Recenzja książki "Mao"

Recenzja książki "Mao"
Portret Mao nad placem Tiananmen.
/ 08.01.2008 14:48
Recenzja książki "Mao"
Choć biografia Mao nie zawsze jest rzetelna i trochę za mało w niej samego Mao, to i tak jest to lektura obowiązkowa.

Główna teza tej książki brzmi: "Mao zrujnował życie jednej czwartej ludzkości, a wciąż tak mało o nim wiemy. Stalin i Hitler zostali po śmierci potępieni. Mao udała się rzecz niewiarygodna – 30 lat po śmierci jego reputacja jest wciąż tylko lekko naruszona".
Obydwaj autorzy tej biografii przeszli podobną drogę – od apologetów Mao do jego największych krytyków. Jung Chang pochodzi z cieszącej się przywilejami rodziny biurokratów Komunistycznej Partii Chin. Jej mąż Jon Halliday był europejskim socjalistą, członkiem redakcji czasopisma "New Left Review" i podziwiał myśl Mao Zedonga. Co się stało, że zmienili zdanie? Chang poznała Hallidaya, Halliday poznał Chang i nagłe okazało się, że nie tylko się w sobie zakochali, ale też poznali historię ubóstwianego wodza i myśliciela z innej perspektywy.

Książkę o Mao pisali przez ponad 10 lat. Korzystali z wielu niepublikowanych dotąd źródeł, w tym niedostępnych wcześniej rosyjskich archiwów. Wyłania się z niej przerażający obraz chińskiego przywódcy – urodzonego zbrodniarza, dla którego krwawa przemoc była najbardziej oczywistym sposobem politycznego działania. W zestawieniu z wielkimi tyranami XX wieku Mao zdaniem Chang wypada najgorzej. Stworzył najbardziej okrutny totalitarny reżim, który najaktywniej wciągał własnych obywateli w dokonywane przez siebie zbrodnie.

Po lekturze przeszło 600 stron poświęconych zbrodniczym intrygom, przebiegłym knowaniom (skutecznym lub nie) i okrucieństwom drobiazgowo opisanym przez Chang i Hallidaya odczuwa się coś w rodzaju kaca. Ta książka zmienia całościowy ogląd komunizmu jako zjawiska. Środek ciężkości tego zjawiska ulega przemieszczeniu. Komunizm w stanie czystym to nie ZSRR i jego satelity. To Chiny, Korea Północna i Kambodża.
Po zamknięciu książki nie można nie zastanowić się nad przyszłością Chin. Na Zachodzie panuje w tej kwestii optymizm. Rzeczywiście, wydaje się, że gospodarcza dynamika tego kraju jest niemalże cudem. Nie potrafię sobie jednak wyobrazić, w jaki sposób przerażająca przeszłość opisana przez Chang mogłaby nie zostawić trwałych śladów w dzisiejszych Chinach. Czy należy sądzić, że w bliskiej przyszłości kraj ten stanie się demokratyczny? Książka, o której tu mowa, do optymizmu nie skłania.

Choć biografia "Mao", podobnie jak wydana kilka lat temu "Czarna księga komunizmu", nie ustrzegła się pomyłek i nieścisłości, to obowiązkowo powinni ją przeczytać zarówno współcześni maoiści, jak i zachwyceni chińskim skokiem gospodarczym kapitaliści. Szczególnie na rok przed olimpiadą w Chinach.


Jung Chang, Jon Halliday, "Mao", Albatros, Warszawa 2007, s. 775, 42 zł

Redakcja poleca

REKLAMA