Młoda pani weterynarz, niejaka Patrycja, wynajmuje kawalerkę na Żoliborzu, pracuje w klinice dla zwierząt, a w wolnych chwilach ucieka w świat marzeń i wróżb. W czasie weekendów robi wypady samochodem, próbując odnaleźć wymarzony domek i (przy okazji) wyczarować wielką miłość – księcia na białym koniu. Przypadek prowadzi ją do Poczekajki – maleńkiej wioski koło Zamościa będącej li tylko kropką na mapie. Patrycja porzuca miejskie życie, wprowadza się do Chatki Wiedźmy i znajduje nową posadę w zamojskim zoo. Czeka ją wiele perypetii zawodowych. Nie zabraknie też obiecanego księcia. Ale prawdziwa miłość kryje się w kimś, kto księcia bynajmniej nie przypomina...
Wywiad z autorką
Marzenia są tym, co pozwala przeżyć każdy kolejny dzień. Bez marzeń bylibyśmy niczym więcej niż pyłem na wietrze.
Z autorką, Katrzyną Michalak, o jej debiucie literackim i marzeniach rozmawia Małgorzata Michniewska.
Małgorzata Michniewska: Jak lekarka weterynarii, którą jesteś, osoba o ścisłym umyśle, może wierzyć w magię?
Katarzyna Michalak: Zaraz, zaraz, używając słowa „magia”, nie mówimy chyba o wymachiwaniu różdżką i lewitowaniu pod sufitem, a o wiedzy tajemnej, znanej od stuleci! Moja magia, o której opowiadam w „Poczekajce”, to magia duszy, serca i umysłu. To moc marzeń, która pozwala zmieniać świat. Ścisły umysł lekarza nie musi być przeszkodą do posiadania duszy artysty. Wręcz przeciwnie, dzięki cząstce magicznej umysł kreuje własne światy, w których mogę się schronić przed szarą rzeczywistością. I tym jest dla mnie magia: mostem do mojej samotni.
MM: Czyżby nasz świat był aż tak nieznośny?
KM: Zawsze, zamiast twardo stać na ziemi, bujałam w obłokach. Taką samą marzycielką jest Patrycja – bohaterka Poczekajki. Obie nie zgadzamy się na szarość codzienności, na mijających nas w biegu ludzi o pustych oczach, na samotne noce i przemijające dni, z których jeden nie różni się od drugiego. Z tej niezgody ja wysnułam opowieść o Patrycji, a ona użyła magii dla zdobycia wymarzonego mężczyzny.
MM: Czyli Patrycja to ty?
KM: Gdybym była piękna, młoda i bogata, miała śliczną chatkę na końcu świata i super faceta u boku, to byłabym ja (śmiech). Patrycja to ja sprzed lat – w każdej z nas jest taka wrażliwa dziewczyna, która mimo pozornej kruchości potrafi z całą stanowczością, wręcz z desperacją, dążyć do celu. I osiągać go. I bynajmniej tym celem nie są przysłowiowe „skóra, fura i komóra”. Patrycja w skórze nie chadza, komórkę co i rusz pożera jej krowa Zosia, a furę zamieniła na wymarzoną rasową klacz.
MM: Wbrew pozorom łatwiejsze wydaje mi się wyczarowanie pałacu na Żoliborzu niż czegoś tak ulotnego jak miłość. Prawdziwa miłość.
KM: Toteż biedna Patrycja musiała się mocno napracować, by zdobyć swego księcia na białym (właściwie czarnym) koniu. I zapłaciła za to naprawdę wysoką cenę.
MM: Skusiła go jabłkiem podsuniętym przez pytona-niejadka?
KM: Tytułowy pyton to nie alegoria, a postać (o ile wąż jest postacią) jak najbardziej rzeczywista! Kiedyś moja przyjaciółka, która przeczytała Poczekajkę stwierdziła, że poniosła mnie wyobraźnia przy wymyślaniu fragmentów z zoo: szarży bizonów, pobierania krwi u tygrysa, czy odgryzania ręki przez pytona właśnie. Spojrzałam na nią ni to z rozbawieniem, ni z urazą, bo wszystkie sceny z zoo, absolutnie wszystkie, są prawdziwe.
MM: W krótkiej notce autobiograficznej kocica Tosia jest wspomniana jako jedno z twoich marzeń. Co z pozostałymi?
KM: Moim wielkim marzeniem było wydanie Poczekajki i jestem bardzo wdzięczna Losowi oraz Wydawcy, że właśnie się spełniło. Teraz za pomocą magii będę pracowała nad filmem, bo bardzo chciałabym zobaczyć na ekranie tę szarżę bizonów (śmiech). Ale oddałabym wszystko za prawdziwy Dom. I to jest cel mojego życia: by zasypiać i budzić się u boku ukochanego mężczyzny, jako szczęśliwa, spełniona kobieta.
MM: Życzę ci tego, Kasiu, z całego serca. Sobie zresztą też.
Rozmawiała Małgorzata Michniewska
"Poczekajka", Katarzyna Michalak, Wydawnictwo Albatros