Wiersze bożonarodzeniowe

Josif Brodski co rok na Boże Narodzenie pisał wiersz. Zebrane razem układają się we frapującą sekwencję.
/ 18.12.2006 11:34
Pierwszy wiersz bożonarodzeniowy Brodski napisał w grudniu 1962 roku. Nie ma w nim jeszcze tej kondensacji i ekonomii środków, które będą charakteryzowały późniejsze wiersze noblisty.

Znacznie lepsze są dwa utwory napisane na Boże Narodzenie 1963 roku. To zapewne z nimi wiąże się anegdota opowiedziana przez Brodskiego Piotrowi Wajlowi (rozmowę zamieszczono na końcu tomu): „Pierwsze wiersze bożonarodzeniowe napisałem, o ile się nie mylę, w Komarowie. Mieszkałem na daczy, nie pamiętam już czyjej. Tam wyciąłem reprodukcję z jakiegoś polskiego pisma, chyba z »Przekroju«. To był »Hołd Trzech Króli«, nie pamiętam już czyjego pędzla. Powiesiłem go sobie nad piecem i wieczorami często na niego patrzyłem... wpatrywałem się w niego godzinami i postanowiłem napisać na ten sam temat wiersz”.
W ten sposób zaczęły powstawać kolejne „wiersze o narodzeniu”, bo tak należałoby przetłumaczyć oryginalny tytuł zbioru („Nativity Poems”). Pisane z przerwami (cykl powstawał w latach 60. i wczesnych 70., a potem od 1985) i nie zawsze dokładnie w dzień Bożego Narodzenia składają się we frapującą sekwencję świątecznych obrazów i wątków, które w kolejnych tekstach nabierają nowych znaczeń i barw. Najbardziej charakterystyczne jest u Brodskiego łączenie postaci Dzieciątka z obrazem odległej gwiazdy. Bożonarodzeniowa gwiazda jest obecna prawie we wszystkich wierszach i zawsze jest to obecność istotna. W wierszu z grudnia 1987 roku, jednym z najwspanialszych w książce, czytamy: „z głębin kosmosu, z jego przeciwległego końca / zaglądała w jaskinię gwiazda. Spojrzeniem Ojca” (przeł. S. Barańczak).

Josif Brodski
***
Wyobraź sobie, paląc zapałkę, pieczarę
w nocy. By poczuć zimno, wykorzystaj szparę
w podłodze, aby poczuć głód – puste naczynia.
Co się tyczy pustyni – wszędzie jest pustynia.
Paląc zapałkę, wspomnij tamtą północ w grocie,
ogień, cień na zwierzętach i każdym przedmiocie.
Gdy ci się zemnie ręcznik lub tkanina jakaś,
widzisz Marię, Józefa, Dziecię w powijakach.
Karawanę, Trzech Króli, ich drogę do groty,
a dokładniej: zbliżenie trzech promieni złotych
do gwiazdy, chrzęst bagażu i brzęczenie dzwonków
(bo jeszcze nie zdążyło zarobić Dzieciątko
na dzwony z echem, które głucho w mroku dźwięczy).
Pomyśl sobie: Bóg Ojciec w tym Synu Człowieczym
najpierw siebie rozpozna w przestrzeniach, ogromnych
odległościach, w ciemności. Bezdomny w bezdomnym.
(1989)
przeł. Katarzyna Krzyżewska

Jacek Gutorow/ Przekrój

Josif Brodski „Wiersze bożonarodzeniowe”, przeł. Stanisław Barańczak i Katarzyna Krzyżewska, Znak, Kraków 2006