Prawdziwa historia chińskiego Kopciuszka

Miliony chińskich kobiet marzą o lepszym życiu – jej się udało! Jeszcze kilkanaście lat temu Aisling Juanjuan Shen mieszkała w swoim rodzinnym kraju, błąkała się po ulicach, nie mając grosza przy duszy i dachu nad głową. Teraz ma 36 lat i pracuje w jednej z najlepszych firm inwestycyjnych w Ameryce. Jak wyglądała jej droga z pól ryżowych do świata wielkiego biznesu? Poznajcie prawdziwą historię chińskiego Kopciuszka – w książce „Serce tygrysicy” Aisling Juanjuan Shen.
/ 11.07.2012 00:58

Miliony chińskich kobiet marzą o lepszym życiu – jej się udało! Jeszcze kilkanaście lat temu Aisling Juanjuan Shen mieszkała w swoim rodzinnym kraju, błąkała się po ulicach, nie mając grosza przy duszy i dachu nad głową. Teraz ma 36 lat i pracuje w jednej z najlepszych firm inwestycyjnych w Ameryce. Jak wyglądała jej droga z pól ryżowych do świata wielkiego biznesu? Poznajcie prawdziwą historię chińskiego Kopciuszka – w książce „Serce tygrysicy” Aisling Juanjuan Shen.

Prawdziwa historia chińskiego Kopciuszka

Przypominam sobie, jak sadzę siewki ryżu w płytkiej wodzie, a moje bose stopy oblepione są błotem. Słyszę komary bzykające mi koło uszu i czuję, jak pijawki wysysają mi krew z łydek. Widzę siebie, jak później błąkam się po ulicach, nie mając grosza przy duszy. Moim ówczesnym marzeniem była grzana na parze bułka z nadzieniem. Było to wiele lat temu, ale wydaje się, że wczoraj. (…) Siedzę teraz we wspaniałym biurze w finansowej dzielnicy Bostonu, mam na sobie czarny kostium, a jeszcze dziesięć lat temu byłam bezdomna i wędrowałam w Chinach od miasta do miasta. (…) Mam dopiero trzydzieści trzy lata, ale to, co przypadło mi w udziale, wystarczyłoby na sto ludzkich żywotów. Oto moja historia.

Tak zaczyna się opowieść Aisling Juanjuan Shen – Chinki, która dzięki swej determinacji i wytrwałości w dążeniu do realizacji marzeń przebyła niezwykłą drogę z chińskiej prowincji do biznesowego centrum Bostonu. 

Aisling urodziła się w latach 70. XX wieku w rodzinie niepiśmiennych rolników, w małej wiosce położonej w delcie rzeki Jangcy. Jej rodzice, wyczerpani ciężką fizyczną pracą przy uprawie ryżu, biedą i komunistyczną rzeczywistością, wychowywali córkę w surowej atmosferze, wymierzając jej okrutne fizyczne kary za najmniejsze przewinienie. Dziewczyna nie radziła sobie najlepiej z sadzeniem ryżu i źle znosiła katorżniczą pracę na polach, dlatego od najmłodszych lat była uważana przez rodziców za jednostkę kompletnie nieprzydatną w ich gospodarstwie domowym. Tym, co wyróżniało ją spośród rówieśników, była ogromna ambicja i chęć do nauki. Aisling bardzo szybko zrozumiała, że nie chce żyć tak jak jej rodzice, i już w wieku kilkunastu lat postanowiła, że zrobi wszystko, aby uciec do lepszego świata.  Pierwszym krokiem była nauka w kolegium nauczycielskim, do którego przyjęto ją w wieku 17 lat jako pierwszą w historii osobę z jej rodzinnej wioski.

Przeciwności, z jakimi spotkała się Aisling w ciągu swej dziesięcioletniej drogi ku lepszemu życiu, złamałyby niejednego. Przeraźliwa samotność, aborcja przeprowadzona w koszmarnych warunkach, walka o dach nad głową, nieudana kariera akwizytorki w korporacji Amway i długi, w jakie popadła z powodu nieuczciwości swoich pracodawców, to tylko niektóre z prób, na które została wystawiona. Brutalny i do cna skorumpowany świat chińskiego biznesu szczególnie od młodych kobiet wymaga wielu moralnych poświęceń, nierzadko sprowadzając je na drogę prostytucji. Bohaterka „Serca Tygrysicy” również stanęła w obliczu takiego zagrożenia:

Prawdziwa historia chińskiego Kopciuszka

Nauczyłam się płacić bez mrugnięcia okiem za markową spódnicę czy szminkę Chanel. Siadywałam przed domem, paląc papierosy, jakby nic już mnie w życiu nie czekało. Suma, którą gromadziłam w banku, stale rosła, podobnie jak liczba cudzoziemców, z którymi sypiałam, ale z każdym dniem byłam coraz smutniejsza.

