„Oczy Marzanny M.” to druga powieść autorki. Wcześniejszej nie czytałam, nie wiedziałam więc, czego mam się spodziewać. Romansu? Kryminału? Dramatu obyczajowego? Czułam jednak, że będzie to czytadło jakich wiele, a które z reguły znudzona odkładam po dobrnięciu do 50 strony, i raz dwa zapominam o ich istnieniu.
Tym razem jednak książka mocno mnie wciągnęła. Czyta się ją szybko, jednak autorka próbuje w ciekawy sposób zwieść czytelnika - kiedy już uśmiechamy się pod nosem (no tak, można się było tego spodziewać… takie to oczywiste i przewidywalne) okazuje się, że zakończenie przynosi wiele niespodzianek.
Cztery przyjaciółki, Kamila, Magda, Ramona i Julia, od zakończenia liceum spotykają się u jednej z nich w ostatni weekend sierpnia. Regularnie co pięć lat. Wspominają dawne czasy, plotkują, wymieniają się nowinkami z życia każdej z nich. Wszystkie sprawiają wrażenie kobiet szczęśliwych i spełnionych – osiągnęły w życiu to, o czym marzyły. Niektóre mają rodziny i dzieci, inne znów znalazły miłość swego życia i u jej boku rozkwitają. Poznając ich losy, lekko zazdrościmy… czy jednak zamieniłybyśmy się z którąś z nich?
Tego lata, podczas kolejnej już babskiej nasiadówy, nagle… pada strzał. Ułamek sekundy później Julia pada na ziemię. Rozpoczyna się śledztwo, które choć towarzyszy nam w tle przez całą książkę, z czasem nieco się „rozmywa”, jakby ten wątek wcale nie był istotny. Może i w zamierzeniu autorki nie miał być? Nie przeszkadza, choć po ciekawym wprowadzeniu nie trzyma w napięciu. Ciekawsza jest postać tytułowej Marzanny M., której imię co jakiś czas wraca we wspomnieniach dziewcząt. Jest niczym ledwo widoczny ptak, co krąży nad nami, rzucając słaby cień…
1992, 1997, 2002, wreszcie 2007 rok. W interesujący sposób autorka przestawiła wszystkie bohaterki - poświęcając każdej z nich jeden z rozdziałów, nakreśliła nie tylko dokładnie ich charakter, ale i uchwyciła zmieniające się na przestrzeni lat relacje między dziewczętami.
Ramona, Kamila, Magda i Julia zostały opisane krótko, a wnikliwie. Sama odniosłam wrażenie, jakbyśmy dobrze się znały. Nie są to postacie zbyt podkoloryzowane, ale też żadna nie jest obciążona nadmiarem problemów. Ot, zwyczajnie, mają swoje mniejsze lub większe radości i dramaty, sukcesy i porażki. Tak naprawdę jednak, dopiero ostatnie, czwarte spotkanie, staje się okazją do szczerej rozmowy. Może myśl, że wszystkie zbliżają się już do czterdziestych urodzin, pozwoliła przyjaciółkom przypatrzeć się swoim błędom życiowym?
Nie wszystko bowiem udało im się przewidzieć – gdzieś po drodze każda nieco się zagubiła. Czyżby zbyt walczyły o szczęście innych? Lub też zgubił je nadmierny perfekcjonizm? A może wszystkich pochłonęła zwykła, szara codzienność? Alkohol, zdrady, pracoholizm, hazard czy pragnienie władzy zniszczyły przecież niejeden związek. Nasze bohaterki, choć pozornie szczęśliwe, zaczynają dostrzegać kruchy lód, po którym stąpają. Jeden strzał wystarczy, by każda zrozumiała, że tak naprawdę to ona mogła być prawdziwym celem.
Grażynie Jeromin-Gałuszce udało się dopracować do końca misternie tkaną intrygę. Tu wszystko dokądś prowadzi – nie ma niedopowiedzeń czy wątpliwości. Są jedynie pewne pytania bez odpowiedzi. Może rację ma autorka, że czasem lepiej nie poznawać całej prawdy?
Mimo że ostatnie rozdziały mniej już mi się podobały, a samo rozwiązanie niektórych wątków wydało się lekko naciągane, losy czterech przyjaciółek warte są poznania.
Polecam!
„Oczy Marzanny M.”
Autor: Grażyna Jeromin-Gałuszka
Seria: Biała
ISBN: 978-83-7469-749-1
Liczba stron: 232
Wymiary: 142 x 202 mm
Cena: 24,00 zł
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Anna Curyło