Miałam w swoim życiu taki okres, że bardzo przejmowałam się każdym drobiazgiem, szczególnie jeśli chodziło o umiejętności, albo raczej ich brak. Drażniło mnie, gdy nie potrafiłam sobie z czymś poradzić bo moja wiedza nie była wystarczająca. Za wszelką cenę próbowałam opanować kolejne dziedziny, a gdy szło mi opornie – dostawałam szału i w myślach wyzywałam się od idiotek.
Wmawiałam sobie, że muszę się na tym znać bo w przeciwnym razie, inni będą postrzegali mnie za durnia, który nie daje sobie rady z tak prostymi rzeczami. Pomijam fakt, że niektóre rzeczy wcale takie proste nie były.
Pewnego dnia, głęboko zastanawiałam się nad sensem ciągłego dążenia do doskonałości. Szukałam jakiegoś sensownego wytłumaczenia dla własnego zachowania. Dlaczego nieustająco podejmowałam próby opanowania kolejnej dziedziny do perfekcji? Odpowiedzi nie znalazłam, ale nagle poczułam się tak, jak gdyby mi ktoś przyłożył w głowę obuchem. Nagle dotarło bowiem do mnie coś tak oczywistego, że zdziwiłam się, iż wcześniej na to nie wpadłam. Nie można być ekspertem w każdej dziedzinie.
Jak to mówią, co jest do wszystkiego, to jest do niczego. Z ludźmi jest podobnie – jeśli ktoś mówi, że zna się na wszystkim, z reguły mierne ma pojęcie o wielu kwestiach. Wyszłam więc z założenia, że jeśli coś mam robić byłe jak, to wolę tego nie robić wcale.
Zrozumiałam w końcu, że brak znajomości języka PHP nie czyni ze mnie życiowej ofermy. A fakt, iż korzystam z Windowsa nie wpływa na to, jakim jestem człowiekiem. Mogę mieć wspaniałego faceta i nie znać się na programowaniu!
Być może kiedyś na nowo zacznę korzystać z Linuxa, ale w chwili obecnej czuję się dobrze, pracując na Windowsie. Wolę Firefoxa od Opery, ale jest to podyktowane wyłącznie subiektywnymi odczuciami – ślepo zapatrzoną fanatyczką tej pierwszej również nie jestem. W dalszym ciągu nie mam prawa jazdy i jakoś nie czuję się z tego powodu gorsza… Ot co.
Wy też sobie odpuśćcie Kochani. Ideały przecież nie istnieją.
Karolina Małgorzata Górska