Tytuł „Pamiątki antysemity” brzmi prowokacyjnie, a jest przewrotny. Nie spodziewajmy się jakiejś suchej analizy, nic z tych rzeczy. To pełnokrwista powieść, a właściwie pięć opowieści o mężczyźnie żyjącym wśród ludzi, dla których antysemityzm jest tak naturalny jak oddychanie. Począwszy od domu rodzinnego, aż po dorosłe życie. „Pamiątki...” przywodzą na myśl najlepsze tradycje literatury niemieckojęzycznej, obrazki z Wiednia czy rozterki dojrzewającego młodzieńca odsyłają do Tomasza Manna i Roberta Musila. Z drugiej strony perspektywa Rezzoriego, jego poczucie humoru, ironia i wrażliwość są zupełnie wyjątkowe, tak jak i on sam, stanowiąc wcielenie wieloetnicznej Europy. Pisarz urodził się wszak w legendarnych Czerniowcach, jednej z najdalej na wschód wysuniętych stacji kolei c.k. monarchii, mieście, które przez wieki przechodziło z rąk do rąk i stało się tyglem wielu narodowości. Na jego ulicach niemiecki mieszał się z rosyjskim, ukraińskim, polskim, rumuńskim i jidysz. Większość tych języków znał Rezzori (ponoć mówił też po polsku), z pochodzenia Austriak i Włoch, który mieszkał na Bukowinie, w Bukareszcie, Wiedniu, Berlinie, po wojnie w Paryżu i w Rzymie, a zmarł w Austrii w 1998. Znany był bardziej jako scenarzysta i aktor – grał z Jeanne Moreau i Brigitte Bardot – niż jako pisarz i dopiero pod koniec życia w pełni go doceniono.
„Pamiątki...”, druga po „Gronostaju z Czernopola” wyśmienita książka po polsku, wiele czerpie z jego biografii – bohater przebywa podobną drogę jak autor: z Bukowiny aż po Rzym. Jednak ostatnia z pięciu opowieści, zatytułowana „Prawda”, każe traktować całą historię raczej jako fikcję, zmyślenie wysnute ze wspomnień wielu osób. Rezzori, pisząc tę opowieść w latach 70., grubo po Zagładzie, wraca do rzeczywistości, którą z trudnością sobie możemy wyobrazić. Do czasów, w których handel był głównie w rękach żydowskich, a w dobrym tonie była pogarda wobec tej nacji i pragnienie, żeby „oczyścić” z niej miasta. Bohater również nie jest wolny od poczucia wyższości, wszak wyniósł uprzedzenia z domu, gdzie panował kult niemieckości. I ten właśnie chłopiec z dobrego domu, ku zgrozie otoczenia, przy pierwszej okazji zatrudnia się w handlu. A kiedy tylko budzi się w nim namiętność do kobiet, Żydówki pociągają go szczególnie. Rezzori świetnie uchwycił dwuznaczności, jakimi obciążone były „Żydóweczki” – jak nazywają je bohaterowie. Otóż uznawano je za niezwykle atrakcyjne erotycznie, a jednocześnie otaczało je tabu. „To tak, jakby iść do łóżka z własną matką” – mówi jedna z postaci.
Bohater Rezzoriego miota się między skrajnościami, oddycha antysemicką atmosferą, poniża swoją żydowską kochankę, a jednocześnie na wpół świadomie identyfikuje się z żydostwem. Jest tyleż antysemitą, co filosemitą, można go posądzać o jakiś kompleks żydowski. Jednak Rezzori nie jest moralizatorem, interesuje go, owszem, fenomen psychologiczny, ale jeszcze bardziej bujny świat przeszłości. Jak jego bohater jest przede wszystkim kochankiem. Nie, nie tylko kobiet, ale też całej rzeczywistości, o której opowiada. I z tej miłości rodzi się świetna proza.
Justyna Sobolewska/ Przekrój
Gregor von Rezzori „Pamiątki antysemity”, przeł. Krzysztof Jachimczak, Pogranicze, Sejny 2007, s. 374, 33 zł