Prawie wszystkim postaciom w tej książce (krawcom i królom, piekarzom i muzykologom) przytrafia się coś niecodziennego: spadek po złośliwym wuju, podejrzane odgłosy za ścianą, lądowanie latającego talerza, strajk w telekomunikacji, otrzymanie bomby wodorowej w paczce lub zupełnie niewinna wizyta w na pozór zwyczajnym szpitalu. Brzmi jak burleska, ale Buzzati zrobił z tego niezwykle sugestywne przypowieści o ludzkiej skłonności do autodestrukcji, o morderczej, ślepej biurokracji, o nieoczekiwanych niebezpieczeństwach życia – pesymistyczne w odniesieniu do natury i losu człowieka, a dobrotliwe w tonie. Raz przypominające ludową legendę, innym razem senny koszmar mieszczucha. Niepokój, znak rozpoznawczy tej prozy, towarzyszył już porucznikowi Giovanniemu Drogo w „Pustyni Tatarów” z 1940 roku – najsłynniejszej powieści Włocha. Wśród imponujących fabularną różnorodnością „Sześćdziesięciu opowiadań” można znaleźć humoreski obyczajowe, ale to właśnie nieuchwytny niepokój jest tu obsesyjnie odmieniany przez wszystkie przypadki. Czytać Buzzatiego to jak grać w brydża tuż przed katastrofą.
Maja Mozga-Górecka/ Przekrój
Dino Buzzati „Sześćdziesiąt opowiadań”, przeł. Piotr Drzymała, Jarosław Mikołajewski, Mateusz Salwa, Joanna Wajs, Marcin Wyrembelski, Świat Literacki, Warszawa 2006