmem i aranżacją smyczków, której nie powstydziłby się Marvin Gaye, poprzez słodkie, rozmarzone „Tell Me What We’re Going To Do Now” (z gościnnym udziałem rapera Commona), aż po piosenkę „In the Arms of My Baby” w klasycznym klimacie Motown, która opowiada o samotności w trasie. „Ten utwór mówi o potrzebie powrotu do jakiegoś miejsca, w którym czuję się jak w domu”, mówi artystka. „Czasem pragniesz, by cię ktoś przytulił, okazał ci czułość. A przez telefon to niewykonalne”.
Oczywiście miłość nie zawsze jest usłana różami. W gorzkiej, pełnej żalu piosence o rozstaniu „I Wish” Stone śpiewa: „I wish I never met you / I finally had enough of your shit / I should have left your ass a long time ago (Wolałabym cię nigdy nie spotkać/ Mam już dość twojego kitu/ Powinnam była zostawić cię na lodzie już dawno)”. „Już wszystko się uspokoiło”, mówi Stone ze śmiechem. „Przyjaźnimy się, ale jak coś się kończy, zostaje w tobie głęboka rana. Ale musiałam przez to przejść, żeby napisać te piosenki”. W bajecznie funkowym, radosnym pierwszym singlu „Tell Me‘Bout It” Stone jest już pogodzona z sytuacją i szuka nowej miłości, zastanawiając się, czemu chłopakowi brakuje odwagi. „Zawsze tak mam” wzdycha wokalistka. „No dalej, powiedz mi, co czujesz. Nie bądź takim mięczakiem. Przecież widać, że ci się podobam, a ty podobasz się mnie. Na co czekasz?”

Od chwili, gdy wychowana w angielskim Devon szesnastoletnia wówczas Stone zaczęła karierę sceniczną, zawsze charakteryzowała ją siła i zaangażowanie, choć sama twierdzi, że przez swój młody wiek nie wiedziała jeszcze, co robi. Krytycy byli innego zdania, nazywając ją wokalistką, która posiada „bogatą, głęboką, soulową ekspresję”, jak napisano w „New York Post”, „nieporównywalną do jakiejkolwiek wokalistki jej pokolenia”. W 2003 roku Stone wydała „The Soul Sessions”, płytę z coverami mało znanych utworów soulowych, pojechała w roczną trasę koncertową, po czym w 2004 roku nagrała „Mind, Body & Soul”, swój pierwszy album z materiałem autorskim. O tej płycie „Newsweek” pisał: „Stone potrafi zanucić balladę głęboko i z chrypką, umie ryknąć jak w bluesowej knajpie, bez problemu rozbuja też spragniony funku, namiętnie roztańczony tłum”, natomiast „Interview” zachwycał się jej „mocnym głosem, który bywa palący jak bourbon i kojący jak melasa”.
W 2005 Stone została nominowana do trzech nagród Grammy, m.in. w kategorii „Najlepszy Debiut”, a podczas ceremonii zaśpiewała z Melissą Etheridge piosenkę w hołdzie Janis Joplin. Ich wykonanie „Cry Baby”/„Piece of My Heart” ukazało się na rynku jako singiel i zostało pierwszym przebojem Stone, który znalazł się na amerykańskiej liście Top 40. W tym samym roku Stone wystąpiła we wszystkich amerykańskich wieczornych i porannych talk showach, a artykuły o niej pojawiły się w wielu znaczących periodykach od „Rolling Stone’a” po „Vanity Fair”. Była także gwiazdą okładki biblii mody - magazynu „Elle”.
W lutym 2006 roku wystąpiła u boku Stevie’ego Wondera, Johna Legenda i India.Arie podczas koncertu otwierającego rozgrywki Super Bowl XL, a na gali rozdania nagród Grammy 2006 zaśpiewała w towarzystwie Legenda i Van Hunta wiązankę przebojów gwiazdy soulu Sly’a Stone’a. Ich wersja „Family Affair”, która znalazła się na albumie „Different Strokes By Different Folks” nagranym w hołdzie Sly’owi Stone’owi, została w tym roku nominowana do Grammy w kategorii „Najlepszy występ duetu lub grupy R&B”. Zawsze skora uhonorować legendy, których śladami podąża, Stone powaliła publiczność na kolana swym wykonaniem piosenki Dusty Springfield „Son of a Preacher Man” podczas listopadowego rozdania nagród UK Music Hall of Fame.
Stone nie będzie próżnować także w roku 2007, gdy nakładem Virgin Records ukaże się płyta „Introducing Joss Stone”.

Joss Stone „Introducing Joss Stone”, premiera 12 marca 2007