Ciepła, sympatyczna i pełna donośnego szczekania opowieść o tym, jak niespodziewane wydarzenia mogą odmienić nasze życie na lepsze. Świetna propozycja na mroźne, zimowe wieczory.
Rachel Fielding traci dobrze płatną pracę w jednej z londyńskich agencji reklamowych, miłość swego życia, a także dach nad głową. Jej dotychczasowe życie staje na głowie. Na domiar złego zupełnie nieoczekiwanie dowiaduje się o spadku po zmarłej ciotce - wielkim, zapuszczonym domu i należącym do niego schronisku dla psów. Rachel zmuszona jest wyjechać na prowincję, by zająć się schedą po ciotce. Pomimo początkowej niechęci angażuje się w miejscowe życie, odkrywa nieznaną dotąd prawdę o swojej ekscentrycznej krewnej, przywiązuje się do czworonogów, a także, choć nie jest tego do końca świadoma, otrzymuje od losu szansę na nowe, lepsze życie.
Rachel jest główną, a nawet tytułową bohaterką tej powieści i Lucy Dillon o tym nie zapomina. Niemniej jednak wplata do tej historii dwa kolejne wątki - samotnej matki Zoe oraz pragnącej zajść w ciążę Natalie, co czyni tę książkę jeszcze ciekawszą. Każda z tych bohaterek zmaga się z innymi problemami. Rachel stara się uwolnić od demonów przeszłości. Zoe zmaga się nie tylko z dwoma, psotliwymi chłopcami i ich ojcem, który do roli poczuwa się tylko podczas weekendów spędzanych z synami, ale także z doskwierającą coraz bardziej samotnością. Natomiast życie Natalie toczy się wokół upragnionej ciąży, a co za tym idzie, ciągłego planowania najlepszego momentu na poczęcie dziecka i robieniu wszystkiego, co mogłoby w tym dopomóc. Żadna z nich nie miała psa. Żadnej z nich nigdy wcześniej nie przemknęła przez głowę myśl o przygarnięciu czworonoga. O wszystkim zadecydował los. Rachel otrzymała Klejnota, mądrego psa rasy collie, w spadku po ciotce. Zoe została zmuszona zająć się uroczym labradorem, którego chłopcom kupił ich ojciec. Natalie zakochała się z kolei w basecie Bertiem, towarzysząc przyjacielowi podczas wizyty w schronisku. Choć każde z tych zwierząt wprowadziło w ich poukładane życie odrobinę zamieszania, to dzięki nim Rachel, Zoe oraz Natalie wyszły na prostą, a niektóre z nich wpadły nawet w sidła w miłości.
Każdy medal ma dwie strony. Po deszczu zawsze wychodzi słońce. Nawet najbardziej bolesne wydarzenie może przynieść za sobą coś dobrego. To lekcja, którą daje nam Lucy Dillon i warto o tym pamiętać. "Psy, Rachel i cała reszta" bawi, intryguje, wzrusza, a przy okazji zwraca uwagę na problem bezmyślnie przygarnianych a następnie porzucanych przez ludzi biednych psiaków. Gorąco polecam!