Prawo do życia, tylko czy aby na pewno?

Historia polska, prawdziwa. Nie ma znaczenia skąd. Kiedy do szpitala przywieziono z wypadku mężczyznę, lekarze orzekli konieczność wprowadzenia go w śpiączkę farmakologiczną. Kiedy został z niej wybudzony, pierwsze słowa dotyczyły ponad 90letniej matki, nad którą jako jedyny sprawował codzienną opiekę.
/ 15.12.2010 06:37

Historia polska, prawdziwa. Nie ma znaczenia skąd. Kiedy do szpitala przywieziono z wypadku mężczyznę, lekarze orzekli konieczność wprowadzenia go w śpiączkę farmakologiczną. Kiedy został z niej wybudzony, pierwsze słowa dotyczyły ponad 90letniej matki, nad którą jako jedyny sprawował codzienną opiekę.

Mężczyzna prosił o natychmiastową interwencję, powołując się na ciężki stan mamy. Chwilę potem był znowu nieprzytomny. Wysłany na miejsce patrol policji zapukał do drzwi. Kiedy nikt nie odpowiadał, policjanci odeszli. Uznali, że dom jest zamknięty, a oni sami nie mają uprawnień, aby wyważyć drzwi. Starsza pani umarła z głodu.

Policja może być z siebie dumna. Przecież zrobiła wszystko, co do niej należało! I nikt nie może jej zarzucić, że zniszczyła czyjeś mienie, naruszyła czyjąś prywatność, złamała przepisy. Przeprowadziła interwencję, pewnie zgodną z jakimś, co najmniej czterocyfrowym protokołem, potem pewnie spisano raport i odłożono go na półkę. Kiedy sprawę nagłośniono, rzecznik stosownej komendy, mówił o dopełnionych wszelkich procedurach, jakie przewidziane są w odpowiednich księgach. Bardzo grubych bez wątpienia. I jakże nastawionych na pomoc obywatelowi. Bo czy nie od tego jest też policja?

Bo przecież starsza pani powinna chyba sama wzywać pomocy! Powinna odpowiedzieć na wezwanie stróżów prawa, dać jakiś znak, że potrzebuje ich asysty! Dlaczego w ogóle nie korzystała z telefonu komórkowego? Przecież tak mogłaby sama wezwać pomoc. I dlaczego miała zamknięte drzwi? Przecież nie mogła oczekiwać, że postąpią inaczej.

Procesu nie będzie. Przecież policja zrobiła wszystko co można było. Na wszystko są odpowiednie paragrafy i opisane raporty. Policjanci pójdą załatwiać inne zadania. Zapomną, jeśli już nie zapomnieli. Syn zostanie z bólem i poczuciem winy, bo wydawać mu się będzie jeszcze długo, że mógł zrobić coś więcej, coś inaczej. Świadomość okropnej śmierci najbliższej mu osoby, będzie z nim jeszcze przez lata, wraz z bolesnym wyobrażeniem tego, co mogło dziać się z jego mamą w ostatnich dniach życia. Jak bardzo musiała się czuć samotna, jak bardzo przerażona.
Mieszkamy w państwie demokratycznym. Podobno prawo jest prawem. Tylko co z prawem do życia?

Redakcja poleca

REKLAMA