W podróż rozpoczynającą się w Malibu, z przystankiem w Los Angeles, a kończącą się w Barcelonie zabiera swoich czytelników Elizabeth Adler. Najprościej dołączyć do niej sięgając po najnowszą powieść autorki, „Pocałunki z Barcelony”.
Oskarżona o podwójne morderstwo hollywoodzka gwiazda znika bez śladu. Zbrodnia nigdy nie została wyjaśniona, a nagłe przepadnięcie Bibi Fortunaty potęguje tylko aurę tajemniczości roznoszącą się wokół sprawy. Wydaje się, że nikt nie wie, co stało się z tą, niegdyś popularną, aktorką i piosenkarką. Czyżby jednak ktoś z jej najbliższych nie skrywał kolejnej tajemnicy dotyczącej Bibi i jej dalszych losów?
Rozwiązaniem zagadki sprzed lat ma się zająć prywatny detektyw - Mac Reilly; postać znana (prowadzi autorski program zatytułowany „Mac Reilly i zagadki Malibu”) i ceniona (podobno nie ma sprawy, której by nie rozwiązał). W dodatku los obdarzył go niepospolitym urokiem, któremu nie poddaje się jedynie pies jego narzeczonej, nieustannie gryzący bohatera w nogi. Zaskakująco przedstawia się zawód śledczego, którego głównym narzędziem pracy zdaje się być… telefon komórkowy.
Poszukiwania Bibi i próba rozwiązania sprawy morderstw są jedynie tłem dla opowieści o prywatnym detektywie Mac’u Reilly i jego miłosnych rozterkach. Narzeczona i dawna kochanka rywalizują o jego względy, gotowe użyć w tej walce wszelkich możliwych środków. Gdy jedna z nich zwierza się swojej przyjaciółce: „Znów się zakochałam […] i chcę go zdobyć. Wypowiadam wojnę każdej kobiecie, którą on zna. Wiesz, że zawsze wygrywam”, druga otrzymuje poradę od swojego przyjaciela: „Weź się w garść, kobieto i zmobilizuj wszystkie siły. Bo możesz być pewna, że ona pójdzie na całość, a walka rozegra się na jej terenie”. Wobec tego, kulminacyjnym momentem powieści nie jest poznanie prawdy o tym, kto dokonał zabójstwa, ale spotkanie rywalek i tego następstwa.
„Pocałunki z Barcelony” to lektura dla tych, którzy romans przekładają nad kryminał oraz od wartkiej akcji wolą opisy malowniczych plaż Malibu i hiszpańskich winnic.