O tym, że Charity Emmerson jest kobietą wyjątkową, hrabia Westport przekonuje się już w momencie ich pierwszego spotkania. Dziewczyna przychodzi do niego z prośbą, by nie wybierał na żonę jej siostry, lecz ją. I choć to dziwne zachowanie – wbrew pozorom powodowane szlachetnymi pobudkami – początkowo zaskakuje hrabiego, przystaje on na propozycję panny Emmerson. W końcu otwarcie przyznaje on, że małżeństwo ma być tylko środkiem do spłodzenia dziedzica.
Mimo tego nieromantycznego podejścia hrabia z niejakim przerażeniem dostrzega, że z upływem czasu jego relacje z panną Emmerson znacznie się ocieplają. Westport zauważa, że Charity, choć jest kobietą zupełnie nieprzystającą do czasów, w których przyszło jej żyć, ma ogromne serce, wspaniałe poczucie humoru i mnóstwo wdzięku. Chcąc zachować (przed)małżeńską wierność, hrabia zrywa więc kontakt ze swoją długoletnią kochanką, która w akcie zemsty obmyśla intrygę mającą przeszkodzić mu w szczęśliwym życiu…
Niektórzy mogą narzekać, że Panna z dobrego domu to nieambitne czytadło dla kobiet i w pewnym sensie będą mieli rację. Książka ta nie należy bowiem do publikacji w jakikolwiek sposób wzbogacających życie czytelnika. Mimo to niesprawiedliwym byłoby całkowite spisanie jej na straty. Fabuła, choć nieco przewidywalna, jest ciekawa i wciągająca, a główna bohaterka poprzez swoje niekontrolowane zachowania, kontrastujące z zasadami panującymi w XIX w., wzbudza ogromną sympatię, podobnie zresztą jak jej siostry. Godne podkreślenia jest również to, że autorka w doskonały sposób ukazuje „chemię” powstałą między hrabią a panną Emmerson. Z pewnością książka ta spodoba się miłośniczkom romansów i złych mężczyzn o dobrym sercu oraz wyznawcom zasady, że przeciwieństwa się przyciągają. Polecam.