Siedzę nad kolejnym rozdziałem pracy, która zmusza mnie niejako do odwiedzenia wszystkich portali internetowych. Tak naprawdę powinnam zrobić przegląd usług blogowych, ale postanawiam się zalogować na czat, wciąż szukając prawdziwego znaczenia zasłyszanych słów. Postanawiam zmienić imię. Od tej chwili jestem Anną, miasto pozostaje bez zmian.
Nie mija minuta, a zaczepia mnie miły – przynajmniej tak wynika z pseudonimu – kamrat. Szuka miłości. Pozbawiam Go złudzeń. Jestem młodą mężatką, nie szukam wrażeń, a miłość już znalazłam. Próbuje wycofać się rakiem. Zaczynam Go atakować. Jestem mężatką, więc trzeba się wycofać. Sieć jest pełna ludzi o skrajnych upodobaniach. Jedni na hasło „mężatka” padają Ci do stóp, inni uciekają w popłochu. Mężatka w większości przypadków, nie zasługuje bowiem na żadną znajomość. Szkoda dla Niej czasu. Chłopak podnosi rzuconą rękawicę. Podejmuje wyzwanie i poświęca mi kilka minut. Rozmawiamy o zwyczajnych rzeczach. Wysyła mi zdjęcie. Liczy, że zrobię to samo. Niektórzy twierdzą, że moja mania odsyłania innym zdjęć to coś nienormalnego. To się nazywa uczciwość.
Skrzynka odbiorcza wyświetla jedynkę. Otwieram pocztę. Rzut oka na adres mailowy i mam wrażenie, że znamy się od dawna. Gdzie pracujesz? Pytanie wskazuje, że wiem, iż pracuje, choć wcale o tym nie wspomniał. Wytwór mojej wyobraźni, czy może odbicie rzeczywistości, której granica dawno się rozmyła? W kiosku – chcę odpisać, ale miły wyprzedza moje myśli. Po prostu to wiedziałam.
Spotkaliśmy się kiedyś w sieci. Szukał miłości. Ja ją dawno znalazłam. Byłam zajęta i nie zasługiwałam na uwagę. Kobieta zajęta nie zasługuje bowiem na żadną znajomość. Nigdy nie dał wyciągnąć się na spacer. Mówił dużo. Nigdy nie odpowiadał na pytania. Chciał pozostać tajemnicą. Bał się, że kiedyś kupię gazetę, a On nie będzie wiedział, że tam byłam.
Salonik prasowy przy promie. Nie, powiem Ci innym razem. Historia lubi się powtarzać. Wracamy do punktu wyjścia. Mówi dużo. Nie odpowiada na pytania.
Codziennie rano kupuję u Niego gazetę. Uśmiecham się. Nie pamiętam Go. Nie przypominam sobie tamtych rozmów. Nie w chwili, gdy kupuję gazetę.
Przypominam Go sobie teraz. Kilka kroków od mojego miejsca pracy. Wtedy nie chciał się spotkać. Widujemy się codziennie. Nie znamy się. Ja kupuję gazetę. On nie wie, że tam byłam. Ja też tego nie wiem. Nie wiem, że u Niego. Uśmiechamy się do siebie. Wyrzuty sumienia. Nie podejmuję rozmów w sklepach. Wchodzę, kupuję, wychodzę. Zasada jest prosta. Trochę tego żałuję.
Ten czat to był przypadek. Wpływ chwili. Spotkaliśmy się w sieci. Zamieniliśmy razem mnóstwo słów. Jakbyśmy znali się od zawsze. Tylko w sieci. Rzeczywistość nigdy nie była dla nas. Ja znalazłam miłość, On jej szukał. Nie mieliśmy szansy.
Dobranoc Anno, jutro ciężki dzień, praca, sama rozumiesz. Dobranoc, miło było Cię znowu spotkać. Wylogowuję się i zamyślam na chwilę.
Wchodzę do sklepu. Uśmiecham się promiennie. Witam w ten piękny, mroźny poranek. Chwytam gazetę. Do zobaczenia w sieci. Wychodzę. Oglądam się za siebie. Stoi zmieszany. Nie rozumie. Przywołuje w pamięci obraz mojej twarzy. Ale jej tam nie ma. Przecież się nie znamy.
Jaki ten świat jest mały – mówię i już doskonale rozumiem znaczenie tych słów.
Karolina Górska