Na złość sąsiadce nie zajdę w ciążę!

Czyli co samochód i kawa mają wspólnego z ciążą oraz jak włożyć kobiecie dziecko do brzucha tak, żeby się nie zorientowała.
/ 25.07.2008 23:32
Jakież było moje zdumienie, gdy dowiedziałam się od teściowej, że zostanie babcią. Pierwszą myślą, jaka mi się nasunęła było: czy przypadkiem siostra mojego Męża nie spodziewa się dziecka? Szybko się jednak w duchu skarciłam bo jakoś nie wyobrażam sobie, by moja mama powiła teraz malucha – wszak wiek już nie ten, a i komfort posiadania dorosłych dzieci większy. Jeśli nie szwagierka to pewnie o mnie mowa. Tylko dlaczego u licha, ja nic o tym nie wiem?

Na złość sąsiadce nie zajdę w ciążę! BRAK ZDJĘĆTeściowa dowiedziała się od teścia, a On od naszego sąsiada. Skąd wiedział sąsiad, nie wie nikt bo i nikt od miesiąca Go na oczy nie widział, a już ja na pewno. Która kobieta przy zdrowych zmysłach, chwaliłaby się ciążą sąsiadowi, zamiast Mężowi, rodzicom czy teściom? Oczywiście przy założeniu, że za całą sprawą ów sąsiad nie stoi.

Rozbawiona sytuacją, zaczęłam uważnie słuchać opowieści teściowej o tym, jak to w ciążę mnie zaopatrzyli. Wszystkiemu winny okazał się SAMOCHÓD! Jak do tego doszło? Otóż po awarii naszego pierwszego samochodu, zdecydowaliśmy się na jego sprzedaż i kupno czegoś innego. Akurat nadarzyła się okazja, więc podjęliśmy decyzję o zakupie Skody, która kusiła nie tylko ceną, ale również rocznikiem, klimatyzacją oraz wyjątkowym komfortem w porównaniu do naszego maleństwa.

Wystarczyło, że teść wspomniał sąsiadowi o naszych zamiarach, a sąsiad już wsadził mi do brzucha dziecko i oświadczył, że większy samochód nam się przyda, skoro lada moment powiększy nam się rodzina. Wcale nie dziwię się mojemu teściowi, że buzię ze zdumienia otworzył i oczy wielkie jak złotówki zrobił – sama w tej sytuacji, miałabym pewnie nie lepszą minę.

Pech chciał, że Mąż akurat był na statku i codziennie przed pracą, chodziłam na kawę i śniadanie do rodziców. Teściowa podłapała temat i pomyślała, że skoro wszyscy tak mi dogadzają bułeczkami i kawusią to pewnie coś jest na rzeczy. Już nawet powiedzieć, że mnie mdli po kawie na czczo nie mogłam bo już słyszałam, że może jednak „zaskoczyłam”. Ktoś inny dodał, że ładnie wyglądam, więc pewnie będzie chłopak bo dziewczynki z reguły odbierają matce urody.

Oprócz tego, czuję zapachy, których nie ma lub które nie są adekwatne do tego, co pachnie. Czuję zapach lawendy i jaśminu, albo zapach dojrzałych śliwek, przechodząc koło piekarni. Jestem wrażliwa na wszelkie zapachy od dziecka, ale ostatnio wyjątkowo wyostrzyły mi się zmysły. No ciąża jak nic!

Najpierw pomyślałam, że przytyłam, ale kiedy wskazówki wagi pokazały, że ważę tyle samo co pół roku temu, spojrzałam w lustro całkowicie zdezorientowana i kompletnie nie miałam pomysłu, gdzie znajduje się źródło tych domysłów.

Skoro moje osobiste zapewnienia o braku ciąży, nie skutkują, to może ludzie bardziej uwierzą w to, co napisano w Internecie? Uprzejmie donoszę Sąsiadowi i innym bardziej zainteresowanym ode mnie, że ciąża mnie jeszcze nie dotyczy. Na wypadek, gdybyście jednak nie zauważyli, gdy już naprawdę będę w stanie błogosławionym, obiecuję, że poinformuję Was o tym na piśmie, żebyście mieli dowód na to, że nie blefuję.

Karolina Małgorzata Górska

PS. Możecie zacząć mówić o dziecku, gdy pod moimi oknami zobaczycie wielkiego SUV`a. Wszak to bardzo duże i rodzinne auto ;)

Redakcja poleca

REKLAMA