Główny bohater powieści Nicka Hornby’ego to nastolatek, dla którego istnieje przede wszystkim deska. Nie taka do prasowania (o czym uprzedzeni jesteśmy na samym początku), ale deskorolka. Liczy się jeszcze TH. Tony Hawk. Postać z plakatu, wiszącego w sypialni Sama, a z którą to postacią chłopiec prowadzi mało ambitne rozmowy.
Niewiele wiemy o codzienności Sama. Rodzice zaliczyli wpadkę w młodym wieku, po czym w dość burzliwych okolicznościach się rozstali. Chłopiec spędza jedną część dnia w mało lubianej szkole, drugą zaś na placu do skatingu – aż trudno uwierzyć, że w jego świat wkracza nagle atrakcyjna Alicia. Młodych niewiele łączy, poza wspólnym oglądaniem telewizji i chodzeniem razem do łóżka. Za mało, by stworzyć dłuższy związek, lecz wystarczająco wiele, by postarać się o wspólnego potomka. Niestety, ciekawy pomysł nie wystarcza, by napisać wciągającą powieść.
Autor, znany głównie z pisania o wiecznych chłopcach, którym niespieszno do dorosłości, tym razem starał się ukazać świat z punktu widzenia nastolatka, który w jednej chwili musi przewartościować całe swoje dotychczasowe życie i… zmierzyć się z ojcostwem. Patrzymy na wydarzenia oczami osiemnastoletniego dziś Sama. Ciąża? Po pierwszym szoku okazuje się, że może i super być rodzicem w wieku szesnastu lat. Narodzenie dziecka nie musi oznaczać rezygnacji z marzeń i własnych ambicji, a raczej daje nam czas, by zastanowić się, co tak naprawdę chcemy w życiu robić. Zresztą, w dzisiejszych czasach nastolatka z dzieckiem nie jest już piętnowana przez społeczeństwo. Rodzice pomogą, ciesząc się przy okazji, że są dziadkami w tak młodym wieku, gdy wciąż mają siłę zajmować się wnukiem. I oczywiście nie problem znaleźć nowego partnera, który pomoże wychować nasze dziecko z wcześniejszego związku – wszyscy zaś się zaprzyjaźnią i miło spędzać będą ze sobą wolny czas. Słodko i miło, jednak książka nie ma takiego uroku, jak poruszający podobny problem, film „Juno”.
Pisarz niepotrzebnie rozwija pewne wątki (jak choćby rozmowy chłopca z plakatem czy przenoszenie w przyszłość), koncentrując się momentami na mało istotnych lub całkowicie zbędnych wydarzeniach. Mimo, iż pisarzowi dość dobrze udała się próba wcielenia w nastolatka (fakt, mocno stereotypowego), można odnieść wrażenie, że wszystko już gdzieś było. Nieco drażnił mnie też styl i język powieści. Zresztą, sami bohaterowie jacyś tacy nijacy. Książka zdecydowanie nie trafiła w mój gust – ani mnie nie rozbawiła, ani nie poruszyła. Jedyne zaskoczenie to… tak wysokie miejsce na listach bestsellerów w niektórych krajach (!).
Hornby nieco moralizuje, jakby chciał nam na siłę przekazać, że młody wiek nie przekreśla odpowiedzialnego rodzicielstwa. Szkoda, iż autor nie poświęcił więcej miejsca relacjom między dwójką młodych ludzi. Problem ciąży nastoletnich bohaterów ukazał zaś w tak podkoloryzowanym świetle, że aż trudno uwierzyć w bajkową idyllę. Osobiście książka mnie mocno rozczarowała. Zbyt banalna i infantylna, momentami absurdalnie nielogiczna.
Druga część, po przydługawym wstępie, wydała się już nieco ciekawsza, jednak trudno mi było wytrwać do końca. Prawdopodobnie również raz dwa zapomnę, że „Wpadkę” w ogóle kiedykolwiek czytałam.
„Wpadka”
Nick Hornby
ISBN: 978-83-7534-028-0
Liczba stron: 278
Wymiary: 125 x 195 mm
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Cena: 29,99 zł
Wydawnictwo: Nowa Proza
Anna Curyło