Rzadko odmawiałam cudzoziemcom. Jak chory, który potrzebuje odpowiedniego leku, tęskniłam za chwilą, kiedy ktoś spyta, czy chcę z nim iść do domu. Zanim nastąpił ten moment, byłam zdenerwowana, napinałam mięśnie i wstrzymywałam oddech, jakby od tego zależało całe moje życie. Dopiero kiedy otrzymałam swoją dawkę, mogłam na nowo oddychać, jeść i spać. Przeklinałam siebie. Nie godziłam się z tym, ale chociaż potępiałam swoje postępowanie, nie rozumiałam, dlaczego to robię i co jest ze mną nie tak. Czułam się, jakbym ugrzęzła w bagnie i bez względu na wszelkie wysiłki nie mogła się z niego wydostać.

– Następnym razem, kiedy przyjadę do Xiamen, prześpię się z tobą – zapowiedział rozkazującym tonem John, jeden z naszych amerykańskich dostawców. Z uśmiechem wskazywał na mnie palcem. Ile mógł mieć lat, sześćdziesiąt? Chciał się ze mną przespać.

Dobrze, pomyślałam. Zrobię to, ale nie za darmo. Twoja japońska kochanka śpi z tobą każdej nocy i znosi to w zamian za duży dom i mercedesa. Dlaczego ja też nie mogłabym tego zrobić?

Stary milioner przyjechał do Xiamen w następnym miesiącu. Spędziłam z nim noc w najbardziej luksusowym apartamencie w hotelu Marco Polo. Siedziałam na kanapie, patrząc na piękne sztuczne jezioro. Podszedł do mnie, dał mi szminkę Diora, puder Guerlaina i złotą bransoletkę. Potem poczułam na sobie jego zimne, mokre wargi. Jego usta przesunęły się na moją klatkę piersiową. Popatrzyłam na jego siwą głowę. Nic nie czułam. 

W zjeżdżającej na dół windzie roześmiałam się w duchu. W holu zatrzymałam się przy stoisku belgijskich czekoladek Godiva i kupiłam sobie trochę czekoladowych kulek. Doszłam do wniosku, że powinnam uczcić tę okazję. Wreszcie dobrze się sprzedałam, za pięćset dolarów! Postanowiłam, że od tej pory będę kupować sobie czekoladki. Nie przypuszczałam, żeby mi je kiedykolwiek kupił jakiś mężczyzna. To samo odnosiło się do róż. Wyszłam z hotelu Marco Polo, uśmiechając się do słońca, ale w duchu usiłowałam walczyć z diabłem, który znów zawładnął moją duszą.

Prawdziwa historia chińskiego Kopciuszka

 

W przeciwieństwie do wielu kobiet w podobnej sytuacji, Aisling udało się oprzeć stylowi życia, który coraz niebezpieczniej ją wciągał. Spokój i szczęście odnalazła w końcu u boku poznanego w Internecie Amerykanina. Tuż po ślubie, w 2000 roku, na stałe przeprowadziła się do Stanów Zjednoczonych. Udało jej się z wyróżnieniem skończyć amerykańskie studia – prestiżowy Wellesley College w Bostonie – i znaleźć intratną posadę, o jakiej zawsze marzyła. W 2010 amerykańskie wydawnictwo Soho Press wydało jej książkę, w której w odważny i szczery  sposób opowiada swoją historię. Teraz mają ją okazję poznać także polscy czytelnicy – książka „Serce Tygrysicy”  ukazała się właśnie nakładem Prószyńskiego i S-ki.

fot. Prószyński i S-ka

 

"Serce tygrysicy" Aisling Juanjuan Shen

"Serce tygrysicy" Aisling Juanjuan Shen

Redakcja poleca

REKLAMA